FC Barcelona pokonała Getafe 1:0 i w dalszym ciągu może się pochwalić kompletem zwycięstw w LaLidze. Co wynieśliśmy z dzisiejszego meczu?
1. Takie zwycięstwa się docenia
O ile w ostatnich kolejkach piłkarze nas rozpieszczali, gromiąc kolejnych rywali, to dziś zwycięstwo bynajmniej nie przyszło łatwo. NIé widzieliśmy błyskotliwości z poprzednich spotkań, z wyjątkiem kilku indywidualnych popisów. Sezon jest długi, a takie mecze z pewnością będą się zdarzać - kluczem do mistrzostwa jest właśnie zdobywanie trzech punktów nie tylko wtedy, gdy wszystko idzie jak z płatka.
2. Pobłażliwość nie sprzyja płynności
Dzisiejsze spotkanie było dość rwane. Z pewnością przyczyniła się do tego postawa Pablo Gonzáleza Fuertesa, który za punkt honoru postawił sobie, aby żółta kartka jak najdłużej pozostawała w jego kieszonce. Upomnieniem zakończył się tylko jeden z czternastu (odgwizdanych) fauli gości. Kartkę ujrzał także Raphinha, którego nie uchroniła nawet kapitańska opaska. Ostateczny bilans to zatem 1:1.
3. Peña bez poważnego testu
W oczekiwaniu na oficjalne ogłoszenie transferu Wojciecha Szczęsnego szansę występu otrzymał Iñaki Peña. Hiszpan nie został jednak poważnie przetestowany - goście oddali tylko jeden celny strzał. Oby czyste konto, których w zeszłym sezonie bardzo brakowało, dodało pewności wychowankowi.
4. Lewandowski się nie zatrzymuje
Polak dziś po raz kolejny wpisał się na listę strzelców i na razie utrzymuje imponującą średnią jednej bramki na mecz. Aby zauważyć wzrost jego formy w porównaniu z zeszłym sezonem wystarczy rzut oka na klasyfikację pichichi - choć sezon dopiero tak naprawdę się rozpoczął, to Lewy ma już na koncie niemal 40% dorobku bramkowego z zeszłego sezonu.
5. La Masia to niewyczerpane źródło
Iñaki Peña, Pau Cubarsí, Alejandro Balde, Marc Casadó, Eric García, Lamine Yamal, Hector Fort. Dziś na boisku pojawiło się aż siedmiu wychowanków najlepszej szkółki świata. Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałby obecnie skład Barcelony bez piłkarzy z La Masii. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Marc Casadó, który po raz kolejny zapewnił dobry poziom na newralgicznej pozycji.
Komentarze (24)
Neymar gdzieś płacze w kącie z zazdrości bo widzi jak Brazylijczyk w Barcelonie tak kieruje karierą że nie ma do czego się przyczepić, wręcz wzbudza podziw kibiców i szacunek przeciwników. Raphinha mając zdecydowanie mniej talentu od Moneya dzięki ciężkiej pracy i pokorze potrafił wspiąć się tam gdzie Money nigdy nie dotarł.
Powtórzę jeszcze raz: Pan Kapitan Raphinha
Alba (jestem wielkim fanem jego gry) też nie był najwybitniejszy na swojej pozycji jeśli chodzi o defensywę jednak wyrył swoje nazwisko w naszych sercach. Brakuje mu tam ewidentnie swobody na lewym skrzydle nie ma wsparcia, bo nie oszukujmy sie Raph nie jest typowym LS chociaż sezon ma wybitny ale jest wszedzie i ta lewa strona troche taka sama Balde'mu pozostawiona za to z prawej ten nasz Kunde rośnie w oczach, rewelacyjnie w zadaniach defensywnych, super w ofensywie....daje sporo luzu i mozliwosci gry Yamalowi, myślę ze jak Gavi wróci i bedzie ustawiony bliżej lewej strony, przejmując część defensywnych obowiązków Balde to chłopak na nowo rozkacha nas w swoich rajdach przy lini bocznej boiska, na razie ma inne zadania...