O Robercie Lewandowskim można by mówić godzinami. Zarówno polskie, jak i zagraniczne media nie szczędzą tuszu, żeby móc napisać kolejnego newsa o polskim napastniku. Zawodnik FC Barcelony jak przystało na wielkiego piłkarza, ma swoich zwolenników, ale i przeciwników. Ja jestem raczej w tej drugiej grupie.
Na samym początku chciałbym podkreślić, że poniższy tekst nie ma zamiaru nikogo obrażać ani umniejszać umiejętnościom i osiągnięciom żadnego zawodnika. Nie będę też skupiać się tutaj na liczbach, bo jakie są, każdy widzi, a jeśli nie, to może sprawdzić. Będzie to tylko i wyłącznie moja opinia na temat Roberta Lewandowskiego i jego gry w Barcelonie; w klubie, któremu kibicuję od kilkunastu lat. Ale po kolei.
Początki
Karierę obecnego kapitana reprezentacji Polski śledzę praktycznie od samego początku. Pamiętam doskonale jego debiut w kadrze w 2008 roku przeciwko San Marino i bramkę, którą wtedy strzelił. Pamiętam (i miło wspominam) cztery bramki zaaplikowane Realowi Madryt w półfinale Ligi Mistrzów w 2013 roku. Takich wspomnień znalazłoby się pewnie sporo więcej, ale my dzisiaj nie o tym.
Robert Lewandowski jak każdy dobrze wie, opuścił Lecha Poznań i dołączył do Borussii Dortmund, w której tworzył polski tercet razem z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem (kiedyś to było). Potem jednak przyszedł moment, który prawdopodobnie miał po części wpływ na moją obecną opinię na temat napastnika FC Barcelony. Mowa oczywiście o transferze do Bayernu Monachium w 2014 roku. W tamtym okresie Robert przejął również opaskę kapitana reprezentacji Polski i była to decyzja, do której byłem raczej sceptycznie nastawiony.
Przez cały czas gry w Bayernie Monachium Robert Lewandowski był dla mnie tylko dobrym napastnikiem, który wykańczał akcje kolegów, dogrywających mu piłkę na nos. Nigdy nie widziałem w nim zawodnika, który miałby ogromny wpływ na sytuację na boisku, potrafił wziąć grę na siebie (jak Leo Messi, Neymar czy Cristiano Ronaldo) czy nawet zainicjować szybką kontrę (pewnie kilka takich było, ale chodzi o ogólny profil piłkarza). Dla mnie Lewy był głównie napastnikiem kończącym akcję, zawodnikiem, który stał w polu karnym i czekał na zagranie od Müllera, Robbena czy Ribéry’ego.
Na swoje (nie)usprawiedliwienie pragnę dodać, że dla mnie Robert Lewandowski jest rewelacyjnym napastnikiem, który strzela dużo bramek. I to w zasadzie tyle. Nic więcej. I na tym mógłbym zakończyć ten tekst, ale to (dla części z was niestety) jeszcze nie koniec.
Bardzo ciekawym momentem w piłkarskim świecie był okres pandemii. Czas, w którym wszyscy (przede wszystkim Polacy) liczyli na Złotą Piłkę dla Roberta Lewandowskiego za wygranie Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. No właśnie. Ligę Mistrzów wygrał Bayern, a nie Lewy. Co prawda plebiscyt Ballon d’Or nie zawsze (rzadko) opiera się na osiągnięciach indywidualnych. Bardzo często jest to nagroda za osiągnięcia z zespołami, w których dany zawodnik gra. Ale wracając do 2020 roku. W tamtym czasie Złota Piłka nie została przyznana NIKOMU. No i zaczął się wielki płacz, że zabrano Robertowi nagrodę za najlepszego piłkarza (ale to chyba dobrze, bo nim nie jest).
Główną rzeczą, która irytuje mnie nie tyle w samej osobie Roberta Lewandowskiego, a bardziej w otoczce wokół niego, jest ciągłe pisanie o nim (też to robię, ale czytajcie dalej) w samych superlatywach i szukanie wymówek, na jego gorszą formę, słabsze zagrania czy jakiekolwiek zachowania poza boiskiem, tylko dlatego, że jest Polakiem. No, ale z tym Lewandowskim to dajcie spokój, kto to widział. A tak całkiem poważnie, temat Lewego, pomimo jego wielkiego talentu (w strzelaniu goli), był (i nadal jest, również przeze mnie) za często używany.
Transfer do Barcelony
Kiedy usłyszałem pierwsze plotki na temat potencjalnego zainteresowania Barcelony Robertem Lewandowskim, złapałem się za głowę. Jak? Dlaczego? Po co? Od samego początku tej „sagi” (nie mylić z herbatą) byłem przeciwny temu transferowi. Robert był stworzony do gry w Bayernie/lidze niemieckiej i tylko tam go widziałem. Ale gdzie do ligi hiszpańskiej z nim… Wiedziałem, że Lewy techniką nie błyszczy i jest typem zawodnika, który w większości przypadku czekać będzie na zagrania od któregoś z kolegów, aby tylko dołożyć nogę i wpakować piłkę do siatki.
Robert to nie typ napastnika co Luis Suárez czy chociażby Karim Benzema, którzy potrafią rozegrać piłkę na jeden kontakt, pokazać się na pozycję, zejść do tyłu, podać do przodu, PRZYJĄĆ DOBRZE PIŁKĘ. Polak wie, jak strzelić bramki czy jak się ustawić do podania, ale brakuje mu tego czegoś, tej umiejętności kreowania akcji z niczego (tak wiem, jedną akcję w eliminacjach ze Słowenią przeprowadził sam), którą cechuje się na przykład Leo Messi. Wiadome jest, że nie można porównywać Argentyńczyka z kapitanem reprezentacji Polski, ale czy aby na pewno? Przecież duża część kibiców chciała, żeby Robert zdobył Złotą Piłkę. To w końcu Lewy jest najlepszy czy nie jest?
Pozytywne zaskoczenie
Plotki stały się prawdą. Robert Lewandowski został piłkarzem FC Barcelony. Z jednej strony wiedziałem, że nie będzie to zawodnik, który idealnie wpasuje się w grę Blaugrany, ale w głębi duszy cieszyłem się, że w końcu mamy Polaka w LaLidze. Kiedy Lewy zaczął strzelać bramki dla Dumy Katalonii, byłem pozytywnie zaskoczony tym, jak szybko udało mu się zaadaptować do zespołu Xaviego i każdy kolejny gol (ku mojemu zdziwieniu) sprawiał mi pewną radość i dumę (?). Okazało się również, że Lewandowski znalazł wspólny kontakt z młodymi piłkarzami Barcelony i zaczął się z nimi dogadywać na boisku. Poczułem dziwne „zauroczenie” grą, a nawet samą obecnością Lewego na Camp Nou. Sielankę przerwał jednak katarski mundial…
Mistrzostwa Świata 2022
Nadszedł czas nietypowych Mistrzostw Świata w Katarze. Od kiedy śledzę piłkę nożną, staram się oglądać wszystkie mecze reprezentacji Polski, mimo że nie jest to najpiękniejsza na świecie gra. Robert Lewandowski, kapitan kadry nie zdobył nigdy wcześniej bramki na mundialu, a ten, odbywający się w grudniu zeszłego roku mógł być jego ostatnią szansą na strzelenie gola w tym turnieju. I tak się stało. W meczu z Arabią Saudyjską Robert Lewandowski sam odebrał piłkę obrońcy rywala i strzelił swoją wymarzoną bramkę, po której nie krył radości (ja zresztą też nie).
First World Cup goal for Robert Lewandowski = scenes 🙌#BBCWorldCup #BBCFootball pic.twitter.com/hLa3051R4z
— BBC Sport (@BBCSport) November 26, 2022
Mundial się skończył, Polska odpadła w 1/8 finału z Francją, a Robert wrócił do Barcelony, aby kontynuować walkę o trofea z Dumą Katalonii. Polak zagrał w meczu z Espanyolem w sylwestra, ale opuścił kilka kolejnych spotkań ze względu na zawieszenie za czerwoną kartkę w meczu z Osasuną. W Superpucharze i Pucharze Króla napastnika Barcelony mógł jednak grać i strzelał nawet bramki. Po powrocie do gry w lidze przyszedł jednak kryzys…
To nie była tylko niemoc strzelecka, ale w głównej mierze jakiś blok piłkarski. Robert nie był już tym samym piłkarzem co na początku sezonu. Coś się zmieniło. Pytanie tylko co. Czy to brak kontuzjowanych zawodników, z którymi nie mógł grać? A może uraz, z którym borykał się od dłuższego czasu? Niczego nie można wykluczać, ale jedno jest pewne. Robert Lewandowski nie jest już młodym zawodnikiem i nigdy młodszy nie będzie. Pytanie, które zadaję sobie od początku jego przygody z Barceloną, to czy aby na pewno Lewy to piłkarz na miarę tego klubu. W ostatnich meczach Polak grał bardzo słabo, nie potrafił przyjąć dokładnie piłki, można było zauważyć, że kiedy dostawał futbolówkę w polu karnym, był zagubiony, jakby pierwszy raz grał w tę grę. Część kibiców pewnie się ze mną zgodzi, że postawa, jaką prezentował Robert w ostatnim czasie, była bardzo irytująca.
Robert Lewandowski jak już wspomniałem, nie jest najmłodszym piłkarzem i jego forma z pewnością będzie spadać. Warto również przypomnieć, że Polak ma podpisany kontrakt z Barceloną do, uwaga, 2026 roku (będzie miał wtedy 38 lat!). Teraz należy sobie zadać pytanie czy Blaugrana będzie chciała kontynuować współpracę z Lewym, czy jednak będzie chciała się go pozbyć przed końcem umowy. Moim skromnym zdaniem Polak nie powinien był się w ogóle znaleźć w Barcelonie, ponieważ po prostu tu nie pasuje. Tak, wiem, strzela bramki. To znaczy, strzelał, na początku sezonu. Ostatnio nie jest już tak kolorowo i ciężko powiedzieć co będzie dalej.
Na zakończenie chciałbym jeszcze dodać, że nigdy nie negowałem umiejętności strzeleckich Roberta Lewandowskiego, ale nigdy też nie uznawałem go za najlepszego piłkarza na świecie. Jest dobrym napastnikiem i tyle. Nic poza tym. Cieszy oczywiście fakt, że Polak gra w Barcelonie, ale dla mnie na pierwszym miejscu zawsze jest klub i jeśli Lewy nadal będzie odstawał poziomem (technicznym) od reszty zawodników, to nie uważam, że powinien dalej reprezentować barwy Dumy Katalonii.
A teraz jak zawsze na koniec wykładu, czekam na pytania, zażalenia, skargi… Chętnie poznam waszą opinię na temat Roberta Lewandowskiego (lub mojego tekstu – śmiało!) Czy jest to zawodnik, który pasuje do Barcelony? Czy powinien zostać w klubie? Zapraszam do dyskusji!
Komentarze (144)
Oczywiście sam też ma gorszy okres i słabszą formę ale to chyba normalne, że tak się może stać. Trzeba go po stopach całować, że zdecydował się przyjść do nas w takim okresie i w takiej sytuacji klubu… Gdyby nie on byli byśmy w czarnej dupie i walczyli o pierwszą czwórkę, tak jak w zeszłym sezonie.
Żal mi jest Ciebie i Tobie podobnych polaczków, wiecznych malkontentów. Tak, niestety tak to widzę.