Zgodnie z zapowiedziami klubowa telewizja Barcelony opublikowała pełny wywiad z Deco. Opowiedział on o całym procesie planowania i działania w letnim okienku transferowym. Dyrektor sportowy potwierdził, że pozyskanie Daniego Olmo było priorytetem nad sprowadzenie Nico Williamsa. Ocenił też trudności, z jakimi Barça się zmagała, oraz znaczenie Xaviego dla budowy ekipy.
Barça One: Jakie było to lato?
To zawsze jest dość skomplikowany czas. Zawsze jest praca, ale podczas okienka… Mieliśmy mniej więcej jasne pomysły i ostatecznie staraliśmy się krok po kroku robić to, co mieliśmy zaplanowanego. Czasem nie jest to łatwe, ponieważ wiele rzeczy nie zależy tylko od tego, czego chcemy. Zależą od decyzji innych klubów, piłkarzy… Starasz się to kontrolować, ale nie możesz kontrolować wszystkiego. Odrobiliśmy pracę domową.
Co oznaczają dla ciebie słowa wsparcia prezydenta?
Jestem szczęśliwy, ponieważ, kiedy pracujesz w Barcelonie, wielkim celem, jaki możesz mieć, jest bycie częścią czegoś. Nie jesteśmy wielkimi figurami, tylko są nimi piłkarze i trenerzy. Musimy starać się zrobić coś ważnego w historii klubu. Robić to, co musimy, nie narzekać. Staramy się pomagać klubowi w restrukturyzacji. Zostało to już zrobione z Xavim, wygrana została liga, klub się odbudował. Trener się zmienił, ale pomysł pozostaje ten sam. Piłkarze z La Masii i zawodnicy z głodem trofeów. To trochę kontynuacja projektu klubu.
Co podoba ci się w kierowaniu zespołem przez Hansiego Flicka?
Ma doświadczenie, to w futbolu bardzo ważne. Trenował wielkie drużyny, wie, co znaczy być w wielkim klubie. To daje nam spokój. Najbardziej podoba mi się sposób, w jaki zajmuje się problemami i ważnymi tematami. To bardzo ważne dla drużyny.
Prezydent podkreślił pracowitość i profesjonalizm Flicka. Czego od niego wymagasz?
Tego samego. Nie istnieje inna formuła, która nie byłaby związana z pracą i rywalizacją. Jestem w piłce od 45 lat i nie widziałem niczego, co nie wiązałoby się z pracą i profesjonalizmem, jeśli tego nie robisz, nie masz rekompensaty. Wszystkie świetne drużyny, oprócz jakości i wielkich piłkarzy, wygrywają dzięki temu.
Przygotowanie fizyczne to jedna z najważniejszych kwestii w tym sezonie?
To temat, którego nie kontrolujemy. Nie jestem ekspertem, to nie mój obszar. Staramy się jedynie sprowadzać ludzi o odpowiedniej jakości, na wysokim poziomie. To nie miało nic wspólnego ze zmianą trenera. Barça zawsze była punktem odniesienia w przygotowaniu fizycznym i innowacjach na poziomie treningów. Kiedy przybyłem, mieliśmy Paco Seirul-lo, osobę spektakularną, widziałem rzeczy, których nigdy dotąd nie widziałem. Zawsze to był klub innowacyjny. Pomysł ściągnięcia Julio Tousa, Pepe i spółki nie wynika z tego, że było źle, tylko był to temat związany z chęcią ulepszenia. Musieliśmy coś poprawić, bo Barça musi być klubem z punktami odniesienia. Julio miał dość ustatkowane życie, ale wierzył w projekt, tak jak Raúl czy fizjoterapeuci. Chodziło o to, żeby dać więcej jakości.
Jaka jest ocena początku sezonu?
Oceniam go dobrze, jesteśmy zadowoleni. Wiem, że w celu zdobycia mistrzostwa trzeba gromadzić punkty, a wygranie pierwszych czterech spotkań jest ważne. Wizerunek zespołu jest dobry. Wracamy jednak do tego samego, trzeba kontynuować pracę z chęciami i nadziejami. Wszystko może się zmienić. Wiemy, że pewnego dnia przegramy, ale musimy sprawić, żeby to wiele kosztowało rywala.
Czy jesteś zadowolony z kadry? Uważasz, że wykonano dobrą pracę?
Myślę, że tak, wiedzieliśmy, co mamy w domu. Chcieliśmy podczas presezonu zobaczyć poziom młodych, a raczej to, jaką będą mieli zdolność do gry na najwyższym poziomie. Na przykład o Casadó już to wiedzieliśmy, ponieważ był z nami, choć miał niewiele szans. Fermín dużo grał, skonsolidował się, grał na EURO i igrzyskach. Cubarsí zaczął już grać w poprzednim sezonie. Mieliśmy zaległy temat Bernala, o którym wiedzielismy, że może doskonale dopasować się do tego poziomu. Mieliśmy jednak wątpliwości ze względu na jego wiek, niedojrzałość. Musieliśmy więc go przetestować. Pomysł jest taki, że jeśli młodzi się sprawdzają, nie musimy iść w takim stopniu na rynek. Polegał więc na szukaniu równowagi, aby wiedzieć, czego będzie brakowało. Mieliśmy powrót Ansu, coś, co wcześniej planowaliśmy. W ramach tego, co mieliśmy zaplanowane, szukaliśmy równowagi. Myślę, że transfer Olmo nam ją daje, to inny piłkarz niż profile pomocników, jakich mamy. Zyskaliśmy w ten sposób na jakości ofensywnej. Zatrzymaliśmy Raphinhę, piłkarzy, na których liczyliśmy. Były oferty, ale nie chcieliśmy tracić nikogo ważnego. Skoro w ostatnich latach budowaliśmy drużynę, to nie możemy jej rozmontować. Pomysł zawsze był taki, że musimy zwiększać poziom, a nie go obniżać. A sprzedaż ważnych graczy obniża poziom. Nie mogliśmy tego zrobić, nie mogliśmy ulec pokusie sprzedaży, a to wcale nie jest łatwe, ponieważ doskonale wiedzieliśmy, że będzie zabawa ze względu na Finansowe Fair Play i te różne kwestie. Zatem brak sprzedaży jest skomplikowany, ponieważ nie możesz wtedy kupować. Od początku było dla mnie jasne, że ważne jest dla tego zespołu, że nie możemy sprzedać ważnych piłkarzy. A jeśli próbować kogoś sprowadzić, to trzeba utrzymać [drużynę] i wiedzieć, co się ma u siebie. Trochę znaleźć tę równowagę. Presezon dobrze nam ku temu posłużył, dużo rozmawialiśmy z trenerem.
Czy kadra pierwszego zespołu jest wąska?
Nie sądzę. Nie zapominajmy, że mamy Gaviego, Frenkiego, który nadal się rehabilituje, Ronalda, Christensena. Kiedy wrócą, będzie problem dla trenera, ponieważ nie będą mogli grać wszyscy. Myślę, że w poprzednim sezonie mieliśmy węższą kadrę. Liczymy na młodych, mogą grać Hector, Sergi Dominguez… Jest wielu zawodników, którzy zrobili krok do przodu. Liczymy na nich.
Dlaczego Dani Olmo?
Ponieważ jest graczem środka pola, którego nie mieliśmy. Mamy pomocników o dużej jakości, jak Pedri, Gavi, Frenkie, mieliśmy w swoim czasie Gundo, ale Dani jest zawodnikiem, którego nam brakowało. Bardzo dobrze gra między liniami, potrafi strzelać gole, świetnie współpracuje z napastnikami. To prawda, że Fermín też może trochę grać w tej roli, ale oni są inni. Fermín jest bardziej eksplozywny. To też kwestia połączenia piłkarzy. Kiedy starasz się budować zespół, musisz starać się zobaczyć, jak dopasować tych zawodników. To nie tylko kwestia bycia dobrym lub złym, ale także tego. Poza tym Dani jest graczem, który da nam ten głód wygrywania. Barça zawsze była mieszanką wychowanków i głodnych tytułów przychodzących graczy. Mamy zawodników, którzy nie tylko chcą grać w Barcelonie, ale chcą wygrywać z nią trofea.
Kluczowe jest to, że Dani chciał przyjść niezależnie od wszystkiego?
Myślę, że tak. W futbolu musisz mieć ten głód do wygrywania. Dani osiągnął pewne rzeczy w reprezentacji i w Lipsku. Wiedział jednak, że pragnie Barçy, przede wszystkim, aby zdobywać trofea. To dla nas najważniejsze. Wysilił się, chciał przyjść. Myślę jednak, że nie wystarczy chcieć przyjść, trzeba chcieć wygrywać i mieć ambicję.
W jaki sposób poprzedni sezon Pau Victora zdecydował o transferze?
Był ważnym piłkarzem Barçy Atlétic w poprzednim sezonie. Był wypożyczony, nie był nasz. Mieliśmy opcję, aby został, i tak zrobiliśmy. Spisał się bardzo dobrze, dostarcza różnych rozwiązań, może grać jako „9”, na skrzydle. Powtórzę to samo, chciał zostać, kibicuje Barçy, jest podekscytowany i to ważne.
Czy fair play miało wpływ na planowanie?
Być może tak, ale nie robimy transferów dla samego ich robienia. Tak jak mówiłem wcześniej, nie możemy sprowadzać piłkarzy dla samego ich sprowadzenia. Albo sprowadzasz piłkarza, który ma lepszy poziom od tego, którego masz, albo przynajmniej taki sam, albo w przypadku wyjątkowej sytuacji, np. kontuzji, ale nie możemy obniżać poziomu, zamysł zawsze był taki sam. Całe szczęście nasi piłkarze mają wysoki poziom i na rynku ciężko jest znaleźć lepszych.
Czy czegoś brakuje w kadrze?
Myślę, że jedyną rzeczą było to, że został nam tydzień okienka transferowego i nie spodziewaliśmy się kontuzji Marca Bernala. To naprawdę wiele nas kosztowało, przede wszystkim ze względu na niego, był to dla mnie jeden z najtrudniejszych dni w futbolu, nie lubię patrzeć, jak 17-letni piłkarz cierpi. Był to ciężki dzień, dzień, w którym świętowaliśmy zwycięstwo i coś takiego się stało. Mogliśmy spróbować (kogoś pozyskać), ale wyhamowaliśmy i skupiliśmy się na tym, co musiało zostać zrobione. Znalezienie w ciągu trzech dni gracza na poziomie, który mieściłby się w limicie fair play, byłoby bardzo skomplikowane. Mamy Frenkiego, Casadó czy Erica, którzy mogą grać na tej pozycji, więc ostatecznie zdecydowaliśmy się pozostać przy tym, co mieliśmy w kadrze.
Jak wygląda proces decyzyjny przy transferach?
Po pierwsze rozmawia się z trenerem, analizuje się jakość piłkarzy, analizuje się pozycje. Kiedy straciliśmy Marca Bernala, Christensen i Araujo również byli niedostępni, piłkarze z pozycji środkowego obrońcy i pivota. Ale w tym samym czasie byliśmy blisko powrotu do zdrowia Gaviego i Frenkiego, chociaż oczywiście timing nie był idealny. To był moment prawdy, w którym musieliśmy się zastanowić, co można zrobić. Trener był pierwszym, który stwierdził, że jeśli nie możemy sprowadzić piłkarza na odpowiednim poziomie, to woli pozostać z obecną kadrą. To, co zrobiliśmy, to spokojne zastanowienie się i nie podejmowanie pochopnych decyzji.
Dużo mówiło się o Nico Williamsie. Czy była potrzeba pozyskania skrzydłowego?
Myślę, że znowu odpowiem ci tak samo: poziom. Mamy Raphinhę, Ferrana, wraca Ansu, który świetnie sobie radził w trakcie okresu przygotowawczego i miał pecha z kontuzją stopy i nie mógł lecieć do USA. Mamy Lamine, mamy graczy, którzy mogą grać na skrzydle, np. Fermína, Daniego Olmo. Żeby ktoś mógł trafić do Barçy, musi reprezentować bardzo wysoki poziom. Transfer Daniego daje nam więcej możliwości. To nie tak, że nie rozmawialiśmy z klubami i piłkarzami, ale mieliśmy inne priorytety, które nie zakładały sprowadzania więcej skrzydłowych.
Czy występy zawodników z La Masii to część filozofii czy skutek problemów finansowych?
Jeśli nie masz odpowiedniego poziomu, to nie będziesz grał w Barçy. Historyczne przywiązanie do La Masii istnieje, bo klub zawsze wypuszczał młodych ważnych graczy z talentem, ale nie robił tego tylko dla samego ich wypuszczenia, jest w to włożone dużo pracy. Rozmawiamy każdego dnia, obserwujemy, w zeszłym sezonie z Márquezem bardzo zwracaliśmy uwagę na drużynę rezerw. W naszych planach zawsze zostawiamy miejsce dla młodych zawodników. Fort, Cubarsí, Fermín w zeszłym roku. Ostatecznie wszystko to jest procesem mającym na celu wprowadzenie zawodników do pierwszej drużyny. Nie jest to spowodowane brakiem innego wyjścia. Uważam, że Lamine grałby dla najlepszej Barçy w historii. Cubarsí, Fermín, Bernal również mieliby tam swojego miejsce. Zawsze lepiej jest nie iść na rynek, jeśli ma się jakość w domu.
O debiutach nowych graczy, którzy robią dobre wrażenie.
Myślę, że trzeba zachować spokój. Nie można złożyć drużyny z samych młodych graczy, trzeba zachować balans. Myślę, że dla młodzików ważne jest, żeby mieć przy sobie takich piłkarzy jak Olmo, Koundé, Robert, Raphinha, Ferran, którzy dzięki swojemu doświadczeniu wiele wnoszą do gry. Pomysłem zawsze było znalezienie równowagi pomiędzy młodością a doświadczeniem. Jeśli są młodzi gracze z talentem, to oczywiście muszą dostać szanse, ale musimy być czujni i monitorować ten proces, bo rozczarowanie może być duże.
Wyzwaniem jest przekonanie młodych graczy, żeby mieli cierpliwość, gdy mają wielkie oferty z innych klubów.
To bardzo trudne dla takiego klubu jak Barca, który tak wiele inwestuje w szkółkę, a potem piłkarz może odejść za darmo. To bardzo skomplikowany temat, FIFA i UEFA przyglądają się mu z bliska. Nie może być tak, że klub wydaje pieniądze, inwestuje i tak dalej, a zawodnik w wieku 16 lat odchodzi, bo zapłacili mu ułamek tego, co w niego zainwestowałeś. Są kluby, które tylko tym się zajmują, z tego żyją i Barça oczywiście jest klubem, który ma wielu utalentowanych graczy, wielu jakościowych zawodników. Dobrze jest mieć młodych w pierwszej drużynie, ale może to generować niepokój u innych. To tak nie działa, istnieje pewien proces i należy być cierpliwym. Teraz mamy Toniego, Guille, Daniego, utalentowanych młodzików. Każdego dnia są kuszeni przez agentów i inne kluby. Radzimy sobie dobrze, to jest coś korzystnego dla przyszłości klubu. Nigdy nie wiesz, jak długo będziesz w klubie, ale musisz wykonywać swoją pracę na dzisiaj i na przyszłość. Budowanie szkółki to jest coś, co musimy robić.
Jaka jest spuścizna Xaviego?
Myślę, że rola Xaviego była bardzo ważna dla klubu, który był w trudnym momencie, podczas zmiany cyklu, co jest trudne. Kiedy masz wielu piłkarzy, którzy zdobywali trofea i musisz odświeżyć drużynę. Myślę, że Xavi był bardzo istotny dla tego projektu, wygrał ligę, kiedy nikt się tego nie spodziewał. Xavi pozwolił na debiut piłkarzom, którzy są ważni dla klubu, dla przyszłości. Wykonał swoją pracę. Nie ważne, jak długo jesteś w klubie, ważne czy przysłużyłeś się jego rozwojowi. Xavi wykonał spektakularną pracę, jest bardzo ważny dla klubu, to dla mnie jasne.
Wraca Liga, wraca Liga Mistrzów. Jesteś optymistą w kwestii Ligi Mistrzów w tym sezonie?
To inna Liga Mistrzów, trzeba dobrze zacząć. Nie masz okazji do rewanżu przeciwko tej samej drużynie. W mojej opinii czekają nas trudne mecze wyjazdowe, mecze domowe też będą skomplikowane, ale ten format jest bardziej emocjonujący, z większą ilością spotkań. My musimy iść krok po kroku, trenując, pracując, koncentrując się na tym, co mamy do zrobienia. W tym tygodniu zmierzymy się z niewygodnym rywalem, który w zeszłym roku pokonał nas dwukrotnie. To nie było łatwe, nie zapomnieliśmy o tym, ale koncentrujemy się na bieżącym sezonie. Mają już innych graczy, ale idea gry pozostała taka sama. To ekipa, która gra dobrą piłkę i pracuje na boisku. Musimy skupiać się na pracy dzień po dniu, tydzień po tygodniu, Wracając do tego, co mówiłem wcześniej, jeśli będziemy dobrze pracować, pojawią się szanse na tytuły.
Czy obecny skład może konkurować z europejskimi gigantami?
Uważam, że tak. Jeśli spojrzymy na inne ekipy, to my mamy ważnych graczy, którzy niedawno zdobyli mistrzostwo Europy. Mamy piłkarzy, którzy są pożądani na rynku transferowym. Mogliśmy sprzedać 4,5,6 zawodników i wielu więcej, to znak, że mamy ważną kadrę. Kiedy kluby cię szukają, pukają do twoich drzwi, pytając o twoich piłkarzy, jest to znak, że kadra ma wartość. Jako klub udało nam się powrócić do posiadania zespołu, który jest wartościowy, i to jest ważne. To cię cieszy, daje ci poczucie, że możesz rywalizować. W zeszłym roku rywalizowaliśmy w Europie, z powodu kilku detali odpadliśmy, ale byliśmy konkurencyjni. W tym roku, według mnie, możemy i musimy być lepsi. (Dziennikarz wtrąca: jesteś optymistą). Zawsze.
Komentarze (44)
Poza tym zwykłe wodolejstwo i malowanie świata na różowo...
Pamiętajcie że nie wszystko jest czarno białe i nie wszystko można powiedzieć wprost.
To nie jego wina że tych możliwości nie ma.
Co ma teraz mówić że Fati czy Ferran się nie nadają i że są slabi ...
No, no, na pewno punktem odniesienia w wypowiedziach byłych piłkarzy o „jakości” tych treningów. :)
Był ważnym piłkarzem Barçy Atlétic w poprzednim sezonie. Był wypożyczony, nie był nasz. Mieliśmy opcję, aby został, i tak zrobiliśmy."
Tak, mieli opcje wykupić go za 1,5 kk to nie, poczekali trzy tygodnie i kupili za prawie dwa razy tyle. Bravo!
Oj, panie deco, idź już pan sobie być dyrektorem gdzie indziej... I zabierz ze sobą swojego kumpla od koksu.
Chłopie co Ty cpjesz?
Z drugiej strony nie mógł powiedzieć, że mamy tyle kasy że na nic nie można sobie pozwolić..
Debil czy tylko udaje? :D
Budowanie kadry na Fatim i dzięki temu mamy dosyć skrzydłowych, to szczyt...żenady...W jego przypadku, to serio - milczenie jest złotem.