Marc Casadó: Nie jestem antimadridistą, jestem Cule

Przemek Walczak

14 listopada 2024, 18:30

Sport

3 komentarze

Fot. Getty Images

Marc Casadó został zaproszony do programu El Partidazo, gdzie opowiedział o pracy z Flickiem i o emocjach związanych z powołaniem do reprezentacji Hiszpanii. Pomocnik, który rok temu był jeszcze piłkarzem rezerw dziś błyszczy w pierwszej drużynie, a trener nie wyobraża sobie ustawienia wyjściowej jedenastki bez niego.

21-latek wyraził dumę z faktu, że został powołany na zgrupowanie kadry: "Byłem bardzo szczęśliwy. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, był telefon do rodziców." Dodał też, że liczy na powoływanie jak największej liczby piłkarzy Barçy, ponieważ wszyscy są w doskonałej formie. Entuzjazm zawodnika jest zrozumiały, ale dla klubu nie byłaby to dobra wiadomość, gdyż terminarz i tak jest już mocno napięty, a każdy dodatkowy występ zwiększa ryzyko odniesienia kontuzji.

Casadó skomplementował też pracę Flicka: "Bardzo dobrze zarządza szatnią. Zarówno ci, którzy są na ławce, jak i ci, którzy grają, są bardzo entuzjastycznie nastawieni, to bardzo dobrze. Nie spóźniłem się na żadną sesję treningową, przerażałoby mnie to." Jak wiemy Hansi Flick za spóźnienie na trening karze brakiem występu w kolejnym spotkaniu, o czym boleśnie przekonał się już Jules Koundé, który pomimo świetnej formy został w ten sposób ukarany przez trenera.

Kiedy został spytany o współpracę z Xavim, starał się odpowiadać w dyplomatyczny sposób: "Na początku poprzedniego sezonu było mi trochę ciężko, ponieważ miałem nadzieję, że będę odgrywał większą rolę. Były też momenty, w których nie mogłem grać z drużyną rezerw, ponieważ mecze się pokrywały, a pod koniec sezonu pamiętam, że znacznie więcej grałem z drużyną rezerw. Jeśli nie mogłem grać z pierwszą drużyną, chciałem grać z drużyną rezerw, aby dalej się uczyć i myślę, że to bardzo mi teraz pomogło".

21-latek wspomniał też wysokie zwycięstwo na Santiago Bernabéu: "To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu na boisku piłkarskim, na pewno. Czułem się komfortowo na boisku i chciałem wygrać ten mecz. Kiedy przyjechałem do Barcelony, przytuliłem rodziców, a oni powiedzieli mi, że płakali przez cały czas." Zapytany o swoje uczucia wobec klubów Marc odpowiedział: "Nie jestem antimadridistą, jestem Culé, mam nadzieję, że wygramy ligę. Nie musimy patrzeć na Real Madryt, musimy patrzeć na siebie i nadal wygrywać mecze."

 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Zajebiście, że jest cule i ma Barcę w sercu. Ale nie popieram antimadritismu. Szacunek do rywala (po za Putanyolem HATFUU) trzeba mieć.

Inteligenty facet i już w tej chwili bardzo dobry piłkarz z nienaganną techniką bardzo dobrym przeglądem pola z umiejętnością otwierającego podania do tego bardzo waleczny z minusów to strzał z dystansu i ustawianie się wyskoku w walce o górne piłki