Liga Mistrzów wraca dziś do Barcelony. Po niemal jedenastu miesiącach od dotkliwej porażki 0:3 z Bayernem Monachium 26 października 2022 roku, kibice Barçy wysłuchają na żywo charakterystycznego hymnu. Powstaje natomiast pytanie, czy na Stadion Olimpijski przeniesie się kilkuletni już zwyczaj jego zagłuszania przez trybuny.
Hymn Ligi Mistrzów jest bodaj najbardziej rozpoznawalnym utworem w futbolowym świecie. Został skomponowany przez Tony'ego Brittena w 1992 roku, na inagurację nowych rozgrywek. Jego bazą jest hymn, który Georg Friedrich Händel przygotował na koronację Jerzego II w 1727 roku.
Choć obecnie wskutek internetowej, viralowej przeróbki wielu kibicom trudno jest wyrzucić z głowy słowa nawiązujące do pewnej potrawy, to hymn Ligi Mistrzów w istocie zawiera tekst wychwalający zarówno same rozgrywki, jak i ich uczestników w trzech językach: francuskim, niemieckim oraz angielskim. Na Camp Nou jest on jednak od kilku lat wygwizdywany - dlaczego?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy się cofnąć do sezonu 2015/16. Wówczas, gdy napięcia niepodległościowe w Katalonii sięgały zenitu, kibice regularnie decydowali się na prezentowanie na trybunach estelad, flag będących symbolem tendencji separatystycznych. Od senyery, oficjalnej flagi Katalonii, esteladę odróżnia dodatkowy, niebieski trójkąt z białą gwiazdą.
Znana z oficjalnej niechęci do symboli mogących zostać uznanych za polityczne, UEFA wszczynała przeciwko klubowi kolejne postępowania dyscyplinarne, zaś FC Barcelona protestowała przeciwko nakładanym przez organizację karom. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie z 23 grudnia 2015 roku, "UEFA poinformowała FC Barcelonę oraz Hiszpański Związek Piłki Nożnej, że nie przyjmuje odwołania złożonego przez Klub odnośnie sankcji za okrzyki niepodległościowe i estelady podczas meczu z Bayerem Leverkusen na Camp Nou. Tak jak to było zapowiedziane, FC Barcelona natychmiastowo złoży odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (TAS)".
Równolegle, klub prowadził własną kampanię w tym zakresie. Przed meczem z BATE Borysów w fazie grupowej sezonu 2015/16, Barcelona miała zezwolić organizacjom niepodległościowym na rozdanie 20 tysięcy estelad w okolicy stadionu. Tuż przed rozpoczęciem spotkania na trybunach pojawił się zaś ogromny transparent z napisem "Szacunek", tak jak na zdjeciu ilustrującym artykuł.
Ostatecznie, klub i europejska federacja zakończyły sprawę polubownie. Klub zdecydował się wycofać środek odwoławczy, a w oficjalnym komunikacie UEFY mogliśmy przeczytać, że "UEFA jest zadowolona, że FC Barcelona wycofała odwołanie do TAS-u w sprawie grzywny za wywieszanie estelad na Camp Nou w dwóch meczach Ligi Mistrzów w 2015 roku. Jednocześnie podkreśla, że nie miała wielkiego pola manewru odnośnie nałożenia na kataloński klub wspomnianej kary, gdyż musiała trzymać się litery przepisów, lecz zaznacza również, że nie chce karać nikogo bez powodu, np. w sytuacjach, kiedy nikt nie czuje się obrażony przez dane zachowanie, i jest skłonna zmienić regulamin po rozmowach z klubami i federacjami".
Media informowały wówczas, że FC Barcelona w zamian za nikłą karę musiała również... porzucić projekt Superligi. Uśmiech musi budzić cytat z artykułu z 29 grudnia 2016 roku, zgodnie z którym "Josep Maria Bartomeu, członek Komitetu Wykonawczego ECA, zobowiązał się podczas spotkania z prezesem UEFA Aleksanderem Čeferinem, że nie będzie uczestniczył w tym projekcie, który jest już na bardzo zaawansowanym etapie. Prezydent Barçy postara się nawet przekonać inne wielkie kluby, aby stanęły po ich stronie. Do tej pory Barça solidaryzowała się z Bayernem Monachium, Realem Madryt i Juventusem, które opowiadają się za nowym projektem".
Tak czy inaczej, kibice w Katalonii doskonale pamiętają wojnę z UEFA i od momentu jej rozpoczęcia konsekwentnie wygwizdują hymn Ligi Mistrzów. Dziś wieczorem przekonamy się, czy zwyczaj znany z Camp Nou zagości również na Stadionie Olimpijskim na Montjuïc.
Komentarze (16)
Tym bardziej jak ktoś nie wiedział to mógł czuć zmieszanie w ostatnich sezonach takim zachowaniem.
Ciekawe jak reagują zawodnicy na taką sytuacje.