W ostatnich dniach pojawiły się plotki, że Barça może wysłuchać ofert za Andreasa Christensena. Sytuacja ekonomiczna klubu doprowadziła nawet do tego, że przyszłość jednego z najlepszych zawodników w składzie stanęła pod znakiem zapytania, ale otoczenie Christensena mówi jasno: Andreas nie wysłucha latem żadnej oferty i myśli tylko o tym, by odnieść sukces jako zawodnik Barcelony.
Są dwa czynniki, które podsycają spekulacje wokół obrońcy. Pierwszym z nich są jego świetne występy, dzięki którym podnosi swoją wartość rynkową. To oznacza, że wielkie zespoły w Europie, a zwłaszcza w Premier League, mają go na uwadze i dodatkowo są świadome, że Barça potrzebuje gotówki. To, wraz z cenami, jakie płaci się dziś za środkowych obrońców czyni Duńczyka idealnym celem transferowym.
Co więcej, fakt, że Andreas przybył do Barcelony po zerowych kosztach, oznacza, że w przypadku sprzedaży cały zysk wygenerowałyby FFP, ponieważ nie ma żadnych oczekujących amortyzacji - podobnie jak w np. w przypadku Kessiégo czy Ansu Fatiego. Stanowi to niewątpliwie pokusę dla klubu pod kątem finansowym, choć rzeczywistość na dzień dzisiejszy jest taka, że nikt w kierownictwie sportowym - a tym bardziej w sztabie trenerskim - nie myśli o ewentualnej sprzedaży obrońcy.
Osoby z otoczenia zawodnika, z którymi skontaktowało się Relevo, uważa za normalne, że mówi się o ewentualnych ofertach za Andreasa, ponieważ jego znakomity poziom nie pozostaje niezauważony. Mimo to Christensen jest szczęśliwy w Barcelonie i w klubie. Na poziomie osobistym wspaniale adaptuje się do miasta i znalazł wielkie wsparcie od kolegów z drużyny, takich jak Sergi Roberto, Frenkie de Jong, Ter Stegen czy Lewandowski, zarówno na boisku, jak i poza nim. Pod względem sportowym obrońca czuje się ważny i myśli tylko o zdobywaniu tytułów jako zawodnik Barçy. Niezależnie od tego, jaka oferta wpłynie, zamiar obrońcy nie ulegnie zmianie. Tym bardziej, że nie jest w Barcelonie nawet przez rok.
Najbliżsi mu ludzie podkreślają nawet, że plotki na temat Andreasa będą się nasilać wraz z biegiem czasu. Bycie w wielkim klubie wiąże się z takimi rzeczami i zawodnik nie jest tym w najmniejszym stopniu poruszony. Christensen rozpoczął 21 z 30 spotkań, w których był dostępny w tym sezonie. Te 9 "brakujących" meczów to dwa spotkania w Pucharze Króla przeciwko Intercity i Ceucie, trzy w La Liga, kiedy odpoczywał przed kluczowym meczem Ligi Mistrzów, kolejny w LaLidze, ale tym razem zaraz po wleczeniu kontuzji, a pozostałe trzy to efekt rotacji - przeciwko Realowi Betis w Superpucharze Hiszpanii, przeciwko Manchesterowi United w pierwszym meczu 1/16 Ligi Europy i przeciwko Gironie na Montilivi w LaLidze.
Komentarze (9)