Luis Enrique wypowiedział się publicznie po raz pierwszy od mundialu w Katarze na którym Hiszpania odpadła już w 1/8 finału po spotkaniu z Marokiem. Lucho przyznał w wywiadzie dla Radio Gijón, że chciałby objąć nowy zespół, który może walczyć o trofea. Nie zabrakło też uszczypliwości w kierunku krytyków.
Luis Enrique: Mam wiele próśb o wywiady i są one bardzo ciekawe. Ale wiecie, że jestem dość namiętny, kiedy pracuję, a kiedy przestaję pracować, staram się żyć anonimowo. A wczoraj stało się to, co się stało i nie chcę, żeby to wyglądało tak, że rozmawiam pierwszego dnia po meczu, który przegrywamy. Kolejną rzeczą, którą zrobiłem jest to, że nie czytam hiszpańskiej prasy ani internetu. Czytam tylko angielskie media i w ten sposób poprawiam swój angielski.
- Psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Kiedy jesteś w profesjonalnym futbolu nie możesz zadowolić wszystkich i nie możesz kontrolować tego, co ludzie o tobie mówią. A ja mam doświadczenie. Teraz nie wiem, co mówią i nie interesuje mnie to. Kiedy jesteś trenerem, masz wszystkie informacje, znacznie więcej niż dziennikarz. Podejmujesz decyzje i odpowiadasz za wyniki. Niezależnie od tego, czy są one sprawiedliwe, czy nie. Nie tracę nad tym snu i wiem, co muszę robić.
- Czułem się bardzo dowartościowany. Podczas streamów, które były bombą, zarówno ja, jak i zawodnicy otrzymaliśmy sympatię kibiców. Jedną rzeczą jest być sprzedawanym przez media, a inną jest rzeczywistość. To był bardzo pozytywny eksperyment. Nie sądzę, żebym do tego wrócił. Lubię się izolować i cieszyć się tymi chwilami z dala od futbolu. Nie wiem, czy wrócę do futbolu szybko czy późno.
- Wiem, że pojawiło się robactwo i sępy wykorzystujące swoją sekundę chwały. Jestem bardzo dumny z mojego czasu i moich decyzji. Stawiłem im czoła z największą odpowiedzialnością. To są niepotrzebne debaty z całkowitym brakiem informacji.
- Pojawiły się oferty z reprezentacji i klubów, ale nie podjąłem żadnej decyzji. Bardzo chciałbym trenować w Anglii. Jestem wielkim fanem Premier League, jest ona bardzo interesująca, nie ukrywam. Nie pójdę do byle jakiej drużyny, chcę robić ciekawe rzeczy. Na wszelki wypadek nie robię sobie nadziei...
- W tej chwili chciałbym objąć zespół, który może zdobywać tytuły i trofea. Sporting Gijón w przyszłości? Tak, być może. Ale biorąc pod uwagę to, co stało się z Pitu Abelardo, który jest legendą, trudno jest trenować zespół swojej duszy. Może za pięć, dziesięć lat będę mógł trenować Sporting. Ale jeśli kiedy tylko statek zaczyna się kołysać, Pitu zostaje zwolniony, to wytrzymam może dwie minuty.
Komentarze (15)
Co najważniejsze, nie poddaje się presji otoczenia i mediów, a do tego ma jaja.