Alejandro Balde udzielił obszernego wywiadu dla magazynu GQ. 19-letni lewy obrońca wypowiedział się na temat swoich występów i szybkiego rozwoju w tym sezonie, jego relacji z Jordim Albą, początków w La Masii, a także o problemie rasizmu, który jest niewątpliwie obecny w hiszpańskim futbolu
Alejandro Balde: Na początku sezonu moja przyszłość nie była wcale jasna. Nie wiedziałem, czy pójdę na wypożyczenie. Wiedziałem, że nie będę miał minut, ale potraktowałem to jako wyzwanie, wierzyłem w siebie.
Debiut: W pierwszym meczu nie zagrałem ani minuty. W drugim, przeciwko Realowi Sociedad, byłem w wyjściowym składzie i zaliczyłem pierwszą asystę w pierwszej drużynie. Wtedy zdałem sobie sprawę, że mogę być ważny, że to mój moment.
Mundial: Reprezentowanie swojego kraju na Mistrzostwach Świata jest wspaniałe. Pamiętam te mecze, jakby były w moich snach. Piłka nożna jest tak szybka, że nie masz czasu cieszyć się tymi chwilami. Kiedy turniej się skończył, zdałem sobie sprawę z tego, co się stało, to było coś wielkiego.
Weterani: Weterani mówią nam, młodym, żebyśmy twardo stąpali po ziemi, że piłka nożna to tylko parę lat, a potem wszystko się skończy. Mówią nam również, abyśmy byli świadomi, że jesteśmy uprzywilejowani, że każdy chciałby być w naszej sytuacji.
Xavi: Xavi kładzie duży nacisk na system i poprawianie naszych błędów. Jest bardzo bliskim trenerem, widać, że był zawodnikiem, jest dla nas bardzo ważny.
Jordi Alba: Jordi zawsze był dla mnie bardzo dobry, miał fundamentalne znaczenie dla mojego rozwoju. Pomagał mi w każdej sesji treningowej, mówił mi, jak mam bronić, jak atakować. Bardzo pomógł mi również w reprezentacji narodowej. Przybyłem jako nowy zawodnik, a on powiedział mi, jak Luis Enrique ustawia bocznych obrońców. Powiedział mi, żebym był spokojny. Zawsze był bardzo blisko, zawsze będę mu wdzięczny.
Mistrzostwo Hiszpanii: Real Madryt niczego nie odpuszcza. Jestem pewien, że chcieliby wygrać LaLigę. To bardzo trudny do zdobycia tytuł, który nagradza konsekwencję, i o który walczyliśmy przez 9 miesięcy. Ludzie mogą mówić, co chcą, ale wygraliśmy dzięki wysiłkowi.
Rozgrywki europejskie: W Europie brakowało nam konkurencyjności. Doświadczyliśmy również kontuzji w nieodpowiednich momentach, było wiele nowych nabytków... ale nie ma wymówek: w przyszłym roku damy z siebie wszystko dla Ligi Mistrzów, to tytuł, którego pragniemy najbardziej.
Rywale: Przeciwnicy, którzy wywarli na mnie największe wrażenie, to Musiala na Mistrzostwach Świata i Kimmich z Bayernu Monachium. Bardzo zaskoczył mnie też Luka Modrić, który ma 37 lat, a wygląda jakby miał 20. To szalone, jak on gra.
La Masia: Przyszedłem do Barçy, gdy miałem 7 lat i w klubie nie ma już nikogo z tamtej drużyny. Od pierwszego dnia mówią ci, że piłka nożna jest bardzo skomplikowana, że być może jeden lub żaden z nas nie zostanie. Jaki jest sekret sukcesu? Powiedziałbym, że to połączenie talentu, ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Jeśli masz talent i nie jesteś skłonny do poświęceń lub pracy i poprawy, nie możesz nic osiągnąć.
Dzieciństwo: Moja mama zabierała mnie na mecze metrem. Jeździliśmy po całej Barcelonie transportem publicznym, aby dotrzeć na tak wiele boisk... Mój ojciec miał samochód, ale zawsze pracował. Może inne rodziny mówią " na tym koniec" i nie są skłonne do tylu poświęceń. Kiedy jesteś mały, omijają cię też takie rzeczy, jak urodziny przyjaciół przez chodzenie na treningi. Ale teraz widzisz, że to wszystko jest tego warte. Co zrobiłem ze swoją pierwszą pensją jako zawodowiec? Kupiłem Audi Q3 dla mojego ojca.
Rasizm: Rasizmu nie da się w żaden sposób usprawiedliwić. Nie można atakować zawodnika ze względu na jego kolor skóry, bez względu na to, co robi. W świecie piłki nożnej nie miałem żadnych problemów z rasizmem, ale spotkałem się z nim na ulicy. Zarówno ja, jak i moja rodzina. Kiedy byłem mały, pamiętam, że chciałem zagrać w parku, a dzieciaki mówiły mi i mojemu bratu, że ich rodziny nie pozwalają im grać z czarnymi. Moi rodzice mieli problemy ze znalezieniem pracy z powodu koloru skóry. Mój brat został zatrzymany i poproszony o dokumenty bez powodu. Mówili: "Co ty tu robisz" tylko ze względu na twój kolor skóry. Im wyższy status, tym mniej rasizmu na ulicy. Problem polega na tym, że jeśli rodzic powie Viníciusowi "jebana małpo", to jest bardzo prawdopodobne, że jego syn, który jest obok niego, powie to czarnoskóremu dziecku w szkole. Zachowanie na stadionach powtarza się na ulicach. Rasiści obrażają pracowników ze względu na kolor ich skóry. Nie ma znaczenia, czy dana osoba ma pieniądze, czy nie. Przy pierwszej rasistowskiej zniewadze mecz powinien zostać przerwany i nie być rozgrywany ponownie. To sprawiłoby, że ludzie przestaliby to robić. Rasizm na ulicach jest trudniejszy do powstrzymania, ale w piłce nożnej można zrobić coś ważnego.
Komentarze (25)
O rasizmie można mówić tylko wtedy, gdy skierowany jest do rasy, a nie tylko do niektórych jej przedstawicieli. W lidze hiszpańskiej gra wielu ciemnoskórych piłkarzy, których kibice nie tylko nie obrażają, ale wręcz hołubią. Nie są rasistami kibice, którzy nie mają nic przeciwko temu, żeby w ich klubie grali piłkarze ciemnoskórzy, na dzień dobry nie obrzucają ich wyzwiskami ani w żaden inny sposób nie dają im do zrozumienia, że z powodu koloru skóry są ludźmi gorszego sortu. Sam fakt, że wyzwiska i obraźliwe gesty kierowane są do Viniciusa, a do innych ciemnoskórych piłkarzy Realu już nie, każe wątpić w rasistowskie podłoże incydentów, o których tak wiele się dziś mówi. Wyzwiska, nawet takie, które niektórzy uważają za rasistowskie, nie dowodzą rasizmu. Wyzwisko dlatego jest wyzwiskiem, że ma kogoś obrazić. Najczęściej wytyka jakąś ułomność. Kurduplem nazywa się kogoś niskiego wzrostu. Debilem – kogoś, kto nie grzeszy rozumem. Małpą – kogoś o „wyjątkowej” fizjonomii. Nazywając Viniciusa małpą, obraża się jego osobiście, a nie wszystkich ciemnoskórych, tym bardziej że akurat to wyzwisko właśnie do niego „pasuje”. Jeżeli za rasistów uznać kibiców nazywających Viniciusa małpą, to za rasistę trzeba też uznać Viniciusa odprawiającego swój taneczny rytuał po zdobyciu gola, co jest oczywistą demonstracją wyższości, ale tym razem ciemnoskórego nad białasami.
Mecz piłkarski budzi wiele, także negatywnych emocji. Przeważnie są one efektem tego, co dzieje się na boisku. Atmosferę podgrzewają ewidentne błędy sędziego, coraz częstsze symulki, które sędzia lekceważy, jeśli nie da się nabrać, a także „bieganie” do sędziego po sprawiedliwość. Już nawet trenerzy pozwalają sobie na niedwuznaczne sugestie wobec sędziów. Czy można się więc dziwić zachowaniu kibiców? A może zamiast narzekać na to, co się dzieje na trybunach, należałoby ukrócić to, co się wyprawia na murawie?
Czy to da się usprawiedliwić?
https://www.instagram.com/p/Csd7UEfoqhh/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=embed_video_watch_again
Ale kibice nie atakują Vinicjusza za kolor skóry, tylko za to, że jest dzbanem.
A, że najłatwiej pojechać mu od małpy, bo to najbardziej zaboli... no cóż.