Marc Casadó: Zrobiłem "klika" u Flicka

Mateusz Doniec

15 listopada 2024, 08:35

Mundo Deportivo

1 komentarz

Fot. Getty Images

Marc Casadó udzielił kolejnego podczas tej przerwy na mecze reprezentacji wywiadu, tym razem dla dziennika Mundo Deportivo. Zawodnik FC Barcelony opowiedział o swoim awansie do pierwszego zespołu, relacji z trenerami i powołania do seniorskiej reprezentacji Hiszpanii.

Mundo Deportivo: Jakieś cztery miesiące temu płakałeś w Kordobie po przegranym meczu barażowym z drużyną Barçy Atlètic, a teraz jest już w seniorskiej reprezentacji...

Marc Casadó: To było kilka dobrych miesięcy. Prawda jest taka, że jestem bardzo szczęśliwy. Zarówno moja rodzina, przyjaciele i znajomi, jak i ja sam. Teraz musimy wykorzystać tę okazję.

Ostatnio młodzież Barcelony awansuje do pierwszego zespołu i od razu trafia do kadry narodowej. To wiele mówi o Tobie, ale także o przygotowaniu, z jakim przybywasz.

Drużyna Barcelony wykonuje bardzo dobrą robotę, myślę, że trenuje zawodników we właściwy sposób. Potem widać, że kiedy trafiasz do pierwszego zespołu, zawodnicy reagują bardzo dobrze.

Wydaje się, że teraz dzieje się to bardzo szybko, ale wszystko ma swój proces. Doświadczyłeś tego z Xavim, gdzie byłeś powoływany na ponad 40 meczów, ale prawie nie grałeś.

Wygląda na to, że teraz trzeba zadebiutować w wieku 17 czy 18 lat, ale mój proces był wolniejszy, stopniowo przechodziłem przez kolejne etapy i pomogło mi to lepiej przygotować się do debiutu.

Jest to dobry przykład cierpliwości w chwilach doraźnych. Wszystko trzeba zrobić teraz, szybko. Od cadete proszą o awans  do juvenilu A. Marc Casadó wykonał każdy krok: juvenil B, juvenil A, Barça Atlètic, pierwszy zespół bez gry... Cierpliwość i odporność.

Wszystkie te etapy pomogły mi teraz lepiej się przygotować. Zawsze chciałem być w Barcelonie. Klub zdecydował, że takie etapy były dla mnie lepsze, a rozwój przebiegł pomyślnie i teraz mogę występować na dobrym poziomie.

Teraz wszyscy chcą zawiesić sobie na szyi medal za Marca Casadó. Xavi, ponieważ u niego zadebiutował; Deco, ponieważ zdecydował się przedłużyć z nim kontrakt i zaoferować mu pierwszy zespół w roli Sergio Roberto, i Flick ze względu na szanse, jakie od niego otrzymuje. Kto jest dla Ciebie kluczową postacią, dzięki której jesteś tu, gdzie jesteś dzisiaj?

W tym procesie jest wiele osób, które pomagają ci dodawać małe rzeczy, aby być gotowym, a ja starałem się uzyskać pozytywne rzeczy od każdego. Myślę, że ludzie wokół mnie również bardzo mi pomogli, abym mógł teraz osiągnąć to, co osiągnąłem.

Do kogo się odwołujesz?

Na przykład rodzina, trenerzy, korepetytorzy z La Masii, przyjaciele, agent... Wiele osób, które były przy mnie i wspierały mnie w trudnych chwilach. A w dobrych momentach pomagały mi, abym się za bardzo nie zrelaksował i dalej się doskonalił.

Czy kiedykolwiek myślałeś o opuszczeniu Barcelony?

Z własnej woli, nie. Tak, to prawda, że ​​były momenty, kiedy mówiłem: „Jeśli tu nie zagram, musimy poszukać innej opcji”, ale zawsze chciałem grać dla Barcelony, nosić tę koszulkę i, mam nadzieję, przejść do historii w tym klubie.

W którym momencie miałeś ten "klik", żeby tak powdzieć, że powiedziałeś: "Teraz mogę odnieść sukces w Barcelonie”?

Zrobiłem tego "klika" w tym presezonie u Flicka. Przedłużyłem kontrakt, ponieważ powiedzieli mi, że Flick chce mnie w składzie, chciał się ze mną spotkać, ale prawdą jest, że poprzedni pomysł również zakładał przedłużenie kontraktu, ponieważ zawsze chciałem być związany z Barceloną. Pomysł był taki, aby odejść na wypożyczenie, ale rozmawiali z Flickiem i powiedzieli, że chce mnie zobaczyć w okresie przygotowawczym i że teoretycznie na mnie liczy.

Jak poradziłeś sobie z okresem przygotowawczym?

Z nadzieją, że pokażę trenerowi, że mogę znaleźć się w pierwszym składzie i tak też było.

Mam wrażenie, że jedną z jego zalet jest siła psychiczna.

Tutaj ludzie wokół mnie bardzo mi pomogli, ponieważ jestem bardzo ambitną osobą, a to czasami objawia się w zły sposób. Denerwujesz się, gdy widzisz, że nie masz szans gry. Moi ludzie bardzo mi pomagają, aby się uspokoić, szukać specjalistów, którzy mogliby nad tym popracować i myślę, że poszło mi bardzo dobrze.

Czy współpracujesz z psychologiem sportu? Jak ci to pomogło?

Tak. Pomogło mi to szczególnie na początku, kiedy zobaczyłem, że nie mam takich możliwości, jakich chciałem, a myślałem, że pracuję tak ciężko, jak tylko mogę. To mnie dość mocno frustrowało. W myślach powiedziałem, że jeśli nie dostałem szansy, to dlatego, że nie dałem z siebie wszystkiego. I frustrowało mnie to, że dałem z siebie wszystko, ale jednocześnie myślałem, że mogę dać więcej, żeby spróbować coś zagrać. Praca nad tym z profesjonalistami pomogła mi się uspokoić, bo czasami nie wszystko zależy od Ciebie. Możesz dać z siebie wszystko, a trener ci nie ufa, nie wystawia cię. Wtedy musisz zachować spokój i kontynuować to samo.

Ten etap frustracji był w zeszłym sezonie, kiedy byłeś powoływany do pierwszego zespołu, ale nie grałeś?

Dokładnie, na początku sezonu miałem trudny moment, który bardzo mnie sfrustrował, ale ludzie wokół mnie pomogli mi znaleźć rozwiązania, które mi pomogły.

Ale z drugiej strony Márquez bardzo ci ufał.

Tak. Potem schodziłem do drużyny rezerw, a zaufanie Márqueza była ogromne. Ważne było, aby poziom, który pokazywałem w drużynie rezerw, przenieść do pierwszego składu.

Masz zadatki na lidera i wiesz, jak przekonać trenerów. Jesteś jak przedstawiciel klasy, jak pilny uczeń. Można to również zobaczyć w przypadku Flicka. Dużo rozmawiacie na boisku. Jak na to zasłużyłeś?

Tak, z trenerami bardzo lubię rozmawiać o taktyce, o wszystkim, bo zawsze powtarzałem, że najważniejsze jest, aby zespół czuł się komfortowo na boisku. Są też chwile, kiedy rywale też grają. Robią z tobą rzeczy, których się nie spodziewasz i musisz to dostosować zarówno do trenera, jak i do reszty zawodników.

Tego lata mówiło się o transferach. Nawet gdy Bernal doznał kontuzji, próbowano pozyskać Bajčeticia, który obecnie dostał powołanie do kadry U-21. Osobiście, jak tego doświadczyłeś?

W dzisiejszych czasach w świecie piłki nożnej zawsze rozmawiamy o wielu rzeczach i myślę, że najważniejsze jest zachowanie spokoju w pracy, którą wykonujesz, dawanie z siebie wszystkiego, bo wtedy wszystko pójdzie lepiej. I z tego będą wyniki.

Marc Bernal doznał kontuzji, Bajčetić ani żadna inna alternatywa nie została sprowadzona i w meczu z Realem Valladolid trener postawił na Casadó. Czy ten egzamin był punktem zwrotnym?

Kontuzja Marca była trudna dla wszystkich. Obecnie wraca do zdrowia i chcę mu życzyć wszystkiego najlepszego. Nie jest łatwo mieć taką kontuzję, ale jesteśmy pewni, że wróci silniejszy. Ten mecz z Valladolid odbył się zaraz po kontuzji i wiedziałem, że mam tam szansę, którą muszę wykorzystać, jeśli chcę odgrywać przewodnią rolę w Barcelonie. Wiedziałem, że będzie to dla mnie ważny mecz. Starałem się dać z siebie maksimum i na szczęście wyszło to dobrze.

Czy mecz w Lidze Mistrzów przeciwko Bayernowi z Kimmichem był ostatecznym sprawdzianem?

Prawda jest taka, że ​​byłem spokojniejszy w tym meczu, ponieważ nie myślałem tyle o swoim występie, ale raczej o tym, że zespół musiał wygrać, ponieważ było to ważne zwycięstwo, które pozwoliło nam awansować w tabeli Ligi Mistrzów. Było to również spowodowane rywalem, ponieważ w ostatnich meczach z Bayernem sprawy nie układały się zbyt dobrze dla Barcelony i zarówno ja, jak i cały zespół chcieliśmy zmienić tę dynamikę.

Co oznaczało zmierzenie się z Kimmichem? To bardziej żart w szatni, czy naprawdę jest wzorem?

To był żart, który zrobili w szatni z tym porównaniem, ale nie odebrałem tego jako coś więcej. Jedyne, o czym myślałem, to zwycięstwo.

Wcześniej rozmawialiśmy o kontuzji Bernala. Pozwól mi na to cholerne pytanie... Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądałby jego rozwój, gdyby nie doznał kontuzji?

Zawsze są rzeczy, które wszystko zmieniają. Zarówno na dobre, jak i na złe. Ostatecznie trzeba się skupić na codziennym życiu i wiedzieć, jak wykorzystać okazje, które czasami nie są najprzyjemniejsze, jak na przykład kontuzja Marca, która bardzo nas wszystkich poruszyła.

Następnie nadszedł mecz z Realem Madryt z wynikiem 4:0, co było ważne dla szatni pod względem pewności siebie. Czy był to definitywny dowód na to, że ta drużyna jest w stanie pokonać każdego?

Jesteśmy spokojni o to, co robimy, wiemy, że musimy się dalej doskonalić, aby móc wygrywać mecze i zdobywać tytuły. To był świetny pokaz, że przeciwko dużym zespołom również możemy dać z siebie wszystko i myślę, że wszyscy to widzieli.

Czy to było twoje najlepsze zwycięstwo?

Tak może być. Wyjazd na Bernabéu i wygrana 4:0 dla młodego zawodnika Barcelony jest zawsze czymś wyjątkowym.

Wchodzimy w tryb reprezentacji. Przychodzisz wzmocniony pochwałami ze strony zawodnika takiego kalibru jak Sergio Busquets, który bardzo dobrze się o tobie wypowiadał.

Tak, mogłem tego posłuchać i bardzo mnie uszczęśliwił. To niesamowite, że światowej klasy zawodnik, taki jak Busi, mówi o tobie w ten sposób.

Rodri jest kontuzjowany, Zubimendi jest tutaj i wygląda na to, że De La Fuente rozpoczął casting na środkowego pomocnika. O co poprosił Cię trener?

Rozmawiałem z nim wczoraj i dał mi także krótki film, w którym mniej więcej powiedział, czego ode mnie oczekuje. Teraz będę musiał przekonać De la Fuente i postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby tak się stało.

A jak się czujesz podczas tych pierwszych treningów w drużynie seniorów? Czy coś Cię zaskoczyło?

Nie, zadawałem pytania, ponieważ przyszedłem tu jako nowy w szatni i zawsze jesteś ciekaw, jacy będą ludzie. Bardzo dobrze ze mną rozmawiali, powiedzieli mi, że panuje tam bardzo dobra atmosfera i tak właśnie było. Wszyscy przyjęli mnie bardzo dobrze i myślę, że ważne jest, aby czuć się komfortowo ze wszystkimi.

Twoja droga w reprezentacji też nie jest zwyczajna. Dostałeś się do kadry U-16 i zniknąłeś aż do ostatniego powołania do drużyny U-21, a obecnie jesteś już w seniorskiej kadrze.

Teraz był "boom" i wszystko poszło szybciej, ale ważne jest, aby zachować spokój w tym, co się robi i robić to najlepiej, jak to możliwe, a wtedy myślę, że wszystko ułoży się lepiej.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

I oby tak dalej!