Debata na temat obsady bramki FC Barcelony zakończyła się zwycięstwem Wojciecha Szczęsnego. Hansi Flick jasno powiedział, że to Polak był numerem jeden. Wszystko zaczęło się od spóźnienia Peñi na odprawę przed półfinałem Superpucharu Hiszpanii. Trudno było zrozumieć, czy rzeczywiście to jedno potknięcie Hiszpana kosztowało go miejsce w składzie. Dziennik Sport przekazuje dziś więcej szczegółów na ten temat.
Jak donoszą Tomas Andreu i Toni Juanmarti z dziennika Sport, kilka dni temu doszło do niekomfortowej rozmowy pomiędzy Iñakim Peñą a Hansim Flickiem, która nie zakończyła się najlepiej. W istocie bramkarz wyszedł z tego spotkania z poczuciem, że od tego momentu trudniej będzie mu odzyskać miejsce w wyjściowej jedenastce.
Źródła zaznajomione z tym, co się stało, wyjaśniają, że 25-latek chciał z pierwszej ręki poznać powody, które skłoniły trenera do postawienia na Szczęsnego w ostatnich meczach. Hansi zawsze mówił drużynie, że jego drzwi są otwarte na rozmowę i to właśnie zrobił Iñaki.
W trakcie tej rozmowy był moment, w którym wspomniano o spóźnieniu bramkarza na odprawę przedmeczową. Bramkarz przyznał, że wie, jak ważna dla trenera jest punktualność, ale w oczach Hansiego Iñaki nie był wystarczająco samokrytyczny, próbując wspomnieć również o innych sytuacjach, które miały miejsce w trakcie sezonu.
Flick namawiał bramkarza do zaakceptowania nowej rzeczywistości, a Peña opuścił rozmowę z gorzkim posmakiem i poczuciem, że od tego momentu będzie mu bardzo trudno ponownie otrzymać minuty. Do tego stopnia, że niektórzy twierdzą, iż Iñaki poważnie zastanawia się nad swoją przyszłością w klubie.
Komentarze (60)
Ale jego zachowania w ostatnich tygodniach pokazują, że ma problem na poziomie mentalnym. Emocje i brak stabilności emocjonalnej po decyzji trenera świadczą o tym, że jest słaby psychicznie a bycie pierwszym bramkarzem takiego wielkiego klubu Barca może stanowić problem.
Gdy Szczęsny przychodził do klubu z większym bagażem doświadczeń i wyraźnym sygnałem, że chce być numerem jeden a mimo to grzał ławę, rozumiał i akceptował decyzję trenera, nie zachowywał się jak Pena płacząc na lewo i prawo.
Czy Pena potrafi grać jeszcze lepiej? Nie.
Czy Pena jest bardzo dobrym bramkarzem? Nie. Jest co najwyżej przeciętny.
Czy Pena grając innym systemem gry, w klubie przeciętnym lub nawet dobrym, ale nie grającym tak wysoko ustawioną linią obrony (mało kto tak gra na świecie) jest w stanie prezentować się tak solidnie jak w obecnym systemie Flicka?
Nie, bo to jest bramkarz przeciętny pod względem umiejętności czysto bramkarskich, brakuje mu warunków fizycznych i skoczności i tylko te jego wyjścia poza pole karne czynią go wyjątkowym.
Odbierzcie mu te wyjścia w innym zespole, grającym niską obroną i zostanie przeciętny ręcznik, który szybko usiądzie na ławce rezerwowych.
Podołał? Tak moim zdaniem tak, ponieważ tego oczekiwano po nim i też każdy zdawał sobie sprawę, że nie jest to bramkarz wybitny. W pierwszym El Clasico zatrzymał Mbappe np. I parę razy bronił dobrze.
Zasługuję na grę w jakimś zespole top 8-10 w Hiszpanii. Taka Osasuna na przykład
Panie redaktorze o co tutaj chodzi?