Ansu Fati nie chce odchodzić z FC Barcelony, mimo że ostatnio rzadko pojawia się nawet w kadrze meczowej Hansiego Flicka. Trener pominął go w składzie w czterech meczach z rzędu, a przeciwko Benfice, choć znalazł się na ławce, również nie otrzymał ani minuty. Mimo to napastnik powiedział trenerowi, że chce zostać.
Jak informuje Fernando Polo z Mundo Deportivo, Ansu Fati nie chce rzucać ręcznika. Chce jak najlepiej wykorzystać swoje szanse na udowodnienie, że jest przydatnym zawodnikiem dla klubu. Dlatego też, mając kontrakt do 2027 roku, chce dokończyć ten sezon w Barcelonie. Według dziennikarza zawodnik odbył kilka rozmów z Hansim Flickiem, aby wyjaśnić swoją sytuację i dowiedzieć się, jak poprawić swoje występy. Ansu poprosił trenera, aby mu pomógł i powiedział, gdzie może się poprawić, ponieważ chce zostać przynajmniej do lata.
Wychowanek miał być bardzo zadowolony z rozmów z trenerem, co skomentował osobom, którym ufa w szatni. Flick powiedział mu, że liczy na niego, ale biorąc pod uwagę jego jakość, czuje, że powinien domagać się od "dziesiątki" wyższego poziomu. Przesłanie trenera do Fatiego, w bardzo czułym i dydaktycznym tonie, było takie, że musi porzucić strach przed popełnieniem błędu.
Flick powiedział mu także, że musi grać tak, jak trenuje, z pewnością siebie. Na sesjach treningowych Ansu zwykle pozostawia dobre odczucia i tworzy zagrożenie przed bramką przeciwnika. Ansu zrozumiał to i dołoży wszelkich starań, aby poprawić swoje występy.
Komentarze (91)
Wszyscy wiemy, że umiejętności Ansu posiada, bo je widzieliśmy na własne oczy, ale chłopak się po prostu boi na boisku, jakby był dosłownie ze szkła. Gavi pokazał że można przeżyć ciężką kontuzję i dalej mieć potężny mental.
Ja uważam, że w chwili obecnej to nie Ansu decyduje o swojej karierze, a jego ojciec. Raczej jest jasne, choć nie przesadzam ostatecznie, że to jego ostatni, tak wysoki kontrakt. Kwestie sportowe schodzą tu na drugi plan.
Zawiodłeś chłopaku, zawiodłeś wszystkich tych, którzy polowali na czarną koszulkę z numerem "10” i tych, którzy wykazali się wyjątkową cierpliwością.
Ale powiedzmy sobie szczerze - czy on wchodząc na kilka minut daje z siebie wszystko? Czy gryzie trawę? Zap... ala do utraty tchu, w ataku i defensywie? Wsadza nogę i głowę gdzie się tylko da?
NIE. I to w zasadzie kończy temat.
Nie rozumiem natomiast dlaczego tak młody piłkarz (chociaż już nie taki "młodzik" wszak w tym roku skończy 25 lat) nie ma ambicji by grać.
Nie chce zmienić otoczenie, wybierając drużynę gdzie mógłby grać, starać się odbudować swoją grę.
Nie wiem do kiedy trwa okienko transferowe ale klub o ile jakiś klub zgłosiłby się obecnie po niego winien przekonać piłkarza do odejścia.
Takie rozwiązanie jest optymalne dla klubu ale i piłkarza. Klub chociaż w nieznacznej części zaoszczędziłby na pensji zawodnika, a piłkarz miałby szansę pograć, o ile rzeczywiście chce i ma do tego ambicję.
I na koniec jeszcze jedna sprawa, a mianowicie sprawa numeru "10" na koszulce FC Barcelony.
Uważam, że namaszczenie Fatiego, po kilkunastu dobrych meczy na następcę Messiego, danie mu koszulki z tym numerem , oprócz kontuzji przyczyniło się do "zniszczenia" kariery Fatiego.
Błędem klubu było, że nie wystąpiło do władz ligi o zastrzeżenie tego numeru i o zgodę na to by w pierwszej drużynie zarejestrowany był piłkarz z numerem 26.
Wielu z nas darzyło Fatiego sympatią, wiązało z nim nadzieję na przyszłość lecz wszystko się rozsypało dlatego Fatiemu należy pomóc namawiając go do współpracy z psychologiem oraz do zmiany otoczenia.
Uważam, że na dzisiaj to wszystko co powinna mu zaproponować Barcelona.
J
Te bzdety tych dziennikarzyn, to niczym jakiś pudelek lub telenowela brazylijska.