FC Barcelona wyszarpała trzy punkty w starciu z Borussią Dortmund w 6.kolejce Ligi Mistrzów, wygrywając ostatecznie 2:3. Co jest warte podkreślenia po meczu na Signal Iduna Park?
1. Ferran on fire
Wchodząc na murawę stadionu w Dortmundzie, Ferran nie miał łatwego zadania. Pojawił się w 71. minucie w miejsce Roberta Lewandowskiego, kiedy na tablicy było 1:1. Nie potrzebował wiele czasu, by wpisać się na listę strzelców. Cztery minuty po swoim wejściu na boisko wykorzystał to, że strzał Fermína prosto pod jego nogi odbił Kobel i z dwóch metrów wpakował piłkę do bramki. Dziesięć minut później po dograniu Lamine Yamala, znów nie popisał się bramkarz Borussii. Z przerażeniem obserwował, co z piłką zrobi wychowanek Valencii, który jeszcze przed oddaniem strzału, źle zabrał się do piłki. Po zdobytej bramce chyba sam Ferran był zaskoczony, że futbolówka tak łatwo zatrzepotała w siatce. Mimo wszystko, chapeau bas. Dwie pierwsze bramki Ferrana w tej edycji Ligi Mistrzów, które dały trzy istotne punkty. To trzeci mecz z rzędu Torresa, w którym strzela bramkę.
2. Poważny problem z utrzymaniem prowadzenia
Formacja defensywna nie jst już monolitem. Na pięć ostatnich spotkań, w których Barça otwierała wynik meczu, w dwóch z nich nie potrafiła dowieźć zwycięstwa. Niewiele brakowało, a podobnie byłoby w Dortmundzie, gdzie gospodarze dwukrotnie odrabiali straty, mieli nawet swoje okazje do zdobycia kolejnych bramek. Finalnie, w odróżnieniu do spotkań z Celtą Vigo i Realem Betis, tym razem udało się mecz wyjazdowy wygrać. Jeszcze bardziej cieszy fakt, że stało się to w tak ważnym meczu.
3. Więcej odwagi, mniej zachowawczości
Niejednokrotnie w tym spotkaniu były sytuacje, kiedy świetną pozycję wyjściową do podania prostopadłego miał jeden z zawodników ofensywnej trójki. Oczywiście, oceniamy to z perspektywy widza sprzed telewizora, czy trybuny na stadionie, gdzie mamy doskonały widok na pole gry, a z boiska można czegoś nie dostrzec. Mimo wszystko, w meczu z Borussią brakowało piłek za plecy obrońców, aż się o nie prosiło, biorąc pod uwagę, że nie są to wybitni sprinterzy. Złość Raphinhi na kolegów, w szczególności na Pedriego i Marca Casadó, którzy zamiast zagrać długą piłkę na tak zwane ''ściganie'', woleli wymieniać ją między sobą w środkowej strefie oddaje to doskonale.
4. Kontrowersyjne zmiany, które jednak przyniosły skutek
Na pierwsze roszady Flick zdecydował się w 71. minucie, dokonując od razu potrójnej zmiany. O ile można rozumieć zejście Lewandowskiego, który zagrał średni mecz, tak zdjęcie z boiska Raphinhi i Daniego Olmo, rozgrywającego świetne spotkanie, było całkowicie niezrozumiałe. Ostatecznie, opłaciło się to. Fermín miał udział przy pierwszej bramce, a Ferran Torres zdobył w tym meczu dublet. Mentalność rekina, cóż więcej powiedzieć.
5. Dani Olmo, czyli ''lubię wracać tam, gdzie byłem''
Hiszpan udając się na mecz z Borussią, wrócił do Niemiec, kraju, w którym rozegrał kilka sezonów. Z obecnej kadry Barcelony, zna on zespół Dortmundu najlepiej. Oczywiście, więcej spotkań przeciwko Die Borussen zagrał w karierze Robert Lewandowski, ale Olmo grał przeciwko zawodnikom, z którymi miał okazję rywalizować też wczoraj. To było dziewiąte spotkanie Hiszpana przeciwko Borussii i co prawda bramki nie zdobył, ale miał asystę do Raphinhi przy golu otwierającym wynik. Ponadto dwa kluczowe podania, cztery udane dryblingi (100%), 9 wygranych pojedynków (75%), 45 kontaktów z piłką i trzykrotnie faulowany przez rywali. Naturalnie najwyżej trzeba ocenić Ferrana za dwie bramki, ale do czasu wejścia wychowanka Valencii, to Dani Olmo był kluczowym piłkarzem Barçy. Docenił to również serwis Sofascore, wystawiając mu najwyższą ocenę w zespole (poza Ferranem) - 8.1.
Komentarze (30)
Zastanawiam sie czy Flick nie mógłby pare meczów zagrac defensywnie , odpuscic pressing pozwolic odpoczac , walnąc 1-2 bramki z konty .
Wniosek numer 7: Raphinha to jest pan Kapitan. Był taki moment w meczu po podyktowaniu rzutu karnego kiedy Cubarsi rozkłada ręce i mówi że nic nie zrobił a Raphinha spokojnie i bez pretensji mu pokazał, "popchnales przeciwnika"
Wniosek numer 8 Yamal musi pracować na wykończeniem strzałów bo ten "detal" dzieli go od zostania wielką gwiazdą
Co do obrońców - chyba są po prostu zmęczeni. Całe szczęście powoli będzie można wprowadzać Araujo, co posadzi na ławce Cubarsiego, żeby odpoczął i mam nadzieję, że z Leganes zagra Fort. Kounde jest potrzebny na ważne mecze a wyraźnie obniżył loty.
Zdecydowanie na odpoczynek zasługuje Cubarci i Martinez i tu jest Araujo.Oby wrócił Christiansen.Eric mógłby za Casado grać rekin daje z przodu zmiany.
Dwa, powinien przy swojej bramce podac Yamalowi bo to dla niego byłaby "setka" Raphinia zaryzykował, udało się ale procent sukcesu może był 60-70%.
Najważniejszy wniosek. Barcelona wygrywała wysoko zawsze jak Raphinia kreował akcje, asystował - sprawdzie sobie staty - chyba 5 wysokich wyników = 4-5 asyst Raphini w tych meczach. Mielismy wtedy genialną kreacje na prawym skrzydle Yamala, Raphinia dobrze na lewym to i Pedri z Olmo miało luzy na środku. Dobra gra Olmo i Pedriego wynika właśnie z dobrych skrzydeł. Bo jak przeciwnik zagęści środek 10 zawodników to sorry mało kto się przebije i jest walenie głową w mur.
Czemu Barca przegrała remisowała wszystkie emcze bez Yamala? Bo Raphinia nie potrafił wziąść kreacji gry na siebie lewym skrzydłem. Stał się samolubny, zbiega juz tylko do prostopadłych podań do środka i do kontrataków. Ok to jest ważne ale to czyni z niego zawodnika jednowymiarowego i przeciwnicy mogą go już łatwo pokryć.
Ta jego samolubność i impotencja na skrzydle= wygrywanie już tylko może różnica jednej bramki dla Barcy. Nie wiem czemu się tak nad nim spuszczacie, ok strzela te bramki bo go Yamal szuka pięknymi podaniami.
Do Yamala miałem pretensje w poprzednim sezonie , że sporo grał samolubnie. W tym sezonie idealnie znalazł balans - dryblingi, asysty, gra drużynowa.
I na tym polega jego wielka klasa, gra na druzynę, nie musi strzelać bramek bo asystami 1,2,3 stopnia ciągnie cały ten wózek zwany Barceloną
7. Daje o sobie znać zmęczenie naszych ŚO, brak koncentracji i problem z ustawianiem pułapki, oby z Leganes mógł już wejść Araujo.
Zgadzam się bardzo z punktem 3, od pewnego czasu naszym graczom zabrakło jaj. Nie ma długich podań górą, szybkiej wymiany piłek rozmontowujacej obronę. Generalnie drużyna jakby bała się zagrać coś do przodu, co widać szczególnie po Robercie, który nie dostaje już praktycznie dobrych piłek z których mógłby zrobić użytek