Barcelona pokonała wczoraj Alavés przed przerwą reprezentacyjną, ale z pewnością nie rozwiała wątpliwości co do swojej gry. W temacie rozwoju drużyny Xaviego można mieć wiele zarzutów, a sytuacja wygląda bardzo niepokojąco. Barça potrafiła wcześniej pod wodzą tego trenera pokazywać naprawdę dobry futbol, ale już bardzo dawno tego nie robiła i w zasadzie nie wiadomo, dokąd ta ekipa ma zmierzać w założeniu szkoleniowca. Na podstawie ostatnich występów trudno o optymistyczną prognozę.
Mecz z Alavés miał być początkiem odbudowy Barcelony, ale już w pierwszej minucie drużyna Xaviego dostała obuchem w głowę. Goście wyszli na prowadzenie, a dodatkowo w pierwszej połowie mieli jeszcze z dwie klarowne szanse na podwyższenie wyniku. Barcelona niespecjalnie potrafiła odpowiedzieć i choć w drugiej połowie była groźniejsza i wreszcie udało się jej strzelić dwa gole, to jednak niesmak pozostaje. Barça znów męczyła się z dużo niżej notowanym rywalem, mając ogromną przewagę w potencjale, nawet przy osłabionej kontuzjami kadrze. Co ma miejsce nie po raz pierwszy w tym sezonie.
Barcelona nie męczyła się w jakimś stopniu tylko w 2 z 17 spotkań tego sezonu. A warto zwrócić uwagę, że z dolnej połówki tabeli LaLigi nie mierzyła się tylko z Almeríą. Ponadto z takimi rywalami jak Real Madryt, Athletic czy Betis grała u siebie. Dalszy terminarz Blaugrany będzie więc dużo trudniejszy, co nie napawa optymizmem. Tym bardziej, że postawa Blaugrany, również w pojedynkach z dużo słabszymi rywalami, wskazuje na poważniejszy problem zespołu Xaviego, zwłaszcza że temat nie jest nowy. W poprzednich rozgrywkach Barça też często, jak to mówią Hiszpanie - „cierpiała”, a udawało się jej wtedy wygrywać dzięki żelaznej defensywie i dobrej postawie Marca-André ter Stegena. Katalończycy nie tracili wielu goli, a w ataku często potrafili wcisnąć tę jedną, decydującą bramkę. Teraz obrona nie jest tak stabilna, a atak wydaje się skostniały. Nie zapowiada to niczego dobrego, jeśli chodzi o rozwój zespołu.
Messidependencia bez Messiego
W grze Barcelony możemy dostrzec szereg konkretnych problemów. Pierwszym z nich jest brak ruchu bez piłki. W tym zakresie drużyna momentami wygląda, jakby cofnęła się do czasów Messidependencii, gdy wszyscy tylko czekali z inicjatywą, aż genialny Argentyńczyk zrobi coś z niczego. Problem w tym, że teraz cracka z Rosario nie ma już w drużynie. Tak więc Barça po prostu stoi. Zawodnik z piłką wykonuje ruch, ale zazwyczaj może albo zdecydować się na drybling (towar deficytowy w zespole...), albo też proste podanie, które nie napędza akcji. Zwyczajnie nie ma innego wariantu, skoro większość graczy pozostaje na swojej pozycji i mało kto (może jeden-dwóch zawodników max) szuka jakiegokolwiek urywającego się ruchu, często zresztą zbyt apatycznego, żeby wypracować przewagę. Nie mówiąc już o bardziej skomplikowanych manewrach związanych z wymianą pozycji.
Jest to aspekt całkowicie niezrozumiały w warunkach zespołu, który ma dominować w oparciu o rozgrywanie piłki w ataku pozycyjnym na połowie rywala. Zwłaszcza że przeciwnik dodatkowo zazwyczaj cofa się głęboko i zagęszcza strefę przed swoją bramką. Co przy takiej prostej i powolnej wymianie piłki zwykle nie generuje żadnego zagrożenia. Barça ma nie tylko za mało ruchów na wolne pole, ale też ruchów do piłki. Na tyle szybkich, że mogłyby zaskoczyć rywala. Podanie i natychmiastowe wyjście w inny sektor. Nawet takie detale kuleją. Wystarczy zobaczyć dowolny mecz wręcz średnich drużyn z top5 lig europejskich, żeby widzieć różnicę.
Problemy w obronie
Od lat wielkim problemem Barcelony było przejście z ataku do obrony oraz pokrycie strefy przed linią defensywy, gdzie powstaje zdecydowanie za dużo miejsca dla rywali. Można jednak odnieść wrażenie, że niekoniecznie zostało to poprawione, zwłaszcza w ostatnim czasie. Barça nadal ma wielkie trudności i czasem, mimo dużo lepszego personalnie zestawu obrońców, wciąż przypomina ten nieporadnie broniący zespół sprzed lat. Defensywa jest za bardzo oderwana od drugiej linii, cała drużyna ma problemy ze spójnością, a pressing pozostawia wiele do życzenia, choć momentami za kadencji Xaviego wyglądał naprawdę dobrze. Nie ma co ukrywać, że jest to kluczowy czynnik dla powodzenia Barcelony, więc jeśli ten element nie będzie funkcjonował, zespołowi będzie ciężko. Zwłaszcza że nie ma klasowego defensywnego pomocnika łączącego obronę z atakiem i zabezpieczającego drużynę w tranzycji.
Czy Xavi będzie potrafił w tej sytuacji ustabilizować grę w destrukcji? Wydaje się, że jak najbardziej ma ku temu materiał przynajmniej w linii obrony, a i w ataku są gracze, którzy potrafią świetnie pressować. Z jakiegoś powodu nie wygląda to jednak tak dobrze. Dodatkowym zadaniem do rozwiązania będzie zrównoważenie wyjściowej jedenastki, bo wejście do niej ofensywnie usposobionego João Cancelo osłabiło jednak siłę defensywy.
Rozwiązanie na brak defensywnego pomocnika
Na aspekt związany z defensywnym pomocnikiem Xavi też będzie musiał znaleźć kreatywne rozwiązanie, bo prawdopodobnie nawet w zimie nikt nie dołączy do drużyny. Trener ma taką kadrę, jaka została wyłoniona w lecie, więc akurat w tym przypadku możliwości są bardzo ograniczone. Xavi nie posiada ani jednego defensywnego pomocnika z prawdziwego zdarzenia. Na każdym kroku widać, że Oriol Romeu nie jest piłkarzem na miarę Barcelony i w warunkach jej gry trudno na niego stawiać nawet w starciach ze słabszymi rywalami. Wydaje się, że dużo lepszym (choć oczywiście nieidealnym) wariantem niż kupowanie nowego gracza było postawienie na Nico Gonzáleza. Przynajmniej klub nie wydałby żadnych pieniędzy. Nawet jeśli Nico jest obecnie rezerwowym w Porto, a co do jego postępów są różne wątpliwości, to jednak jest graczem młodym i nie można mu odmówić dobrego wyprowadzenia piłki, co jest aspektem dyskwalifikującym Oriola Romeu. Xavi się jednak na to nie zdecydował, więc jakaś część odpowiedzialności na kształt kadry spoczywa również na nim.
Teraz bardzo trudno będzie wymyślić coś odpowiedniego, bo w składzie nie ma żadnego klasowego defensywnego pomocnika. İlkayowi Gündoğanowi też brakuje szybkości i siły fizycznej, żeby w należyty sposób radzić sobie z zadaniami w defensywie. Frenkie de Jong również nie jest piwotem ze względu na swoją charakterystykę. Od tego jest jednak trener, żeby znaleźć jakiekolwiek optymalne w tej trudnej sytuacji rozwiązanie.
Xavi odchodzi już od pierwotnego wariantu z Oriolem Romeu w wyjściowej jedenastce. Wydaje się, że po powrocie De Jonga to Holender będzie miał wraz z Gündoğanem utworzyć duet takich specyficznych defensywnych pomocników, których rola w trakcie meczu będzie się zmieniać. Czy taka opcja ma szanse powodzenia? Na pewno tak czy siak będzie brakowało typowego buldożera w strefie przed linią obrony. A ograniczenie tych braków polegałoby na bardziej zwartej grze drużyny, utrzymaniu się w posiadaniu piłki, perfekcyjne przekazywanie sobie obowiązków przez pomocników (Gavi wydaje się jedynym graczem mogącym błyskawicznie doskakiwać do rywala). Tylko właśnie rzecz w tym, że ta współpraca ostatnio kuleje, tak jak pressing. W zespole Xaviego problemy się mnożą i wzajemnie na siebie oddziałują, a nie widać specjalnie ich ograniczania.
Warianty taktyczne i zmiany
Xaviemu można zarzucić też brak przygotowania odpowiednich wariantów gry. Trudno mieć wrażenie, że drużyna najczęściej ma optymalne rozwiązania na sposób bronienia rywali czy też na ograniczenie walorów ofensywnych przeciwnika. W zasadzie możemy to dostrzegać głównie w Klasykach, gdy Ronald Araujo pilnuje Viníciusa. Nadużywanie rozwiązania z ustawieniem Urugwajczyka na prawej obronie też stało się jednak problemem. Araujo gorzej radzi sobie z piłką przy nodze, a rozgrywanie jest przecież jeszcze trudniejsze na prawej stronie, mając ograniczoną liczbę opcji.
W meczu z Alavés bardzo dziwnym wyborem Xaviego było posłanie Julesa Koundé na rosłego napastnika rywali Samu Omorodiona. Efekt był taki, że napastnik robił co chciał ze stoperami Barcelony. Trener zreflektował się po pół godzinie, a po zejściu Araujo na środek Omorodion nie stanowił już zagrożenia. Pozostaje pytanie, skąd ten dziwny pomysł u Xaviego i czy czasem trener ze zbyt dużym uporem nie forsuje konkretnych rozwiązań, które w innych specyficznych warunkach dawały powodzenie. Tak jak uparte trzymanie się systemu z czterema pomocnikami, gdy ofensywa kulała.
Gdy już pojawiają się jakieś wyraźne schematy, często nie dają one dobrego skutku. Jak ten z ustawianiem bardzo wysoko Alejandro Balde, przez co nie może on wykorzystywać swojej dynamiki podczas szybkiego wejścia skrzydłem i zazwyczaj przyjmuje piłkę w statecznym ataku i tylko ją oddaje. Dużo więcej można zresztą oczekiwać od współpracy bocznych obrońców z wahadłowymi czy napastników ze sobą. Zbędne cofanie się po piłkę Roberta Lewandowskiego też ma swoje konsekwencje. W meczu z Alavés tuż po rozpoczęciu gry mieliśmy do czynienia z pewnym wariantem, który w założeniu miał zaskoczyć rywala, czyli wysokim wyjściem Ronalda Araujo (i innych graczy) do długiej piłki. Efekt był jednak odwrotny do zamierzonego – Alavés wyszło z kontratakiem i zdobyło bramkę. Są też inne dziwne decyzje - Xavi np. stanowczo za późno zreflektował się, że Oriol Romeu nie może być osobą odpowiedzialną za wyprowadzanie piłki, co wydawało się przecież oczywiste.
Problemy ze zmianami
Nie jest jednak do końca prawdą, że trener Barcelony przegrywa każde starcie z klasowym trenerem rywali. Przez godzinę ostatniego meczu z Realem Madryt Xavi całkowicie i popisowo zneutralizował przeciwnika. Odnoszę jednak wrażenie, że szkoleniowiec Barçy nie do końca potrafi reagować na to, co dzieje się na boisku, co właśnie pokazał ostatni Klasyk (w kilku z nich górował nad Ancelottim, o czym będzie niżej). Wprowadzenie Oriola Romeu tylko zdestabilizowało zespół. Xavi ma na koncie wiele takich niezrozumiałych zmian, a warto zwrócić uwagę, że trener w zasadzie nie dokonuje korekt już w przerwie. Za mocno ufa swoim piłkarzom i wyjściowemu planowi, zamiast wstrząsnąć drużyną, gdy totalnie nie układa jej się gra, gdy trzeba przeformułować koncepcję. Ancelotti pokazał mu ostatnio w tym zakresie swoją wyższość. Xavi nie dokonał zmian w przerwie nawet po katastrofalnych pierwszych połowach spotkań z Realem Sociedad czy Szachtarem. Oczywiście nie jest też tak, że trener Barcelony reaguje tylko źle, bo przecież drużyna potrafiła również odwracać losy rywalizacji, ale można odnieść wrażenie, że często jest z tymi "decyzjami meczowymi" pewien problem. Czy to efekt stosunkowo niewielkiego doświadczenia w roli szkoleniowca?
Dobre występy to tylko epizody?
Najdziwniejsze jest to, że Barcelona potrafiła pokazywać świetny, dominujący futbol na tle bardzo mocnych rywali. Przypomnijmy, że już w pierwszym sezonie pracy Xaviego, w dodatku niepełnym, drużyna potrafiła nie tylko pokonywać Atlético (4:2) czy Athletic (4:0) z czterema golami na koncie, ale zrobić to również w konfrontacji z Realem Madryt (4:0). W dodatku na Bernabéu. Z kolei pojedynek z Los Blancos w Superpucharze Hiszpanii okazał się przegrany, ale i wtedy Barça prezentowała futbol na wysokim poziomie. W kolejnych rozgrywkach porażka z Bayernem w Monachium w Lidze Mistrzów 0:2 była traktowana w kategorii rozczarowania, biorąc pod uwagę grę drużyny. Wydawało się, że będzie zmierzać ku lepszemu, zwłaszcza po efektownie wygranym Superpucharze Hiszpanii, w którym Barcelona odegrała się na Realu Madryt.
W sezonie 2022/2023 Barça dołożyła jeszcze mistrzostwo Hiszpanii, a okazjonalnie potrafiła zagrać efektownie. Często jej mecze wiązały się jednak z prześlizgiwaniem się. Barcelonismo oczekiwało na postępy w kolejnych rozgrywkach. Xavi miał w końcu do dyspozycji mocniejszą kadrę niż wtedy, gdy obejmował posadę w listopadzie 2021 roku. Kilku bardzo solidnych stoperów, dodanie brakującego od lat prawego obrońcy i triumfatora Ligi Mistrzów do drugiej linii. Rok wcześniej trener dostał zawodników kosztujących klub 150 milionów euro, co było ogromną inwestycją w czasie kryzysu finansowego. Mimo to nie widzimy tych postępów. Barça zaimponowała w zasadzie tylko w starciu z Betisem, gdzie było wiele interesujących schematów i bardzo dużo ruchu bez piłki oraz wymiany pozycji. Tym bardziej zastanawiające, że tak mało było tego w innych pojedynkach. Na czym polega problem z przełożeniem tego na inne spotkania? Co z tym pressingiem? Trudno nie odnieść wrażenia, że na poziomie samego poziomu sportowego (nie mylić z efektownością) drużyna zanotowała regres.
Stąd też pytanie zawarte w tytule. Czy Barça jest w stanie nawiązywać do tych lepszych występów lub przynajmniej iść w ich kierunku? Skoro potrafiła to robić wcześniej, dlaczego nie widzimy tego teraz? Czy obecna trudna sytuacja jest w ogóle do naprawienia? Nie chodzi przecież o to, żeby Katalończycy dwa razy w tygodniu prezentowali kosmiczny poziom. Zdajemy sobie sprawę, że terminarz jest napięty, piłkarze eksploatowani, a różne zmienne mogą wpływać na obniżenie wydajności w konkretnych spotkaniach. Dwa w pełni udane mecze na siedemnaście to jest jednak zdecydowanie za mało. Stanowi to fatalny prognostyk na przyszłość, a wydaje się, że odpowiedź na te pytania możemy poznać na przełomie listopada i grudnia, gdy Barcelona stawi czoła Porto, Gironie i Atlético. Dobre występy mogą napędzić drużynę, a gorsze - całkowicie ją pogrążyć.
Tłumaczenia i wymówki
Mentalność i atmosfera
Xavi twierdzi, że Barcelona ma problem w sferze mentalnej. Pewnie tak jest, tylko pytanie, czy ten szkoleniowiec jest w stanie dopilnować odpowiedniego nastawienia psychicznego swoich podopiecznych, skoro tak bardzo potrafiła ich podłamać dość pechowa porażka z Realem Madryt. O ile na poziomie indywidualnym brak pewności siebie rzeczywiście mógłby być zauważalny przy pojedynkach z rywalem czy przy podaniach lub strzałach, to jednak jest dla mnie niezrozumiałe, w jakim stopniu miałoby to wpływać na wspomniany wcześniej ruch bez piłki. Xavi zdaje się też zapominać, że pesymizm generowany w otoczeniu (przez prasę czy kibiców) nie wynika z jakiejś czystej złośliwości – to efekt słabej postawy jego drużyny. To jest skutek, a nie przyczyna złej gry, a trener zdaje się odwracać narrację, aby była dla niego korzystna.
Zdrowie
Oczywiście nie można bagatelizować znaczenia kontuzji w zespole. Niejednokrotnie zwracałem uwagę, jak wielką trudność stanowi wypadanie kluczowych graczy w wielu fragmentach sezonu. O ile brak liderów w starciach z gigantami rzeczywiście może tłumaczyć słabszą postawę drużyny, to jednak w konfrontacji z dużo niżej notowanymi rywalami nie można sobie pozwolić na taki poziom, jaki pokazywała Barca. Katalończycy nawet w słabszym składzie mają dużo mocniejszą kadrę niż środek tabeli czy dół Primera División. Problem w tym, że nie widać, aby po prostu gorszy jakościowo gracz wchodził do dobrze funkcjonującego mechanizmu i stąd następowało pogorszenie wyników oraz poziomu. Chodzi o to, że trudno dostrzec jakikolwiek mechanizm, który ma napędzać drużynę w dobrym kierunku.
Rzecz jasna ograniczenia kadrowe utrudniają rotacje i odpoczynek dla zawodników, jednak Xavi też dolewa momentami oliwy do ognia, gdy na siłę wystawia niektórych graczy od pierwszej minuty w dwucyfrowej liczbie meczów z rzędu. Gdy są oni wyeksploatowani w danym okresie i tak nie dadzą takiej jakości jak wcześniej. A pojawia się ryzyko kontuzji. Dobrą wiadomością jest to, że João Cancelo czy İlkay Gündoğan nie doznali jeszcze urazu, ale co się stanie, gdy Frenkie de Jong wróci, a oni wypadną z gry? Znów pojawiają się tłumaczenia, że Xavi nie miał wszystkich do dyspozycji. Podsumowując - zdrowie zawodników stanowi dodatkową trudność dla trenera i po części może być to niezależne od niego, ale nie wytłumaczy aż tak niskiego poziomu gry. Przynajmniej ja nie kupuję takiego wyjaśnienia.
Zły sztab?
Niezmiernie dziwne jest natomiast wskazywanie na rzekomą winę sztabu Xaviego w kontekście słabej dyspozycji zespołu. Kwestia tego, czy mają oni odpowiednie kompetencje do należytego doradzania pierwszemu trenerowi nie powinna stanowić zasłony dymnej, ponieważ to Xavi sam sobie dobierał współpracowników, więc do odpowiedzialności z samego pełnienia funkcji pierwszego szkoleniowca dochodzi również ta związana z otoczeniem się odpowiednimi osobami. Sztab medyczny na czele z doktorem Ricardo Pruną też został wskazany przez Xaviego. Nie chodzi o to, żeby bagatelizować znacznie współpracowników, bez wątpienia jest to ważne, aby szkoleniowiec mógł liczyć na zestaw kompetentnych ludzi i ich porady oraz wybierać najlepsze z koncepcji, ale to nie może zmywać odpowiedzialności z trenera.
Xavi out?
Nie jestem zwolennikiem drastycznych ruchów, więc nie chcę na ten moment klarownie opowiadać się za zwolnieniem trenera. Prawdą jest bowiem, że mimo bardzo kiepskiego poziomu Barcelona niczego jeszcze nie przegrała w tym sezonie, co tłumaczył Mateusz Doniec. W LaLidze Barça traci dwa punkty do Realu Madryt i cztery do Girony, a w Lidze Mistrzów nadal prowadzi w swojej grupie. Wcale nie wykluczam, że gra zespołu po powrocie do formy wszystkich kontuzjowanych graczy się poprawi, choć niezbyt dobrze mówi to o drużynie, jeśli bez paru elementów (nawet bardzo istotnych) ma problemy z jakimkolwiek funkcjonowaniem. Podobnie jak o przygotowaniu mentalnym aż tak duży wpływ minimalnej porażki w Klasyku. Sukces czasem rodzi się jednak w bólach, choć prawdą jest również, że cierpliwość i zaufanie mają swoje granice.
Nie ma wątpliwości, że Barcelona z Xavim poczyniła postępy na poziomie wyników od czasu objęcia przez niego stanowiska. Problem w tym, że stanęła w rozwoju, a wręcz w niektórych aspektach się cofnęła. To nie jest kłopot z pojedynczymi graczami, bo na dłuższą skalę widać regres w niemal całym zespole (chlubnym wyjątkiem robocop Ronald Araujo). Trudno nie zadawać sobie pytań, dokąd zmierza Xavi i co konkretnie zamierza osiągnąć, jeżeli chodzi o funkcjonowanie jego zespołu. W ostatnim czasie widzieliśmy bowiem bardzo niewiele pozytywnych aspektów, które dawałyby nadzieję, że coś ruszy do przodu. Być może po przerwie reprezentacyjnej dojdzie do kluczowej weryfikacji drużyny Xaviego. Może ona pokazać, czy zespół posiada mapę, aby dojść do określonego celu, a gorszy okres to tylko efekt chorób członków ekspedycji i trudniejszego etapu podróży, czy też kompletnie zdezorientowany po prostu błądzi w dzikiej puszczy.
Komentarze (92)
Obrona w ostatnich meczach jest niepewna i często zdarzają się błędy indywidualne które prowadzą do utraty bramki.
Kontuzje jaką doznał De Jong. Przy jego braku pozostali mało biorą na siebie grę i mało dokładnych dośrodkowań oraz piłek prostopadłych do napastników . Przykładem był dzisiejszy mecz dokładne dośrodkowanie i bramka Lewandowskiego. Słaby pressing oraz pokazanie się partnerowi do gry. Przypadek Yamala przypomina mi Fatiego z którego kibice chcieli zrobić drugiego Messiego. Yamal ma dopiero 16 lat a wymagane jest już od niego wielu bramek asyst i dryblingów. Aby to uzyskać musi mieć wsparcie że strony kolegów w ostatnich meczach mało tego widziałem. Zaskakuje mnie trochę Felix że na siłę chce strzelić gola. Mówię o tym dlatego bo znajduje się w sytuacjach które może przy jego podaniu do kolegi przynieść korzyść drużynie postaci bramki a niestety sam wchodzi w drybling i traci piłkę czy jest zablokowany. Dzisiejszym meczu była taka sytuacja 48 minucie. Napastnicy też nie są wyśmienitej formie ale trzeba to zaakceptować i być dobrej myśli.
Napisałem to bo wkurzają mnie niektórzy kibice którzy piszą Xavi out Lewandowski out czy inne przykre wypowiedzi na temat piłkarzy Barcelony.
Xavi, jeżeli nie będzie jakiejś wielkiej katastrofy pewnie te sezon dogra do końca, ale perspektywy na przyszłość i na lepszą grę nie są zbyt obiecujące... Najbardziej jednak nie przekonuje mnie to wieczne zrzucanie winy słabej gry na mental, poprzednie porażki oraz samo reagowanie podczas spotkań. Mam wrażenie, że od początku kariery Xaviego nie usłyszeliśmy trafnej diagnozy, tylko frazesy typu brak skupienia, poprzednia porażka, cierpienie podczas meczu itd. Trochę Koeman wersja soft bo bez konkretów i personaliów :D
Bo problem nie jest w kwestiach taktycznych, tylko doborze personalnym.
Owszem, w poprzednim meczu Araujo mógł zagrać na Samu, a Kounde na prawej obronie, ale z drugiej strony byłby to wariant nastawiony na defensywę, a jednak w meczach z rywalami pokroju Alaves nie powinniśmy się nastawiać jak na Viniciusa przeciwko Realowi, tylko myśleć w pierwszej kolejności o tym jak lepiej zaatakować rywala. Oczywiście nie oznacza to, że o defensywie możemy zapomnieć, ale czy gdyby np. Araujo był kontuzjowany to w takich meczach nie mamy kim bronić Samu? Nie przesadzajmy, bo Kounde to jednak światowej klasy obrońca i powinien sobie poradzić, ale zacząć należy od obrony drużynowej, odpowiedniego pressingu, dzięki któremu ograniczymy do minimum, zwłaszcza takiemu rywalowi jak Alaves, szanse na zagrania do napastników, tylko jak tu zakładać pressing ze stojącą "9"?
I jeszcze słowo odnośnie tego dlaczego Araujo na prawej obronie to wariant ofensywny.. ano gol z Sociedad to pokazał. Myślę, że Xavi chciał powtórzyć wariant z wbiegającym za plecy rywali Ronaldem. Także wracając.. Xavi się uczy, bo to nie musiał być zły pomysł z tym Araujo na boku, ale też uczy się bo widząc, że niestety nawet tak słaby rywal jak Alaves nas mocno naciska zmienił pozycję Araujo i zablokował w zasadzie jedyne zagrożenie ze strony rywali.
Podsumowując, zanim w pełni będzie można ocenić Xaviego, pytanie z tytułu należy nieco zmienić, ale także należy zmienić jego adresata..
Cum vadis, Lewy?
Zgadza się, ale on wszedł w 72 minucie, było już wtedy 1-1, po tym jak od 10 minut to Real atakował, a kto wszedł 10 minut wcześniej?
Ilu, albo czy w ogóle, jest piłkarzy którzy przychodzili do nas jako super grajki i nadal trzymają poziom, a nie stracili go po 2mc z xavim? Ilu młodzików gra dalej na poziomie 'och ach', który prezentowali w momencie wybicia się do drużyny xaviego?
Z Xavim nie jest tak jak z Artetą, którego wyśmiewano po najstraszniejszym początku sezonu w historii Arsenalu. Ale ona wprowadzał swoją myśl, wymieniał kadrę i forsował swój pomysł na grę, wykorzystując co miał.
U nas trochę Laporta zrobił Xaviemu słabą przysługę dając mu spore pieniążki na wydawanie i możliwośc marudzenia przy wyborze. Należało ograniczać budżet dać sobie 2-4 sezony przejściowe i myśleć co będzie.
A nakupiliśmy naprawdę niezłych graczy, młodzież odpaliła i teraz jest tak naprawdę problem z utrzymaniem płynności kadry. Yamal choć ma wielki talen powinien grywać co 3-4 mecz a tak dostawać po 10-15 min w swoim wieku. Natomiast powinien grać Raphinia, który bez rytmu meczowego jest cieniem siebie (jak było za czasów Dembele), a jak pogra 3-4 mecze z rzędu odpala na przyzwoitym poziomie. Posiadania 4 równorzędnych obrońców to skarb w momencie kontuzji, ale bolączka w momencie kiedy wszyscy są zdrowi. Potrzeba zadowalania Kunde sprawia, że wyrzucamy na skrzydło Arujo, i wyrzucamy ze skrzydła Cancelo przesuwając go wyżej/środek. I niestety nie wychodzi nam to na dobre. Koleś ze wzrostem 190cm+ nie będzie dryblerem i sprinterem na skrzydle. Zadawniowo na Vinciusa grając w obronie jest mega dobry. Ale wtedy nie ma zbyt wielu zadań ofensywnych. Jak je ma kończy się tak jak wczoraj przy 0:1 i 2 następnych akcjach.
Dodatkowo najważniejszy moment artykułu jest ujęty w BRAKU RUCHU bez piłki. To jest aż nadto widoczne. I pięknie to zobrazowano tym, że można odpalić średnią drużynę i ruch widać. U nas nie. Jest ten atak pozycyjny. Wyjście wysoko. Ale przy nim jeśli traci się piłkę należy od razu nakładać wysoki pressing. Aby przeciwnik nie mógł się odwrócić i rozegrać. Pressing, odbiór albo wybicie i ustawienie linii. Nie da się inaczej. Bo przy szybkim napastniku wystarczy grać na wolne pole. I tak grają właśnie z nami słabsze zespoły. I niestety jest to rolą trenera. Ambicja, pressing i ciągłe granie. Na tym polegała tiki-taka. Ciśniemy. Wypalamy się. Z piłką odpoczywamy rozgrywając w szerz, aby przeciwnik biegał. i znowu przyspieszamy. Obecnie poza klepaniem między pomocnikami i obrońcami nie ma nic. Ściana z LEwym nie istnieje, bo nie ma on komu zgrać, a nawet jak odda piłkę, to adresat nie ma kogo wypuścić bo nikt nie wybiega. I brak takich schematów to jest ewidentnie wina trenera.
Najgorze jednak w tym wszystkim, że to tak bardzo widać. Oglądają mecze po prostu oczy bolą i krwawią gdy widzisz jak goście za miliony monet nie są w stanie zagrać dwóch prostych piłek. Popatrzcie na Cancelo z piłką przy nodze. Koleś rozgląda się , patrzy i nie ma dosłowinie gdzie zagrać. Widać jego pewność siebie z piłką. Widać że koleś wie co chce zrobić. Ale nie ma z kim. To samo było widać u Gundogana kiedy kilka razy w początku sezony pokazywał graczom gdzie powinni wyjść. U nas gra się do nogi, a nie na wolne pole. Zagranie pod sprint i walkę to mrzonka. I to jest zobrazowane w artykule w akapicie o Balde. Koleś bazujący na szybkości musi piłkę wycofywać, bo po prostu nikt nie wchodzi w pole karne.
Wczoraj w meczu dał się zauważyć fajny pomysł na rzut wolny. Gdzie Lewy zaatakował piłkę i pobiegł w pole karne, a piłka poszła na Arujo. Problem w tym, że z dobiegającym Lewym w polu karnym było 5 naszych i ich 9 + bramakarz. No nie da się powalczyć 2 na 1 nawet jak jesteś wielki jak Arujo. Bo się wyblokują. I to są podstawowe błędy. A gdzie granie w uliczkę?
Jedyne co nam wychodzi to chyba przerzuty nad linią obrońców na wychodzącego Felixa/Lewego.
Mniej zachwytów i realna ocena problemów, które generuje Xavi.
-Gavi(był praktycznie przez pół roku bez formy i wykorzystywany niezgodnie ze swoim profilem piłkarskim)
-Torres(przychodził jak jeden z najlepszych zawodników kadry w tamtym okresie i najlepszy strzelec oraz miał obiecujące wejście, a potem przepadł)
-Pedri(złe zarządzanie zdrowiem najbardziej utalentowanego piłkarza w kadrze i brak progresu od dłuższego czasu)
-Lewandowski(tutaj chyba nie muszę komentować, drastyczny regres na przestrzeni roku)
-Raphinha(dobry zawodnik, ale wykorzystywany niezgodnie z profilem)
-Garcia(w pewnym momencie podstawowy stoper kadry, później regres i teraz notuje progres dopiero w nowym zespole)
-Cancelo(dobre wejście i teraz obniżka)
-Felix(tak samo jak wyżej)
Tego jest zbyt wiele żeby powiedzieć tylko zawodnik X jest za słaby itp i martwi to cholernie bo wielu naszych młodych zawodników jest w takim wieku, że powinni się poprawiać z miesiąca na miesiąc, a zamiast tego stoją w miejscu lub się cofają.
Poruszę przykład linii obronnej - wg mnie decyzje Xaviego oraz efektywność jego pracy idealnie pokazuje obraz jak wygląda zarządzanie zespołem:
1. Porównując kadrę pierwszego zespołu z sezonem poprzednim odszedł: Riad, Alba, Garcia, Valle, Bellerin, a przyszedł Martinez i Cancelo - na papierze wygląda to na podniesienie jakości bloku obronnego.
2. Garcia - trafia do Girony, niemal od początku staje się podstawowym zawodnikiem zespołu, który gra najlepszy futbol w Hiszpanii. Z Girony odszedł Romeu, zatem do zadań Garcii należy również rozgrywanie piłki wykorzystując że jest to crack w zakresie progresywnych podań - już w pierwszych miesiącach jego gry w Gironie można zauważyć jaki robi progres - niby gra to samo, niby nadal popełnia błędy, ale jego CSA90 skacze z 0.63 do 1.47, czyli można powiedzieć że średnio na 90 minut meczu dzięki jego podaniom Girona tworzy blisko 1.5 gola lub okazji bramkowych zakończonych strzałem. Czemu Xavi nie wykorzystywał odpowiednio Garcii? Piłkarz stworzony do grania na 3xSO...
3. Valle - to Xavi zdecydował że ma iść na wypożyczenie bo mamy wielkiego Alonso - teraz ptaszki ćwierkają że chce go widzieć znowu w Barcelonie bo chłopak się rozwija i Balde nie jest w formie od początku sezonu. Czemu Xavi nie utrzymał konkurenta do rywalizacji z Balde wiedząc że Alonso to inny profil piłkarza? Czemu Valle nie rozwijał się tak szybko będąc w szerokiej kadrze Barcelony, a w Levante kolejny zawodnik robi progres?
4. Riad - wielki talent La Masii, którego Barcelona straciła - Xavi o niego nie walczył, kibice szybko zapomnieli że miała być to udoskonalona wersja Araujo z tą różnicą że dzieciak lepiej gra nogami. Co się dzieje w Betisie? Standardowo odchodząc z Barcelony musiał poświęcić kilka tygodni na wycisk aby poprawić szybkość i siłę, ale z tygodnia na tydzień staje się coraz ważniejszym piłkarzem zespołu. Rusza się nieporównywalnie szybciej po boisku niż w Barcelonie - co on robił na ławce Barcelony że był taki ociężały? Czemu Xavi nie dał mu pokazać swoich możliwości chociaż w nagrodę za cały sezon poświęcenia swojej kariery aby siedzieć na ławce?
5. Nasuwają się takżze dodatkowe pytania: Czy ktoś z Balde pracował nad wykańczaniem akcji aby poprawić jego decyzyjność? Czy Kounde/Araujo mają jakiś chory układ z Xavim na granie na PO? W jakim stopniu Xavi przymyka oko na granie zawodników z dolegliwościomi zdrowotnymi?
Podsumowując:
Nie mamy pivota z prawdziwego zdarzenia, a gra Barcelony nie powala bo nie ma kto rozprowadzać piłek - recepta na taki styl gry by była jedna - gra na 3xSO oraz wahadła w postaci Balde/Valle po lewej oraz Raphinhii/Cancelo po prawej. Jeśli ktoś uważa że grając na 4 obrońców i 2 pomocników uzupełniających się na miejscu pivota osiągniemy sukces w LM to tylko taki że ktoś nas zgwałci w fazie pucharowej (a to nie jest cel). Mieliśmy absolutny komplet obrońców, który zagwarantowałby nam ciągłość i stabilność gry defensywnej na nowy sezon bo byliby zmiennicy, a z tego zrezygnowano. To błąd strategiczny - jakby Xavi sobie założył w głowie że jest Balde i Cancelo i będzie blok składał się z 4 obrońców i to wystarczy na cały sezon. Podkreślam jeszcze raz - brak stabilności linii obronnej to WINA Xaviego bo albo on decydował o wypożyczeniach (Valle) albo sami piłkarze chcieli odejść widząc że się nie rozwijają (Riad, Garcia). Teoretycznie posiadając nowego Cancelo i Martineza znacząco wzrósł średni wiek bloku obronnego bo aż trzech młodych piłkarzy odeszło, ale czy przez przypadek Xavi nie popełnił błędu w postaci ograniczenia samemu sobie możliwości taktycznych. Oczywiście że tak - tutaj zadam kolejne pytanie - czemu zespół posiadający zawodników wartych ponad 800mln euro jest zarządzany tak amatorsko - kontuzji tylko uwypukliły błędy trenera. Móglbym o każdej formacji w podobny sposób napisać - te błędy trenera się powtarzają i co chwilę wychodzą nowe. Chciałbym po sezonie powiedzieć - Xavi to geniusz i żeby pozamykał wszystkim usta, ale na dzień dzisiejszy nie wygląda to dobrze.
Odnosząc się do pierwszego pytania, czyli kto za Xaviego, ja szczerze powiedziawszy nie mam pomysłu ani nie widzę nikogo, kto mógłby tu przyjść i rozwijać drużynę na podstawach, które mamy w kierunku gry, której oczekujemy.
Co do drugiego pytania, 2 lata temu byliśmy na tym etapie sezonu gdzieś w środku tabeli, modląc się aby jakimś cudem zakwalifikować się do LM. Dzisiaj jesteśmy aktualnym mistrzem Hiszpanii, zdobywca superpucharu i zajmujemy 3 miejsce w lidze tracąc 4 pkt do lidera mając jeszcze 2 mecze do rozegrania z tymże liderem. Czyli wszystko cały czas zależy tylko i wyłącznie od nas. 2 lata na kompletne przemodelowanie drużyny, od Minguezy, Luuka De Jonga, Lengleta i Jutgli. Praktycznie cały ponad 20 osobowy skład został przemodelowany, bo kto został ze składu z przed 2 lat? Ter Stegen, Araujo, Pedri, Gavi, Ferran, De Jong. Zapomniałem o kimś? A nasz kapitan, Sergi Roberto z którego kontuzji więcej ludzi się cieszy niż martwi. Czyli 7 zawodników z czego 2 nastolatków i bramkarz, wiecznie wypadający z gry Araujo w tamtym czasie i wypychany z klubu De Jong. Nie ma tu sytuacji jak np. w Realu Sociedad gdzie wymienia się po 1-2 zawodników i buduje się skład od kilku dobrych lat na tym samym kręgosłupie. Real Madryt nadal podpiera się Kroosem, Modriciem i Carvajalem i taki Vini najpierw ogrywał się z większością starej gwardii, Rodrygo tak samo, Cama, Tchou nadal mają do wsparcia wspomnianych Modricia i Krosa i tak powoli, pojedynczo dochodzą nowe klocki do układanki. U nas natomiast w ciągu 2 lat przewinęło się kilkunastu zawodników, ciągle jesteśmy na drodze do wypracowania wyjściowej 11 bo kto dzisiaj wskaże tą podstawową, najsilniejszą jedenastkę? Nie da się, bo brakuje ogrania, co tydzień prawie gra inny skład, co chwil ktoś wypada itd.
Ostatnia kwestia to wspomniany już wiek zawodników. Mając tak młody środek pola, nie da się uniknąć błędów w ustawieniu czy koncentracji. Nie mówiąc nawet o młodzieży, stratę ostatniej bramki zawdzięczamy doświadczonemu Gundo, który później gonił przeciwnika w stylu Busquetsa. Normalne więc jest to że przy tylu rotacjach ciężko złapać rytm i grać schematami gdy nie da się ich szlifować podczas meczów.
Podsumowując, moim zdaniem Xavi powinien mieć czas do końca tego sezonu w spokoju dalej pracować nad wypracowaniem oczekiwanych rezultatów, bo kto miałby przyjść w środku sezonu to naprawiać? Po sezonie powinien Laporta usiąść do rozmowy z Xavim i ocenić czy drużyna i styl zmierza w dobrym kierunku. Ja natomiast nie widzę nikogo, kto mógłby przyjść za Xaviego na następny sezon, chyba że Pep zmieniony zdanie o wrócił na stare śmieci ratować klub.
"Jest dobrze chłopaki, fajnie, cacy, grajmy swoje bramki same padną"
Rozumiecie ten mental naszego obecnego trenera?
Wszyscy mówią że są w dołku, nikt tego nie ukrywa ale systematycznie punktują i to w niełatwych meczach - Sociedad, Sevilla, Porto. Ok, może gra nie porywa ale jeśli zespół złapie lepszą formę w styczniu/lutym gdzie sezon wchodzi w decydująca fazę to wtedy każdy będzie Xaviego chwalił.
Ile to już razy graliśmy pięknie przed Xavim a odpadaliśmy z różnych rozgrywek.
Był Valverde i wygrywał a mecze były tak nudne że do dzisiaj pamiętam jak zasypiałem podczas meczu. Potem po jego zwolnieniu bujaliśmy się z różnymi wynalazkami.
Niektórzy muszą to zrozumieć, że styl Barcelony to utrzymywanie się przy piłce, które ma powodować szereg różnych problemów u przeciwnika. My nie gramy z kontry, nie gramy w niskiej obronie.
W drużynie Xaviego jest zupełnie odwrotnie, oprócz tego ze on sam nie wie co chce grać ( już odchodzę od miliona podań bezcelowych i klepania na 20-30 metrze tylko po to żeby dorzucić coś ) drużyna od 1.5 toku jedzie winda w dół ( nie liczę pojedynczych epizodów lub ze Felix lub Cancelo ojedzie paru ogórków bo to nie o to w tym chodzi ). Do tego dochodzą dziecinne wymówki o kontuzjach, długiej trawie, jakimś chipie, mentalności - której nie ma.
Wydaje mi sie ze 70% kibiców dalej ślepo wierzy mocno w powrót gry Pepa, wyników, statystyk itp. Muszę was rozczarować - wierzycie w to dalej od czasów meczu z Romo. Nie mam pretensji do nikogo żeby nie było. Każdy wierzy w co chce. Chciałbym tylko zrozumieć punkt widzenia osoby która wierzy ze coś kiedyś działało i z Xavim może to powrócić.
Temat można ciągnąć godzinami ale dla mnie ten okres wystarczył żeby zrozumieć ze Xavi był może troszkę wykorzystany żeby medialnie Laporta wygrał wśród socios. Jednak ten okres tez pokazał ze Xavi jest dobrym trenerem - i to tyle (na ten moment ) kończy. Chwała mu za podjęcie rękawic. Jesli nie widzimy w tym okresie ze nic sie nie zmienia, ciagle wałkowane jest to co jest - sorry ale moim zdaniem rozstanie w fajnych warunkach jest jak najbardziej potrzebne. Czy zwalniać go już zaraz ? Oczywiście ze nie, poczekajmy do końca sezonu, w obecnej sytuacji LL trenerem może być Gundogan i tez dowiezie miejsce 1-4. Bo chyba nikt nie myśli o jakiejs poważniej grze po wyjściu z grupy LM.
,, Trudno oczekiwać jakiś nowych zmian jeśli nic nie próbuje sie nowego zmienić ,,
Przyjdą lepsze czasy ! VeB !
Na domowe 'podwórko' (może) wystarczy, ale na europejski futbol to, niestety, taktycznie 'Szawi' nie dojeżdza