Kontuzja Ter Stegena okazała się opłakana w skutkach. Choć pierwsze występy Iñakiego Peñi nieco rozwiały obawy, to z czasem wróciły one ze zdwojoną siłą. Tytułowe stwierdzenie "Iñaki Peña - najgorszy bramkarz LaLigi" nie jest wyolbrzymieniem. Widać to niestety w liczbach.
Jak podaje RAC1, styczeń 2024 roku to najgorszy miesiąc w całej historii istnienia FC Barcelony, pod względem liczby straconych goli w jednym miesiącu. Blaugrana straciła w ośmiu styczniowych meczach aż 19 bramek, co daje średnią 2,4 straconego gola na spotkanie. Poprzedni rekord to dopiero 1930 rok i 18 straconych bramek.
Na tak katastrofalny wynik złożyło się 5 goli stracone w meczu z Villarrealem, po 4 gole stracone w spotkaniach z Realem Madryt i Athletikiem, po 2 bramki stracone w starciach z Betisem i Barbastro oraz po jednej bramce w meczach z Unionistas Salamanca i UD Las Palmas. Dla porównania w zeszłym sezonie Barça straciła tylko 6 bramek w 8 styczniowych meczach: 3 z Intercity, 2 z Betisem i jedną z Realem Madryt.
Spadek dyspozycji linii obrony Blaugrany jest drastyczny: od jednej z najlepszych w historii klubu do jednej z najgroszych. Choć cała defensywa, a w wielu momentach również cały zespół, zawodzi, to trudno nie zwrócić uwagi na Iñakiego Penę, którego poziom Blaugrany zdecydowanie przerósł. Tytuł tego artykułu wcale nie jest wyolbrzymieniem, na co wskazują poniższe liczby.
(statystyki w przeliczeniu na 90 min, zaczerpnięte z fbref.com/Opta)
Iñaki Peña notuje w LaLidze:
- Najgorszy stosunek wpuszczonych goli do xG (-0,37)*
- Najmniejszą liczbę wychwyconych wrzutek (0,25 na 90 minut)
- Najniższy procent wychwyconych wrzutek (2,7%)
- Najniższy procent udanych interwencji (55,6%)
- Najmniej przerwanych akcji poza polem karnym (0,38 na mecz)
- Trzecią najwyższą liczbę straconych goli na 90 minut (2,0)
- Najmniejszy średni dystans od uderzanej piłki przy interwencjach (9 metrów)
- Najwyższy stosunek xG do strzałów celnych (0,36)**
- Drugi najniższy procent czystych kont (12,5%)
Żaden inny bramkarz LaLigi nie plasuje się na ostatnim miejscu w rankingach tak często jak Peña.
* - Innymi słowy: najwięcej wpuszczonych goli "ponad stan", Od wskaźnika xG odejmuje się liczbę wpuszczonych goli. Jeśli liczba wpuszczonych goli jest wyższa niż xG, oznacza to, że bramkarz obronił mniej niż "powinien", jeśli liczba wpuszczonych goli jest niższa niż xG, to oznacza, że bramkarz zapobiegł utracie goli "ponad stan".
** - Im wyższy stosunek xG do strzałów celnych, tym strzały są trudniejsze do obrony, ponieważ strzelający jest w dogodniejszej sytuacji.
Statystyki są dla Iñakiego Peñi bezlitosne. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że trzy ostatnie liczby to głównie efekt pracy obrońców. To oni dopuszczali do tak niewielkiej odległości piłki do bramki przy strzałach rywali, to oni doprowadzali zawodników rywali do dogodnych sytuacji, a wszyscy razem są odpowiedzialny za tak słaby procent czystych kont.
Tymczasem Marc-André ter Stegen wrócił już do treningów na murawie i wkrótce możemy się go spodziewać trenującego z grupą. Niemiec ma być gotowy na dwumecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Napoli (pierwszy mecz 21 lutego w Neapolu). Niedzwine, że najlepszy piłkarz Barçy i LaLigi ubiegłego sezonu pozostawił po sobie tak dużą lukę, gdy doznał kontuzji. Jego powrót jest wyczekiwany z utęsknieniem.
twitter.com/FCBarcelona_es/status/1752029063261073645
Komentarze (81)
Teraz dobitnie widać ile dla tego zespołu znaczył Marc.
Tu bedzie tak samo. Jezeli obrona sie nie poprawi to zaden Mats nie pomoze. No moze ciutke.
1. to wzrost,
2. gra na przedpolu,
3. wyprowadzenie piłki
4. podejmowanie decyzji
Myślę, że w każdym z powyższych elementów Penia nie domaga.
Ostatni mecz ligowy pokazał to dobitnie. Mnie najbardzie denerwowało w nim sposób wyprowadzenia piłki. W sytuacjach,w których aż się prosiło o łatwi, szybki, a do tego najkorzystniejszy wybór chłopak po przyjęciu piłki rękoma stoi i zastanawia się zamiast szybko podać na zupełnie nieobstawioną stronę. Było chyba kilka, by nie powiedzieć kilkanaście sytuacji, w których nasz bramkarz spowalniał akcje.
Gra naszego rezerwowego nie powala. Wejście miał naprawdę dobre, podobnie jak Felix i Cancelo lecz wszyscy oni z niewiadomego powodu doświadczają totalnej obniżki swojej gry. Ale to dotyczy nie tylko wspomnianej trójki.
I tutaj wydaje mi się odpowiedzialność ponosi sztab szkoleniowy: boję się, że sami piłkarze nie wiedzą jak mają grać.
Przykładem jest kiepski, w tym sezonie Lewandowski. On obecnie biega po boisku wszędzie tylko nie na pozycji środkowego napastnika. Przecież bramki jakie ostatnio strzelali Pedri, Torres czy Felix winny być bramkami strzelonymi przez Roberta gdyby tylko był tam gdzie wymaga się od typowej "9". Nie dziwi więc, że na tym etapie rozgrywek liczby Lewego , w porównaniu z tym co było sezon temu są po prastu słabe.
Uważam, że klub już w czwartek, o ile nie wygramy jutrzejszego meczu winien odejść, a obowiązki pierwszego trenera Laporta winien powierzyć Markezowi. To jedyna na już opcja, opcja bezkosztowa, a jednocześnie pozwalająca na to, że gra naszej drużyny już gorzej wyglądać nie będzie.
Dlaczego: odpowiedź znajdujemy w powyższym artykule: Barcelona straciła jedynie w styczniu więcej bramek niż w całym poprzednim sezonie.
I na koniec jeszcze jedno:
Klub jest w tragicznej sytuacji. Barcelona straciła 5,6 mln przegrywając na własne życzenia z Szachtiorem i Antwerpią (która jedyne punkty i to za zwycięstwo w zdobyła z nami !!!).
Później Laporta wysyła drużynę do USA by "zarobić" 2 mln, a tam KOMPROMITACJA - druzyna znowu przegrywa.
Przed nami LM i starcie z Napoli.
Mam nadzieję, że w przypadku kolejnej kompromitacji w LM (jak to jest od lat) i odpadnięcia z rozgrywek Laporta nie zrzuci wszystkiego na trenerea i drużynę ale również może podejmie decyzję o rezygnacji z funkcji prezydenta klubu. Dlaczego?
Ano dlatego, że dotychczasowy sposób zarządzania klubem się niesprawdził i dalsze trwanie na szacach zniszczy nasz ukochany klub.
Boję się, że Laport dokończy niszczenie klubu zapoczątkowane przez Bartomeu, a w zasadzie już przez siebie i Rasella. Szwindle naszych kolejnych prezydentów, marnotrawienie koniunktury lat 2008-2012, "przejedzenie" środków finansowych lat prosperity na bezmyślnie wysokie kontrakty piłkarzy, czy też trwanie na straży by klub był własnością socios etc.
Być może gorszy niż myślałem ale ewidentnie mamy do czynienia z załamaniem obrony która dosłownie wystawia sytuacje 1 na 1 napastnikom.
W takiej sytuacji wybitny bramkarz by wyglądał źle a słaby - jak widać katastrofalnie.
A tutaj, to Niemiec kompletnie się starać nie musi.
To też problem swoją drogą.
Wymagać możemy od Lewego, już Pedriego, De Jonga, czy Araujo, a nie od Peny, czy Yamala czy innych Balde. To jest nie ten poziom lub bardzo młody wiek :)
Trzeba brać przykład od pereza przecież wielu agentów oferuje mu swoich piłkarzy ale tam nie tylko bierze się pod kątem umiejętności tylko też charakteru osobowości tam wszystko analizują żeby grać pasował do drużyny a nie jak u nas na łapu capu