Bojan Krkić: W Barcelonie niczego mi nie brakowało

Krystian Cichocki

25 marca 2023, 18:00

Mundo Deportivo, Sport

Brak komentarzy

Fot. Getty Images

Bojan Krkić, który kilka dni temu ogłosił zakończenie kariery piłkarskiej, udzielił wywiadów dla hiszpańskiej prasy, w których mówił między innymi o swoich początkach w Barcelonie, grze dla innych klubów, a także planów na przyszłość.

[Mundo Deportivo] Czy zakończenie kariery pomogło ci przeżyć wszystkie uczucia, których doświadczyłeś, gdy dołączyłeś do Barcelony w tak młodym wieku?

Bojan Krkić: Nigdy nie przestałem odczuwać sympatii kibiców Barçy za każdym razem, gdy przyjeżdżałem do Barcelony, ale prawdą jest, że otrzymuję wiele wiadomości, wiele czułości i jest to coś, co sprawia, że czuję się dumny ze wszystkiego, czego doświadczyłem podczas mojego czasu jako piłkarz, zarówno osobiście, jak i zawodowo.

Czy już tęsknisz za futbolem?

Nie. Gdybym miał takie wątpliwości, nie podjąłbym tej decyzji. W życiu trzeba mieć świadomość, że składa się ono z etapów i kiedy czujesz, że musisz podjąć decyzję, którą w moim przypadku było zaprzestanie gry w piłkę, wiesz, że to część życia i o to w nim chodzi. To książka z wieloma rozdziałami, ten jako zawodnik towarzyszył mi przez wiele lat, cieszyłem się nim, ceniłem go, uczynił mnie tym, kim jestem jako człowiek i zawsze będę mu wdzięczny. Ten rozdział dobiegł końca i zaczyna się kolejny, na który bardzo czekam.

Jakiś klub musiał ci złożyć ostatnią ofertę, żebyś zmienił zdanie...

Od kilku tygodni mówiłem im, że zamierzam przestać grać. Odkąd wróciłem z Japonii. moje życie było skupione na podjęciu tej decyzji i nie pracowaliśmy zbyt wiele nad znalezieniem drużyny, w której mógłbym kontynuować grę. Były oferty, gdy skończył mi się kontrakt w Vissel Kobe, ale odkąd przybyłem do Barcelony, ludzie wokół mnie jasno określili, czego chcę.

Czy nie brałeś pod uwagę przygody we Francji, by po grze w Hiszpanii, Włoszech, Anglii i Niemczech zapunktować w pięciu największych ligach?

Był czas, kiedy możliwość gry we Francji i zrobienia tego w pięciu wielkich ligach była bardzo bliska, ale nie doszło do tego. Grałem jednak w Holandii, USA i Japonii. Nie mogę prosić o więcej.

32 lata. Odchodzisz z futbolu, ale masz przed sobą więcej czasu, by cieszyć się życiem.

Jestem młody, fizycznie czuję się bardzo dobrze, mam ambicję, by rozpocząć ten nowy rozdział. Kiedy 9-letni Bojan zaczął grać w Barcelonie, w żadnym momencie jego celem nie było dotarcie do pierwszej drużyny, ale miał cieszyć się drogą i procesem. I dziś 32-letni Bojan, który rozpoczyna nowy rozdział, ma ten sam zamiar, nie wyznacza celów i czuje, co chce zrobić z doświadczeniem, które ma z tych lat jako piłkarz.

Jak zostałeś przeszkolony w zakresie sportowym?

Zrobiłem magistra z zarządzania sportem w Instytucie Johana Cruyffa, ale mam też pośrednie informacje ze wszystkich drużyn, w których byłem, z tego, jak czułem się jako zawodnik i z obserwacji tego, jak czuli się inni. To są rzeczy, które widziałem przez lata.

Czy skupisz się na młodym pokoleniu?

Widzę siebie przygotowanego i wyszkolonego do pomocy nowym pokoleniom, a nawet obecnym. Byłem w La Masii, to prawda, ale widzę siebie jako zdolnego do pracy ze starszymi zawodnikami, którzy są gotowi do rywalizacji na najwyższym poziomie.

Byłeś pionierem, gdy zadebiutowałeś oficjalnie w wieku 17 lat. Teraz wydaje się, że to trend z Ansu, Pedrim czy Gavim.

Mówimy o wielkich talentach, każdy ma taką ścieżkę, jaką ma, ale dla mnie ważne jest, aby osoby odpowiedzialne za zawodników, którzy są w okresie rozwoju, a nie tylko Ansu, Pedri i Gavi, których przypadki stały się rzeczywistością, uświadomiły im, że to nie jest przykład do naśladowania, bo są to wyjątkowe sytuacje. Nie możemy zapominać, że tak naprawdę najważniejsza jest droga i proces, nie możemy chcieć awansować przed czasem i chcieć wszystkiego teraz, a wszystko cenić. Trzeba mieć świadomość, że niedojście do celu nie jest porażką, wręcz przeciwnie. Jeśli dobrze wykorzystasz swoją drogę, to przyda ci się ona na jutro, niezależnie od tego, czy jesteś piłkarzem, czy kimkolwiek w życiu. To jest refleksja, którą muszą poczynić ci z nas, którzy są dziś odpowiedzialni za tych sportowców.

Czy odbiło się na tobie to, że byłeś uśmiechem podupadającej Barcelony w sezonie 2007/08?

Nie sądzę, Przeżyłem to jako przywilej, że ludzie okazywali mi sympatię, że moja gra ich ekscytowała. Dla piłkarza to fundamentalne, a dla mnie, jako zawodnika Barcelony, ma to więcej wspólnego z sentymentem.

Swoją drogą, liczba twoich bramek waha się od 430 do 800. Liczyłeś je?

Nie. Nie znam dokładnej liczby, ale moja mama zapisywała wszystko w zeszytach. W piłce nożnej na poziomie podstawowym było dużo bramek, owszem, ale przede wszystkim były to niezapomniane przeżycia.

Czy w profesjonalnym futbolu jest tyle egoizmu, że może byłeś szczęśliwszy w piłce nożnej na poziomie podstawowym?

Nie. Mam dobre wspomnienia ze wszystkiego. Piłka nożna na poziomie podstawowym to jeden etap, bycie zawodnikiem Barcelony to drugi, gra w innych klubach to kolejny. Trzeba zrozumieć te momenty. Mówisz o jednym z najlepszych klubów na świecie i musisz zaakceptować reperkusje i presję.

Byłeś odważny, aby rozpoznać problemy lękowe, z powodu których cierpiałeś w tych wczesnych dniach.

To był proces uczenia się, nikt nie jest przygotowany, ani nauczony radzić sobie w takiej sytuacji. Wyszedłem z tego bardzo wzmocniony i to, co zawsze podkreślam, to fakt, że to mnie nie sparaliżowało. Wiedziałem, jak sobie z tym radzić i zarządzać. To sprawiło, że rozwinąłem się na wiele sposobów, zmusiło mnie do podjęcia ważnych decyzji w wieku, który być może mi nie odpowiadał i widzę to jako coś produktywnego dla mnie, że mogłem być w profesjonalnym futbolu.

Posiadanie Franka Rijkaarda jako trenera w takim momencie musiało ci pomóc…

Bez Franka nie mówilibyśmy o tych samych doświadczeniach, które miałem. To on był trenerem, który dał mi szansę, a także zapewnił mi ciągłość gry w pierwszej drużynie, kiedy miałem 17 lat. Dał mi pewność siebie, bezpieczeństwo i pomógł mi uwierzyć, że jestem tam, gdzie muszę być.

Czego ci brakowało, aby mieć więcej minut z Pepem Guardiolą w latach 2008-2011?

Mówimy o najlepszej drużynie w historii, zwykłem mówić moim przyjaciołom, że byliśmy światową drużyną piłkarzy, nie mogę prosić o więcej, ani nie mam poczucia, że czegoś mi brakowało. Jestem zaszczycony, że byłem w tej grupie, że miałem Franka i Pepa jako trenerów, zdobyte tytuły, rozegrane minuty, strzelone bramki… W Barcelonie niczego mi nie brakowało.

Wielu z tych zawodników, z którymi rywalizowałeś w tamtych latach w Barcelonie, zadedykowało ci bardzo emocjonalne słowa po ogłoszeniu zakończenia kariery.

Z dwoma z nich przeżyłem drugi etap. Z Henrym jako trenerem Montrealu i z Andrésem jako kolegą z drużyny w Vissel Kobe. Że Henry powiedział do mnie kilka słów i powiedział „Kocham Cię”! To zawodnik, którego plakat miałem w swoim pokoju, kiedy grałem w piłkę młodzieżową. Jestem uprzywilejowany, jestem bardzo wdzięczny za jego przyjaźń, sympatię i wszystko, w czym pomógł mi w moim pierwszym etapie w Barcelonie i wszystko, w czym pomógł mi w drugim jako trener. A Andrés… To coś, co wykracza poza znaczenie piłkarza, to ludzie i wartości, które przekazują i które ich łączą.

Czy przygotowujesz się już do tego ostatniego meczu z Katalonią?

Z reprezentacją Katalonii bardzo czekam na mecz na początku czerwca. Odkąd przybyłem z Japonii, nie przestałem trenować i mam nadzieję, ze nie zapomnę, jak się gra w piłkę. Moim obowiązkiem jest przyjechać przygotowanym i godnie rywalizować.

W tej chwili widać, że na rowerze wciąż jesteś w dobrej formie…

Lubię sport, gram w tenisa i niedawno odkryłem świat kolarstwa. Rozpocząłem nowy projekt z GUAVA, marką rowerów, która narodziła się tutaj, w Barcelonie, w typie Gravel, który bardzo lubię i który pozwala na jazdę po wszystkich powierzchniach i jest mniej obciążający dla stawów. Łączy sport ze stroną społeczną, co jest czymś, co do mnie przemawia.

Przy tak wielu doświadczeniach dokument wyprodukowany przez NSN będzie długi?

Chcemy, aby dokument przekazał wszystkie doświadczenia z tego etapu w produktywny sposób, coś, co nie zostało zrobione w mojej karierze, ponieważ skupiłem się na grze i pokonywaniu tych przeszkód, które wszyscy mamy w bardziej wewnętrzny sposób. To będzie sposób na opowiedzenie moich doświadczeń jako zawodnika i jako osoby.


[Sport] Czy mówienie o sobie jest męczące?

Cóż, to ważny moment, ponieważ oznacza zakończenie okresu, który był dla mnie bardzo wyjątkowy.

Co oznacza dla ciebie bycie kibicem Barcelony?

To coś, czego nie wybierasz, to coś, co czujesz w środowisku, w którym dorastasz, z rodziną i przyjaciółmi. To kolory, pasja, z jaką widzisz, że ludzie wibrują. W tym wieku, jako dziecko, nie wiesz, o co chodzi, ale kończy się to tym, że jest to mała cząstka z dużą ilością życia, która staje się wielka. Nie wybierasz jej, to coś, co nabywasz od najmłodszych lat.

Ale nie każdy żyje tym grając w piłkę nożną na poziomie podstawowym…

Tak i nie każdy, kto gra w piłkę nożną na poziomie podstawowym, jest fanem Barcelony. Jest wielu ludzi, którzy są z Madrytu i grają dla Barçy, albo z innych drużyn i grają dla Barçy. I na odwrót.

Nie w twoim przypadku.

W moim przypadku… Kiedy zaczynasz grać, reprezentować Barcelonę, nawet nie w wieku dziewięciu lat… Wiesz, że reprezentujesz to uczucie, że to klub, które herb nosisz w sercu, że on cię z nim wiąże. Dorastasz, formujesz się, nie tylko pod względem piłkarskim, ale także w kwestii wartości…

Czy po dwunastu latach brakuje ci tego uczucia?

Brakuje? Nie powiedziałbym, że tak. Jeśli jesteś z Barçy, jesteś z Barçy. Bycie daleko od domu nie ma znaczenia. To prawda, że kiedy grasz dla innych klubów i stajesz się starszy, nie doświadczasz tego w ten sam sposób, ponieważ reprezentujesz inny klub i bronisz tych barw. Są inne uczucia, musisz się z nimi zapoznać i to właśnie zrobiłem z klubami, dla których grałem. To prawda, że kiedy jesteś daleko i widzisz Barcelonę w telewizji, to tak jak wtedy, gdy widzisz swoich bliskich po długim czasie i chcesz ich zobaczyć.

Czy z jakimkolwiek klubem utożsamiałeś się tak jak z Barçą?

To trudne. Dołączyłem do Barcelony, gdy miałem dziewięć lat i dzięki niej mogłem być w miejscach, w których byłem. Jestem osobą, którą jestem dzisiaj, ponieważ Barça uczyniła mnie lepszym zawodnikiem i lepszą osobą. W końcu oni wszyscy zajmują mały kawałek mojego serca: czułem to, byłem poruszony, cierpiałem. Wszyscy oni stanowią ważną część mojego serca.

Dlaczego powiedziałeś dość?

Ponieważ jest to coś, co czujesz. Większość decyzji przychodzi, ponieważ jest to właściwa rzecz do zrobienia lub myślimy, że jest to najlepsza rzecz do zrobienia, ale nie dlatego, że czujesz to. I to właśnie czułem jeszcze przed wyjazdem do Japonii. To już szesnaście sezonów na profesjonalnym poziomie, a ja czuję się spełniony i nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę żył czymś takim. Przyszedł czas, kiedy nie chciałem mieć złych wspomnień związanych z futbolem. To moje życie, zacząłem biegać za piłką gdy miałem cztery lata i kocham futbol. Nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie właściwy czas. Tak, to bardzo trudne decyzje do podjęcia i nigdy nie widzisz tego momentu, ale myślę, że musisz wiedzieć, kiedy jest właściwy czas i być odważnym. I nie pozwolić, aby cokolwiek przesłoniło marzenie, do którego dążyło się w dzieciństwie.

Czego nauczyłeś się poza Barceloną?

Języków (śmiech) i wychodzenia z mojej strefy komfortu. Pochodzenie z Lleidy i przybycie do Barcelony było krokiem, który wiele mnie kosztował. A to przecież tuż obok. Wyobraź sobie, co znaczyło pojechać do Rzymu, a po roku do Mediolanu. Wyjście ze swojej strefy komfortu jest tym, co pomogło mi zmierzyć się z wyzwaniami, które dla mnie były skomplikowanymi sytuacjami. Zawsze chciałem być blisko ludzi, blisko moich ludzi, a każdego roku życie prosiło mnie o podjęcie decyzji, która wyprowadzała mnie z tej strefy komfortu.

Nie chodzi o dystans geograficzny, ale emocjonalny.

W końcu uczysz się, że miejsce w którym jesteś, to miejsce, w którym żyjesz. I to, co musisz zrobić to uczynić ten moment produktywnym, aby się rozwijać. Odległość uczy cię tego. Ja przeżyłem to sam. Samotność za granicą pomaga ci stawić czoła każdej sytuacji, pozytywnej lub negatywnej. To naprawdę pokazuje ci to, do czego jesteś zdolny. Opuszczenie Barcelony pomogło mi wiedzieć, jak wykorzenić się z jednego miejsca, aby zakorzenić się w innym. Nieustannie. To było bardzo cenne.

I co teraz?

Teraz mam 32 lata, jestem sprawny fizycznie, a z entuzjazmem i ambicją tego dziewięcioletniego Bojana. Czuję tę świeżość, tę chęć rozpoczęcia drogi, która nie wiem, dokąd mnie zaprowadzi. Moim celem nie jest posiadanie celu, ale od teraz do lata, ocena sytuacji, co mogę i chcę zrobić, że moje doświadczenie służy do wniesienia wkładu w nowe pokolenia.

Znasz języki, masz kontakty, podróżowałeś, znasz się na piłce. Dyrektor sportowy?

To jest ta część, w której myślę, że mogę wnieść najwięcej. Widzisz, jak pracują w wielu miejscach i jest to pozycja, która w tej chwili, zarówno na poziomie sportowym, jak i osobistym, jest dla mnie ważniejsza niż technika czy jakość. Myślę, że jestem w stanie tego dokonać.

Jak powiedział Joan Laporta, w Barcelonie?

Jestem bardzo wdzięczny, wiecznie wdzięczny… Czuję się bardzo szczęśliwy, że podczas ceremonii zakończenia etapu, taki klub jak Barcelona otwiera przede mną swoje drzwi, abym mógł to zrobić w jego obiektach. Że prezydent Joan Laporta był obecny i że zadedykował mi kilka słów, a na dodatek otworzył przede mną drzwi klubu. Dla mnie ma to dużą wartość i znaczenie. Zarówno prezydent, jak i ci, którzy mnie znają, wiedzą, że należę do Barcelony. Moją bazą strukturalną zawodową i osobistą jest Barça. Byłbym bardzo szczęśliwy.

Czy styl gry Barcelony jest zagrożony?

Nie, jeśli masz ludzi, którzy rozumieją, czym jest Barcelona, czym jest piłka nożna na poziomie europejskich, jak trzeba planować, nie tylko na poziomie sportowym, ale i osobistym… Problemem jest chęć powrotu, porównywanie… Wszystko ewoluuje, tak samo jak piłka nożna, a ty musisz wiedzieć, gdzie jesteś, wziąć to pod uwagę i kierując się swoimi zasadami, ewoluować. Nic, co nie zostało zrobione w przeszłości.

 

REKLAMA

Poleć artykuł