Ronald Koeman udzielił wywiadu portalowi Relevo, w którym podsumował swój etap pracy w Barcelonie. Holender opowiedział o trudnościach, okolicznościach odejścia Messiego czy wrażeniu, jakie zrobił na nim Pedri.
Relevo: Masz najlepszą pracę?
Koeman: Dla mnie to zaszczyt być selekcjonerem mojego kraju, byłem nim przez dwa lata, ale w swoim czasie powiedziałem, że jedynym klubem, który może mnie wezwać, była Barcelona. To stanowisko jest inne, jest więcej wolnego czasu, nie masz meczu co trzy dni i wszyscy są zadowoleni, atmosfera jest bardzo dobra.
Czułeś się dłużny swojemu krajowi za możliwość odejścia do Barcelony?
Myślę, że wszyscy rozumieli moją decyzję. Miałem w kontrakcie, że jeśli przyjdzie Barca, mogę odejść za określoną kwotę. Nie było ani jednego piłkarza, który powiedziałby mi z tego powodu coś złego.
Nawet jeśli odejście do Barcelony oznaczało znaczne wyrzeczenie się finansów…
Tak, ale wiemy już, że w tym okresie było w klubie wiele problemów, z Covid, nie było pieniędzy… Podczas mojego etapu miałem wiele rzeczy przeciwko sobie. Mimo tego, gdybym miał możliwość powrotu, poszedłbym. Odczuwam wobec Barcelony wielką miłość.
Spodziewałeś się tak trudnej sytuacji w klubie?
Wiedziałem o tym, ponieważ rozmawiałem z nimi kilka razy, ale nie spodziewałem się, że będzie aż taka. Covid też miał wpływ, graliśmy rok bez publiczności, a to jest bardzo ciężkie. Nie spodziewałem się także odejścia Griezmanna, Messiego… Wiele rzeczy się wydarzyło, nigdy nie sądziłem, że te wszystkie okoliczności mogą się wydarzyć. Takie jest życie, trzeba to zaakceptować. Szkoda, że trwało to tylko rok i cztery miesiące.
W pierwszym roku, kiedy Bartomeu się wycofał, byłem rzecznikiem klubu aż do wyborów, byłem od wszystkiego… Jako trener musisz myśleć, trenować, wygrywać mecze. Ale w wielu sprawach byłem tylko ja, aby odpowiadać na pytania w obszarach, które nie należały do moich zadań. To było dobre doświadczenie, ale skomplikowane. Widziałem zdanie Xaviego, w którym powiedział, że pojawiają się bardzo trudne chwile z powodu rodziny, krytyki itd. A to przy pierwszej pozycji w rozgrywkach. To bardzo skomplikowany klub, polityczny, w którym jest wiele ruchów… Jako Holendrowi trudno jest mi zrozumieć, dlaczego to nie przechodzi. Tutaj jest krytyka, ale nie określone wpływy.
Czy w tego typu chwilach rodzina cierpi?
To zdarza się każdemu trenerowi na wysokim poziomie. Wyrządziło mi to dużą szkodę, ponieważ w tamtym czasie były co do mnie wątpliwości, to mnie bolało. Myślę, że zasługiwałem na większe wsparcie ze strony klubu. Uważa się, że ze względu na bycie trenerem zarabia się duże pieniądze… Ale twoja rodzina czy rodzice przeżywają trudne chwile. A kiedy jest miłość, boli jeszcze bardziej, oczywiście.
Czy z upływem miesięcy uważasz, że była wobec ciebie pewna niesprawiedliwość?
Co jest niesprawiedliwe? Nie wiem, zwalnianie trenera jest częścią futbolu. Ludzie piłki, z klubu czy trenerzy powiedzieli mi, że dużo zrobiłem dla klubu. Nawet młodzi dziękowali mi, że dałem im zadebiutować. Jeśli prezydent pozostawia wątpliwości co do swojego trenera, jest to problem. Tak, to było niesprawiedliwe. Ale to przeszłość, chcę iść dalej. Było ciężko, ale też się uczysz. Gdybym miał zrobić to kolejny raz, niewiele jest rzeczy, które mógłbym zrobić inaczej. W pierwszym sezonie wygraliśmy Puchar Króla, byliśmy liderami, a przy tym wszystkim, co się stało, że nie mogliśmy kupować, stawiając na młodych… Myślę, że to było akceptowalne. W drugim roku straciliśmy Messiego. Zrobiłem wiele rzeczy dla dobra Barçy. Na przykład ostatniego dnia, gdy była oferta za Griezmanna, mogłem powiedzieć „nie”. Ale zaakceptowałem to, ponieważ to było dobre dla klubu.
Odejście Messiego było spodziewane?
Było zaskoczeniem. Podczas presezonu powiedzieli mi: „jutro mamy spotkanie z Messim i jego ojcem, podpisujemy i zostaje”. Następnego dnia zadzwonił do mnie Laporta, żeby mi powiedzieć: „uważam, że to skomplikowane”. A w nocy odszedł. Messi to Barcelona, zrobił tak wiele dla klubu, że nie zasłużył na takie odejście.
Sprawiłeś, że zadebiutowali tacy młodzi gracze jak Gavi, Pedri, Araujo, Mingueza, Balde… Czy któryś z nich szczególnie skupił twoją uwagę?
Pedri był pierwszym młodzieńcem, nie znałem go dobrze. To zawodnik, który najbardziej mnie zaskoczył, ponieważ od pierwszego dnia był już na poziomie przewyższającym swój wiek, podczas treningów był imponujący. Jest pokorny, profesjonalny, ma dużo jakości, gra obiema nogami, ma wizję gry, spokój...Tydzień od treningów z pierwszą drużyną klub pytał mnie, czy nie będzie grał, Bayern był bardzo zainteresowany. Powiedziałem im, że zostaje, że wkrótce będzie podstawowym graczem, i tak było. Wszyscy młodzi, jak Araujo, Mingueza, Nico, Gavi czy Balde mieli fenomenalne nastawienie, nie mam co do nich żadnych skarg. Wiedzieli, że był trener, który da im szansę, jeśli będą grali dobrze.
Rozmawiałeś z chłopakami z Barcelony?
Kiedy odszedłem, napisali mi jakieś wiadomości. Z upływem czasu każdy podąża swoim życiem, chociaż spotkanie się z nimi zawsze będzie przyjemnością. Kiedy widzę Pedriego, Gaviego, Araujo, Balde… To przyjemność. Udowadniają, że musiałem dać im szansę.
Co sądzisz o postawie Gaviego w niektórych meczach? Może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego?
To zaleta, jakim jest piłkarzem, jak wchodzi. Przy większym doświadczeniu to się zmieni. Ma trenera, który mu pomaga, i nie sądzę, żeby to był problem. Czasem musi się trochę uspokoić, tak bardzo chce, że to zaleta, ale z czasem się to zmieni. Mówiłem mu kilka razy, żeby uważał, że nie zawsze można wejść wślizgiem w określonym momencie. To może być kartka. Czasem nie trzeba iść po piłkę, tylko poczekać na to, co zrobi rywal.
Można być przyjacielem piłkarza?
Kim jest przyjaciel? Można być, ja byłem przyjacielem Cruyffa, kiedy był moim trenerem. To zależy od sposobu bycia, on krytykował mnie bardziej niż innych zawodników, ale po meczu czy treningu szliśmy na obiad ze swoimi kobietami. Dlatego nie było problemu. W drużynie zawsze masz więcej kontaktu z jednymi niż z drugimi. Na przykład z Memphisem Depayem mam wyjątkową relację, bardzo dobrze się rozumiemy, dzwoni do mnie, żeby pytać mnie o kwestie związane z futbolem. Zadzwonił kiedyś, ponieważ miał inne oferty, aby zobaczyć, co myślę o Atlético. Powiedziałem mu, że najważniejsze jest to, żeby grał i w ten sposób był w reprezentacji. Przed mundialem miał kontuzję i nie rozegrał pełnego meczu. Bardziej niż w przyjaźń wierzę w dobre relacje.
Starasz się mieć na oku pozaboiskowe życie twoich piłkarzy?
Interesuje mnie życie osobiste, ponieważ to może mieć wpływ na twoją wydajność, to jasne. Trzeba pytać młodych, jak wygląda ich życie poza klubem, czy mieszkają sami, czy z rodziną… To interesujące, a w ten sposób możesz im pomóc, jeśli mają jakiś problem. Zawsze im powtarzałem, że drzwi do mojego biura są otwarte, ponieważ są rzeczy ważniejsze niż futbol.
Jak to jest trenować Messiego? Czy nadal są rzeczy, których można go nauczyć?
Nie, nie ma nic, to wszystko, czego chcesz nauczyć gracza, on to ma. Był fantastyczny. Miał do mnie duży szacunek, a ja do niego. Starałem się mu pomóc, a w pierwszym moim roku był fenomenalny, strzelił 35 goli. Mimo że na początku było trudno, na końcu był szczęśliwy, ponieważ widział, jak pojawiają się młodzi, był zadowolony podczas treningów…
Jakie jest więc główne zadanie trenera wobec takich piłkarzy?
Mieć dobre relacje, żeby był zadowolony, wyjaśniać im sprawy, stworzyć drużynę, żeby mógł odnieść sukces i żeby można było wydobyć z niego maksymalną wydajność.
Czy o to cię proszono?
Federacja nie każe mi grać 4-3-3, możesz wykorzystać takie ustawienie, jakie chcesz, ale jednocześnie jesteśmy krajem, który chce cieszyć się reprezentacją. Choć wygrana jest najważniejsza, ważna jest też dobra dobra. Cruyff był pierwszym, który to zmienił, Barça wcześniej grała 4-4-2 z angielskimi trenerami, z niewielkim posiadaniem i dużo biegając. Do dziś zbiera się tego owoce.
Co sądzisz o tym, co wydarzyło się w półfinale między Holandią i Argentyną?
To było trochę przesadzone, zrobiło się gorąco po niektórych wypowiedziach Van Gaala na temat Messiego i Argentyny. Próował to wykorzystać, żeby być bardziej zmotywowanym. Nawet Messi powiedział, że nie powinien tak reagować na końcu po meczu. W konkursie rzutów karnych było dużo irytowania Argentyńczyków przez Holendrów. Kiedy jest tyle emocji, czasem posuwasz się za daleko, to ludzkie.
Czy podczas twojej kariery piłkarskiej pamiętasz jakiś pojedynek o takiej charakterystyce?
Kiedy mierzyliśmy się z Atlético, było wielu bardzo silnych i fizycznych piłkarzy, nie było VAR ani kamer, zawsze to były trudne mecze. Również z powodu jego stylu, starć, zderzeń, wślizgów. A Barça - tikitaka. Są różne drogi na dotarcie do Rzymu i zdobycie mistrzostwa. Czapki z głów przed Simeone za to, co osiągnął z Atlético.
Uważasz, że można utrzymać w dłuższym czasie grę, którą praktykuje Barcelona?
W Barcelonie jest to bardzo skomplikowane, ponieważ chce się, żebyś grał dobrze, ze skrzydłowymi, dominował… Ostatnio widziałem pewne mecze, a kiedy musieli się bronić, robili to bardzo dobrze. Tracą bardzo niewiele bramek, a to część futbolu, ponieważ kiedy rywal cię zdominuje, musisz się bronić. Wydaje się, że dla kibiców Barcelony to nie jest normalne i zawsze musisz grać pięknie. Dobre bronienie się również stanowi o jakości zespołu. Są przeciwnicy, którzy potrafią grać. Mnie krytykowano za grę trójką obrońców, a takie ustawienie może być bardziej ofensywne niż takie z 4 czy 5 defensorami. Nie chodzi o system sam w sobie, ale w Barcelonie musisz wystawić trzech pomocników i piwota, jeśli grasz z dwoma, to tak jakbyś grał w dziesiątkę. Barça bardzo żyje przeszłością, a są różne sposoby na grę, to zależy od zawodników. Ostatecznie liczy się zdobycie mistrzostwa.
Barça jest jak Ajax, musi atakować, strzelać dużo goli… Czasem wygrywa, nie grając dobrze lub nie mając tak dużego posiadania piłki, jak to się stało w meczu z Realem. Trzeba poprawiać się piłkarsko, ale gdy nie masz piłki, ważną cechą jest dobre bronienie się.
Utrzymałbyś się [na stanowisku], gdybyś grał jak Barça Xaviego?
Zależy od wyniku, nie sądzę, żeby krytykowali mnie bardziej niż Xaviego czy Valverde, na końcu liczy się wynik.
Ze względu na dziedzictwo, takim ekipom jak Barca, Ajax czy reprezentacja Holandii trudniej jest cofać się do obrony?
Tak, ponieważ mamy mentalność, że tylko mamy piłkę, ponadto młodzi są do tego przyzwyczajeni. Włosi i Francuzi nie mają żadnego problemu, zachowują spokój. Holender jest bardziej niepewny. Zawsze gra w ataku i musi nauczyć się częściej bronić.
Jakie ta reprezentacja ma powody, by wzbudzić nadzieje Holendrów?
Przede wszystkim wizerunek piłkarzy, jaki pokazujemy. Bycie dumnym z reprezentacji jest ważne, ponieważ był moment przed moim pierwszym etapem w roli selekcjonera, w którym była krytyka zawodników z tego powodu. De Jong jest pokorną osobą, o otwartym umyśle, De Ligt jest dość podobny w tym zakresie, Van Dijk jest kapitanem. Wizerunek i osobowość, jakie mają, są bardzo ważne. Bycie selekcjonerem Holandii to coś więcej, w Hiszpanii być może niektórzy Katalończycy spodziewają się porażki, ale tutaj wszyscy są z reprezentacją.
Będąc w Barcelonie, miałeś problemy kardiologiczne. Jak się teraz czujesz?
Dobrze, co 3-4 miesiące chodzę na kontrolę, jestem w dobrym zdrowiu. To spokojniejsze życie.
Komentarze (11)
Trzymam za niego kciuki, ale dalej uważam, że Xavi wygrywa przede wszystkim relacją z piłkarzami oraz braniem na klatę porażek. Doświadczenie pewnie Koeman ma większe, ale potencjałem moim zdaniem Xavi go przerasta.
No i z pewnością nie miał łatwo - jeśli rzeczywiście tak było z Messim, to nie zazdroszczę, bo trudno taką zmianę zaopiekować w drużynie. A pod koniec rządów Bartomeu to prawda, że Bartek się schował.
Nigdy zdania nie zmienię - Koeman jako piłkarz napisał kawał świetnej historii Barcelony, a jako trener stworzył podwaliny zespołu przyszłości. Szacunek jedynemu w historii stoperowi, który został królem strzelców LM się należy :)