Barcelona wie, że Ronald Araujo chce odejść. Ronald Araujo też wie, że chce odejść. Przejął się pominięciem w składzie na Bilbao jak ośmiolatek wizytą u dentysty. Proszę, piłkarzu, droga wolna. Wystarczy, że zostawisz za sobą stosowną ilość gotówki. W innym razie należy oszczędzić sobie nerwowych ruchów, zbędnych słów i ciężko trenować.
Czasami trzeba wysadzić szpital dla większego dobra.
[Szop, South Park, s13e02]
Pierwsza była włoska La Reppublica. Po niej Fabrizio Romano, media katalońskie i cały internet. Wszyscy są zgodni. Do dyrekcji FC Barcelony trafiła prośba o transfer.
Do zeszłego roku wielu widziało w Ronaldzie Araujo fundament obrony Barçy na lata. Zaliczałem się do wielu. Potężny, muskularny, szybki jak na swój wzrost. Przebojowy i wystarczająco kompetentny z piłką przy nodze. Cieszył się uznaniem kolejnych trenerów. Polubili go fani. Uniknął losu Yerrego Miny, Todibo, Marlona i utrzymał się w klubie. Wybrano go kapitanem.
Zacząłem poprzedni akapit w czasie przeszłym, bo tamten status Araujo w Barcelonie minął. Przestał być aktualny. Wydarzyły się rzeczy sprawiające, że – przynajmniej w oczach dyrekcji Klubu – „Urus” przestał być na Montjuïc niezbędny. Co mam na myśli?
Źle, gorzej, najgorzej
Po pierwsze: przewlekła kontuzja. Prozaiczny dla sportowca uraz mięśni uda w przypadku „czwórki” Barçy przyniósł 150 dni nieobecności. Patrzyłbym inaczej, gdyby było to odosobnione. Historia problemów 25-latka ze zdrowiem jest jednak regułą, nie wyjątkiem. Odkąd przebił się do składu pierwszej drużyny w 2020 roku, łącznie spędził u lekarzy więcej niż rok, ponad 450 dni. Dla porównania Jonathan Tah po kampanii 2017/18 opuścił sześć meczów, pięć z nich przez choroby.
Kolejny kłopot z Araujo zyskał na znaczeniu 16 kwietnia 2024 roku. W rewanżu 1/4 finału LM z PSG obrońca popełnił błąd zmieniający losy dwumeczu. Doprowadziło to do wyeliminowania z rozgrywek Blaugrany prowadzącej na tamtą chwilę 4:2 w dwumeczu. Obserwatorzy szybko połączyli to zdarzenie z wcześniejszą częścią sezonu, która w wykonaniu gracza z Rivery pozostawiała swoje do życzenia. Pod względem mentalnym Urugwajczyk stracił w Barcelonie status skały. Nie pomógł jego nadwrażliwy odbiór krytycznych słów Gündoğana. Dolało to oliwy do ognia.
Reakcję obrońcy przyjęto w szatni źle. Do końca sezonu nie zdołał się zrehabilitować na boisku. Na siedem meczów przed wakacjami Barça wygrała jeden (Valencia) z Araujo w wyjściowym składzie. W porażkach z Realem (21.04.24) i Gironą (04.05.24) wychowanek Rentistas należał do najsłabszych na boisku. Późnowiosenne występy przyniosły mu szereg negatywnych recenzji. Niestety dla gracza, uraz uniemożliwił mu nakrycie nieprzychylnych opinii nowym, lepszym wrażeniem u progu nowego sezonu. Na pół roku absencji zaległ w powietrzu smród jego postawy sprzed Mistrzostw Ameryk.
Poza wykluczeniem z gry powrót Urugwajczyka do klubu w bandażach popsuł mu plany inwestycyjne. To żaden sekret, że rozglądający się za propozycjami już w 2023 roku stoper został faworytem dyrekcji sportowej na sprzedaż zeszłego lata. Stanowił na tamtą chwilę jedno z najwartościowszych aktywów drużyny. Poza wartością rynkową powodem były mnożące się w nosie Araujo muchy. Źródła medialne znające tajemnice szatni donosiły, że źle przyjął zadomowienie się w wyjściowej jedenastce Pau Cubarsíego, a o medialnym „beefie” z Gündo już wspomniałem. Uczestnictwo w bójce na trybunach Bank of América Stadium w Charlotte obok kolegów z kadry zostało źle odebrane w biurach Zarządu Klubu, tym bardziej, że Araujo nie brał udziału w tym meczu (doznał kontuzji w poprzednim). W oczach katalońskich fanów Barçy wizerunek piłkarza przestał być nieskazitelny.

Źródło: DAZN
Czy w Turynie trawa jest bardziej zielona?
Urugwajczyk od dawna rozgląda się za nowym pracodawcą, mając długoterminową umowę z Barçą. Ludzie to zapamiętali. W swoich wypowiedziach odmawiał i odmawia deklaracji związania swej przyszłości z Klubem. W kontekście pozostałych czynników, wywołuje to rosnąco negatywny odbiór piłkarza przez barcelonismo w Katalonii i Hiszpanii.
Podzielam tę perspektywę. Po długim okresie poza grą i zakorzenionym w naszej pamięci (przez wielomiesięczny brak gry) wspomnieniu zawalenia rewanżu z Paryżem najlepszym, co mógłby obecnie robić Ronald Araujo – byłoby harowanie na treningach, wywalczenie sobie pierwszego składu i robienie tego w milczeniu. On wybrał rozglądanie się za miejscami, gdzie trawa jest bardziej zielona, nakrywszy to narzekaniem, że warunki przedłużenia jego umowy w Katalonii są poniżej jego oczekiwań. Wiemy o tym z kontrolowanych przez otoczenie zawodnika przecieków medialnych, co samo w sobie odbiera mu sympatyków. Jak w przypadku Frenkiego de Jonga nasuwa mi się pytanie: czy tak postępuje kapitan?
Według mnie taka postawa jest nie w porządku. Chodzi przecież o piłkarza, który przedostatni mecz w drużynie rozegrał w połowie maja zeszłego roku, a w pierwszym dla siebie sezonie próby w Lidze Mistrzów – doprowadził do wyeliminowania kolegów z rozgrywek, zawiódł. To potęguje złe wrażenie, a w moim przypadku podmywa zaufanie do piłkarza.
Jeśli Araujo jednak zostanie w katalońskim klubie, da tym barwom z siebie wszystko? A może poszuka nowego adresu przy kolejnej okazji w lecie? Osobną płaszczyznę wątpliwości stanowi odbiór jego zachowania przez kolegów w szatni. Pozostanie dla nich na dalszą część bieżących rozgrywek wodzem i liderem, czy przez swoje dążenie do opuszczenia klubu jego pozycja w zespole ulegnie silnej zmianie? Czy już uległa?
Stawiam te pytania bez satysfakcji. Wolałbym atmosferę spokoju wokół wciąż ważnego tu piłkarza, przewidywalności składu na rundę wiosenną. Po trudnej końcówce roku potrzeba wszystkich rąk na pokładzie dla osiągnięcia jak najlepszych wyników. Tego potrzebuje nadwyrężona walką o rejestrację Olmo i Victora drużyna, trener i cały klub. Postawa Araujo wprowadza zbędny niepokój i zamieszanie.
Transakcja opłacalna dla Barçy
Podobnie jak część publiki i mediów, patrzę w tej sprawie dalej niż najbliższy miesiąc. Cokolwiek wydarzy się z „Uruguayo”, wydarzy się szybko. W razie (mniej prawdopodobnej według mnie) odmowy transferu przez Barçę, jest on pilnie potrzebny do gry z racji ogromnego przeciążenia podstawowej pary stoperów. W razie zielonego światła na sprzedaż Laporta, Flick i Deco potrzebują czasu przed końcem styczniowego okna transferowego na znalezienie jakościowego wypożyczenia lub przyspieszenie „Operacji Tah” o pół roku. Uważam, że przez nadanie priorytetu finałowi z Realem nic w sprawie Araujo nie wydarzyło się w piątek ani nie wydarzy do niedzieli. Sądzę, że piłkarza ten mecz ominie. A w poniedziałek się pożegna.
W imię większego dobra uważam, że sprzedanie Ronalda Araujo leży w interesie Klubu. Oczywiście, przytoczoną na wstępie analogię cechuje celowa z mojej strony hiperbola. Ze szpitalem Araujo ma tylko tyle wspólnego, że często w nim gości. Według mnie zbyt często, aby dalej opierać na nim przyszłość kluczowej formacji w zespole. Forma pary Martínez-Cubarsí przy dostępności Christensena, Garcíą i Domingueza, a także „zaklepaniu” Taha pozwala Barcelonie podetrzeć sobie ewentualne łzy po Araujo plikiem banknotów. Klub mający notoryczne trudności z zarabianiem na piłkarzach zbytecznych ma wreszcie szansę uczciwie zarobić. Czemu miałby takiej okazji odmówić?
Wszystko to skłania mnie do wyrażenia założenia o rychłym pożegnaniu z urugwajskim piłkarzem. Kolejne doniesienia potwierdzają, że Araujo powiadomił klub o zamiarze opuszczenia go przed 30 stycznia. Debatę oficjalnie otworzył agent piłkarza. W porządku. Uważam, że Barçy opłaca się jego zimowe wypożyczenie z obowiązkiem wykupu latem za dobrą sumę lub transfer już teraz. Jaka będzie dobra? Według mnie wszystko od 50 milionów w górę. Po rewaloryzacji wynikającej z kontuzji w USA i kosztownej pomyłki w Lidze Mistrzów obecna wycena zawodnika wynosi 55 mln (transfermarkt). Kwota trochę niższa ze zmiennymi też byłaby moim zdaniem do przyjęcia, niemniej turyński faworyt do sprowadzenia piłkarza pozostaje w negocjacjach z Barçą „na musiku”. Kadrowa sytuacja Juve w obronie jest katastrofalna przez plagę urazów. Bremer (kupiony latem za 47 mln €) oraz Cabal są wykluczeni do końca sezonu. Z rehabilitacji wraca Federico Gatti. Trener Motta ma do dyspozycji na środku obrony jedynie Kalulu i przekwalifikowanego z wahadła Danilo. Juve musi, Barça może.
Według mnie sprzedaż Araujo teraz ma duży sens. Na środku obrony Barçy ma kto grać. W razie transferu Flick zostaje z trzema-czterema stoperami i piątym Koundé jako dodatkową alternatywą. Historia urazów Araujo rodzi uzasadnioną obawę o kolejny na wiosnę. A taki scenariusz odbierze Barçy możliwość sprzedania go latem – tym bardziej za dobre pieniądze. Fluktuacja jego wyceny w serwisie transfermarkt i mu podobnych w cyklu 24-miesięcznym wymiernie to obrazuje. Wartość Araujo wymiernie spadła i rynek już to wie.
Araujo nie dorósł do roli, w jakiej go stawiano. Nie uniósł ciężaru lidera obrony, kapitana, culé. Oczekuje znacznego polepszenia warunków finansowych, ale jakie są ku temu podstawy? Kolejne okienka flirtowania z innymi klubami (jeśli to gierki agentów, to wymagające przyzwolenia zawodnika), rozczarowujący poziom sportowy, brak odpowiedzialności za wyniki, zwodzenie i ignorowanie klubu, a do tego kolejne kontuzje – o 2024 roku w wykonaniu Urusa można napisać osobny artykuł. Klub mu ufał i w niego zainwestował.
Miał zaufanie kolegów, którzy wybrali go kapitanem, ale zawiódł kolejny raz. Nie znamy prawdziwych powodów jego decyzji o odejściu, ale przychodzi ona w odpowiednim momencie - daje klubowi możliwość zarobku. Jeśli zawodnik stawia sprawę jasno i znajdzie się kupiec oferujący wymaganą kwotę, nie zawahałbym się i uścisnąłbym mu dłoń na pożegnanie (był ważnym ogniwem ostatnich sezonów).
Jeśli zdecyduje się zostać, będę mu kibicował, lecz będzie musiał żmudnie odbudować swoją pozycję w zespole i zaufanie. Być może z kolejnymi konkurentami o miejsce w składzie. Na ten moment nie jest gwarancją wysokiego poziomu sportowego ani zdrowotnego.
[Mateusz Błażejczak, FCBarca.com, X: @meizdi]
Większe dobro
Świetna atmosfera panująca w Barçy od objęcia steru przez Hansiego Flicka sugeruje mi, że szatnia radzi sobie całkiem nieźle bez Araujo. To się utrzyma, jeśli opuści miasto Gaudiego. Co dla mnie ważniejsze, cały zamysł menedżerski Niemca na wzmocnienie mentalne składu zdezorientowanego latami miękkiej ręki Xaviego opiera się na jedności drużyny, pracowitości, zespołowości. Piłkarz dążący do odejścia nie spełnia żadnego z tych wymogów.
Jeśli Urugwajczyk postanowi zostać i przedłuży umowę, będę zadowolony, będę mu kibicował. Z drugiej strony, stracił 60 meczów w dwa lata i zażądał transferu w trudnym momencie dla kolegów, dla klubu. Żegnam.
Za wsparcie w przygotowaniu artykułu dziękuję Mateuszowi, Michałowi, Łukaszowi i Darkowi.
Komentarze (175)
"rehabilitacji wraca Federico Gatti. Trener Motta ma do dyspozycji na środku obrony jedynie Kalulu i przekwalifikowanego z wahadła Danilo. Juve musi, Barça może" - zgadza się, sytuacja jest kiepska, ale Gatti gra wszystko od deski do deski... Łącznie z wczorajszymi derbami w meczu z Torino.
"Bremer (kupiony latem za 47 mln €)" - tak, latem 2022 roku. Z tekstu wynika, że Bremer został zakontraktowany tego lata.
Boi się konkurencji okrąglinka i emeryta, to wiele mówi.
Kolejna szklanka w zastawie laporty. Po co ich nam tyle? W lato kupili sobie kolejną za 60 melonów.
Trzeba oczyścić szatnie, zrobić górkę w pusty skarbcu barcelońskim. Uszatek, Digi Dong, Roland Makdonald i Fati powinni odejść w zimę, a najpóźniej w lato. Negocjować z Bobusiem obniżenie wypłaty, choć bobuś może mieć asa w rękawie jak zdobędzie trofeum panini.
Trzeba zacząć dosypywać coś złota do skarbca, a nie kopać w mule nonstop za coś trzeba sprowadzić Haalanda, bo przecież nie przyjdzie za paczkę maczug i małą colę.
" zażądał transferu w trudnym momencie dla kolegów, dla klubu. Żegnam."
Przecież to są domysły mediów XD żadne RZETELNE źródło nie potwierdziło, chęci odejścia Araujo, Fabrizio wręcz potwierdził, że Barca nie będzie słuchać ofert.
Argumentów przeciw pozostaniu Urusa jest pełna garść, co do tego nie mam wątpliwości, ale pewne jest, że tracimy piłkarza, którego charakterystyka i pakiet umiejętności tak bardzo potrzebny jest Barcelonie. Ja bym wolał, by go ktoś wyprostował i Araujo wrócił do regularnych występów, choć wiem, że w jego przypadku regularność to jedynie w teorii.
- to zdanie jest chyba trochę przesadzone. Christensen dalej ma kontuzję, Erica chce Girona i na dłuższą metę na obronie nie wiadomo co będzie wyrabiał a co do "zaklepania" to wiadomo jak to może się skończyć. Będzie brakować porządnego obrońcy, szczególnie w razie kontuzji Cubarsiego czy Ingo.
Zachowanie już gorsze ale patrząc w dłuższej perspektywie to kibice wykreowali sobie w głowach obraz nieskazitelnego Urusa i jak tylko pokazała się skaza to stało się dzieje się z kryształami...
Mnie najbardziej martwią kontuzje bo to zawodnik bazujący głównie na szybkości
Nie zgodzę się ze zdaniem w felietonie że Araujo wystarczająco operuje piłką, zrobił duży postęp ale to wciąż za mało pamiętam też to że miał spore problemy z pułapkami offsiadowymi za wcześniejszych trenerów więc wcale mnie nie dziwi że boi się rywalizacji z Inigo i Pau gdy ci docinają do milimetrów :)
Ja zawsze z Araujo miałem problem zdrowy w formie to fantastyczny obrońca ale profilem to on bardziej pasuje do.....RM :O
Nikt z nas tak naprawdę nie wie jakie są okoliczności tego zamieszania , ale jeden mądrzejszy od drugiego w swoich mądrościach przelanych na felietony czy komentarze.
Miłej niedzieli.
Może się mylę, ale uważam że większość użytkowników, w tym ja, którzy są obecnie rozgoryczeni postawą urugwajczyka, na wieści o chęci pozostania i rezygnacji z większej podwyżki ucieszyliby się, że jeden z topowych obrońców jednak zostaje u nas, a nie zasila potencjalnych rywali.
Twoim pracodawcom jest firma, która ma problemy finansowe, nic w tym klubie nie jest pewne, co chwile jakieś cyrki z rejestracjami i umowami. Nie dziwie mu sie - moze chce pewniejszej sytuacji i zmiany. To dla niego praca i patrzy na finanse. Nie każdy sie musi wiazac z jednym klubem na cale zycie.
Dla mnie 70 mln albo 65+ zmienne + 10 za mingeze z celty i niezly zastrzyk. Nie ma ludzi niezastąpionych - po za Messim.
Jeszcze pare lat temu każdy by wysmial jakby uslyszal ze przyjdzie taki Yamal albo Cubarsi a tu byk. Bernall gdyby nie kontuzja tez moze by hulał aż miło.
Przyjda nastepni.
Przypomnijcie sytuacje z De Jongiem gdy dawano nam za niego 80 mln i powiedzieliśmy NIE - i teraz mamy.
Takich piłkarzy sie sprzedaje właśnie w takich sytuacjach jak teraz - jak maja kontrakt i sa cos warci a nie jak sie polamia do konca i konczy sie na 15 mln.
Czyż to nie wspaniałe podejście do zarządzania drużyną? “Trenuj ciężko, ale jak cię ominą w składzie, to proszę bardzo, droga wolna”. Co tam, że Araujo jest naszym najlepszym zawodnikiem w defensywie, który daje drużynie nie tylko pewność w tyłach, ale i mentalność zwycięzcy. Jasne, oddajmy go. W końcu zawsze można postawić na zawodników, którzy łapią kontuzje przy rozciąganiu albo są na wakacjach w trakcie sezonu.
Może zamiast machać mu na pożegnanie, warto byłoby pochylić się nad tym, dlaczego taki gracz, który w formie jest praktycznie niezastąpiony, w ogóle myśli o odejściu? Ale nie, prościej jest rzucić hasłem: “Droga wolna”. Gdyby obrona Barcelony była filmem, to Araujo byłby głównym bohaterem. Teraz wygląda na to, że ktoś chce kręcić spin-off bez niego. Powodzenia z tym projektem!
Na pozycji ŚO mamy kolejno Cubarsiego, Martineza, dalej Christensena, Garcię, potencjalnie przyklepanego Taha. Nie jest idealnie ale tragicznie też chyba nie.
Klub ponad zawodników. Zgadzam się również z argumentacją aby nie generować kolejnych kominów płacowych, chociaż tutaj rozumiem również perspektywę Araujo - jeśli prawdą jest że miał dogadane, że teraz weźmie mniejszą kasę a klub mu to zrekompensuje w przyszłości.
Podsumowując, moje zdanie jest takie - nie chcesz dalej tu grać? Spoko, możesz odejść ale przynieś ofertę satysfakcjonującą klubowe finanse.
Ty szukaj szczęścia gdzie indziej, my będziemy sobie radzić dalej i siema!
Co do zagospodarowania potencjalnego zysku - ja skupiłbym się na lewym skrzydle, gdzie nie ma żadnego gracza na satysfakcjonującym poziomie. Dalej można myśleć o uzupełnieniu kadry o wartościowych zmienników dla Yamala, Kounde oraz Balde.
Po Superpuchar Hiszpanii! Visca el Barca!
W każdym razie póki co, to dziennikarskie gadanie a Araujo jeżeli chce odejść, to nie ma co go trzyma na siłę choć osobiście tego żałuję.
Oby tylko za jakieś fajne pieniądze, nie rzędu 35mln a zdecydowanie więcej.
Na pewno szkoda bo jest bardzo przydatny też przy stałych fragmentach gry w ataku.
ale Christensen też w polu karnym przeciwnika potrafi się znaleźć.
W środku jest Martinez , Cubarsi i ma przyjść Taha. Jest jeszcze zawsze pewny i wszechstronny Christensen. Tak więc mamy bedziemy mieć lekkie bogactwo. Od biedy tam może grać też Żul Kundel.
To wszystko sprawia , że można pożegnać się z Arajuo bez dużej straty jakościowej. I to za dobrą kasę. I przeznaczyć ją na lewe skrzydło w ataku
To nic że Cancelo zawalił dwa gole. Winny Araujo.
Z kolei dla agenta piłkarza to sama woda na młyn bo oczyma wyobraźni już widzi swoją prowizję z tego transferu.
Jeśli chce odejść, nie wierzy w projekt, woli sprawdzić się w innym klubie, innej lidze - droga wolna, ale latem.