Od krytyki do bycia uwielbianym - kapitan Raphinha

Dawid Lampa

1 września 2024, 14:00

60 komentarzy

Fot. Getty Images

Odwrócił swoją sytuację i stał się jednym z najbardziej lubianych piłkarzy Barcelony. Wyrzucany ze składu, sprzedawany do Arabii Saudyjskiej, a teraz jeden z kapitanów oraz człowiek, który strzelił swojego pierwszego hat-tricka w życiu przeciwko Realowi Valladolid. Raphael Dias Belloli.

"Zabiję i umrę za każdego z was"

Punkt zwrotny w przemianie Raphinhi to bez wątpienia dwumecz Barcelony z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 2023/24. Mimo porażki Brazylijczyk zdobył serca kibiców Barçy i zaskarbił sobie szacunek, na który bardzo ciężko pracował od samego przyjścia do klubu. Zaangażowania nie można było mu odmówić ani przez moment, ale często nie mógł odnaleźć się na boisku, czego genezy można było szukać w przygotowaniu mentalnym. 

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Raphinha (@raphinha)

 "Zabiję i umrę za każdego z was" - napisał Raphinha na swoim koncie na Instagramie po dwumeczu, w którym zaprezentował poziom, jakiego wcześniej nie można było u niego zobaczyć. Był aktywny, pracował dla zespołu i dowiózł liczby w najważniejszych spotkaniach sezonu. Mógł zrzucić odpowiedzialność za tę porażkę na zespół, a jednak zdecydował się powiedzieć, że jest gotów oddać za nich życie. To wynik niesamowitej przemiany, jaką przeszedł.

Nowy trener, nowe zadania

Pożegnanie z Xavim, który nie miał jednego, konkretnego pomysłu na wykorzystanie Raphinhi wyjdzie Brazylijczykowi na dobre. Po przyjściu Hansiego Flicka i pierwszych kolejkach możemy jasno zobaczyć, czego Niemiec oczekuje od swojego piłkarza. To oczywiste, że ulubiona dla Raphy prawa flanka jest zajęta przez Lamine Yamala. Zrezygnowanie z gry jednego z nich w pierwszym składzie byłoby stratą dla zespołu, ale Flick potrafił temu zaradzić.

Fermín Suárez, analityk Cadena SER pisze: - Tak jak zawsze Raphinha zalewa boisko swoją mobilnością i uciekaniem spod krycia. Częściowo po lewej stronie, ale odznacza się w każdym sektorze. Dzięki jego agresywnym ruchom w najwyższej linii powiększa się pole manewru Roberta Lewandowskiego.

Raphinha wygląda jak piłkarz, który się nie męczy. Jego pressing nie ustaje od pierwszej do ostatniej minuty. Hansi Flick potrafił również znaleźć dzięki temu receptę na mniejszą pracę w tym aspekcie Roberta Lewandowskiego. Raphinha i Lamine Yamal wychodzą wyżej - do obrońców i bramkarza, a Polak operuje przy defensywnym pomocniku, odcinając go od podań. 

27-latek stał się zawodnikiem grającym bliżej lewej strony, ale też znajdującym się często w środku - tam rozgrywa, napędza akcje i daje opcje do gry swoim kolegom. Jest nieocenionym elementem dla Barçy w budowaniu ataków, ale pokazuje również, że jego niesamowity ruch między liniami przydaje się, kiedy trzeba zaatakować pole karne i być odbiorcą podania tak jak np. od Lamine Yamala przy akcji na 5:0 w meczu z Realem Valladolid. 

Kapitan

Niektórych zaskoczyła decyzja o tym, by Raphinha stał się jednym z kapitanów Barcelony. Rozważało się Roberta Lewandowskiego, czy Gaviego, ale jednak to właśnie Brazylijczyk dostał się do piątki obok Marca-André ter Stegena, Ronalda Araujo, Frenkiego de Jonga i Pedriego. Warto podkreślić, że głosowanie było przeprowadzane wśród piłkarzy. Od samego początku Raphinha wziął na siebie odpowiedzialność związaną z pełnieniem tej funkcji, stwierdzając, że musi stać się dobrym duchem szatni (choć najwyraźniej już wcześniej nim był). 

Nie bez powodu Lamine Yamal ogłasza go piłkarzem miesiąca, a samego Raphę widać coraz częściej w komentarzach pod postami innych piłkarzy Barçy na Instagramie, kiedy wysyła im przyjacielskie wiadomości. To też jest element bycia kapitanem, który pokazuje team spirit w zespole, a nie można powiedzieć, że każdy z zawodników desygnowanych do opaski robi to w taki sposób (odwołując się do pewnego Holendra).

Liczby i gra

Przez długi czas zarzutem w stronę Raphinhi było to, że mimo robienia dobrych liczb i dowożenia udziałów przy bramkach nie potrafił dołożyć do tego gry i stylu, którym wydatnie przyczyniłby się do tego, że zespół lepiej wyglądał. W pierwszych czterech kolejkach tego sezonu sytuacja całkowicie się zmieniła. Raphinha to nie jest na boisku jeden z wielu, a jeden z elementów układanki, bez którego ciężko sobie teraz wyobrazić skład.

Mimo że nie gra na swojej ulubionej pozycji, to i tak udało mu się już zdobyć trzy bramki oraz zaliczyć dwie asysty, a przy tym być zawodnikiem, od którego bije energia, którą zaraża się cały zespół. Choć do Barcelony miał przyjść Nico Williams i na dobre odsunąć Raphinhę od pierwszego składu, to w takiej dyspozycji Brazylijczyk i tak byłby niepodważalnym starterem, a hiszpański skrzydłowy oglądałby jego wyczyny z ławki rezerwowych.

Nie do ruszenia

Raphinha w takiej dyspozycji i tak angażujący się w życie drużyny jest, moim zdaniem, człowiekiem nie do ruszenia. Trener Hansi Flick wydobywa z niego to, co najlepsze i to, czego nie umiał znaleźć w nim Xavi, a przede wszystkim poniekąd uwolnił go psychicznie, dając mu zaufanie już od pierwszej kolejki. Rapha odpłaca się za to najlepiej, jak tylko może, a dodatkowo akceptuje występy w różnych miejscach na boisku.

- Myślę, że fakt, że zrozumiałem, że muszę zaadaptować się do nowych pozycji, mi pomaga. Trener daje mi dużo pewności siebie. Próbuję, jak najszybciej dostosowywać się do pozycji, na których gram. - mówił brazylijski piłkarz po meczu z Realem Valladolid.

Takim zawodnikom, jak Raphinha trzeba ufać, a na dłuższą metę będzie dawało to efekty i pomagało drużynie. Budowanie zespołu na piłkarzach, którzy pójdą w ogień za swoimi kolegami i za herbem to podstawa do tego, by osiągnąć sukces. 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Wielki wygrany z ery Flicka. Oby tak dalej!
« Powrót do wszystkich komentarzy