Gerard Piqué: Sprawa Negreiry? Po prostu trzeba to dobrze wytłumaczyć i tyle

Mateusz Doniec

23 marca 2023, 23:00

Marca

2 komentarze

Fot. Getty Images

Gerard Piqué udzielił wywiadu dla dziennika Marca, w którym opowiedział o swoim projekcie Kings League, a także o realiach "medialnych" w dzisiejszym futbolu. Były stoper Barçy przyznał też, że poczuje się mistrzem, jeśli Barcelonie uda się wygrać LaLigę.

Marca: Oprócz piłki nożnej uwielbiasz inne rozgrywki, takie jak NBA, poker... Czy Kings League jest odzwierciedleniem Twoich upodobań?

Gerard Piqué: Częściowo tak, ale to nie tylko ja... Zespół zawsze chce się doskonalić, by uatrakcyjniać rozgrywki. Jest to odzwierciedlenie tego, co chciałbym skonsumować, czyli bardzo rozrywkowe zawody, w których wiele dzieje się na boisku i poza nim. Myślę, że udaje nam się robić coś, co ludzie naprawdę lubią i ma to odzwierciedlenie w rankingach. Nie był to gwałtowny wzrost z dnia na dzień. Kiedy poszedłem oglądać El Clásico, moja głowa eksplodowała na myśl, że w najbliższą niedzielę stadion będzie pełny [w niedzielę na Camp Nou odbędzie się Final Four Kings League - przyp. red.]

Czy Kings League bardzo się zmieniła od początkowego projektu?

Ewoluowała, ale jej istota pozostaje niezmienna. Dużą zmianą było, gdy wdrożyliśmy karty [drużyny mają jedną ukrytą "dziką kartę" na mecz], co nas sporo kosztowało, ale to było coś, czego chcieliśmy, bo to prawdziwy futbol, a także gry wideo. Trudno było przekonać publiczność i "prezydentów" takich jak Iker i Kun, którzy są bardziej konserwatywni, ponieważ byli profesjonalistami w dziedzinie piłki nożnej. Pozostałe zmiany, tak dziwne jak mogą się wydawać, są częścią dynamiki, że to nie jest piłka nożna w naszym rozumieniu. To coś innego, w czym publiczność czuje się zaangażowana, ponieważ włączamy ją w podejmowanie decyzji.

Final Four na Camp Nou wzbudza niesamowite oczekiwania...

Ludzie mają też nieokiełznane oczekiwania. Sam fakt rozegrania Kings League na Camp Nou jest już bardzo mocny. Jest tu czynnik, z którego może ludzie nie zdają sobie sprawy, ale na Camp Nou dla Barçy boisko jest święte i ludzie muszą zrozumieć ograniczenia, jakie klub nakłada na boisko. To nie pozwala nam na zrobienie czegokolwiek. Na boisku można grać tylko w piłkę nożną. Nie można postawić platformy, nic. Chcielibyśmy zrobić tysiąc rzeczy, ale nie jest to możliwe. Znając historię klubu, jeśli boisko nie będzie dobre, to właśnie ja dostanę baty.

Karty, zawodnicy-gwiazdy, prezydenci i... sędziowie. Od samego początku przywiązywałeś do nich dużą wagę...

Chcieliśmy się odróżnić od bardziej tradycyjnych zawodów, gdzie sędziowie boją się pokazywać swoje twarze. Sprawa Titosa (jednego z sędziów ze stylem dialogu jak Mateu Lahoz)... Uważamy, że sędziowie mają bardzo skomplikowaną pracę, a poniedziałkowe programy z sędziami mają też bardzo dobrą oglądalność i ludzie chcą wiedzieć o kontrowersyjnych decyzjach, które podjęli.

Skoro jesteśmy przy temacie sędziowania, czy możesz przedstawić swój punkt widzenia na sprawę Negreiry? Ludzie uważają ją za niewiarygodną...

Cóż, jak sam mówisz, trudno jest udzielić odpowiedzi, kiedy nie mam tych informacji osobiście. W żadnym momencie piłkarze nie wiedzieli o tym, ale nie wiemy też o wielu innych rzeczach, które dzieją się w klubie. Praca należy teraz do Laporty i w pewnym momencie on dokładnie wyjaśni, o co chodzi. Jestem absolutnie przekonany, że w żadnym momencie Barça nie kupowała sędziów. Trzeba jednak zrozumieć powód tych faktur. Odnoszę się do faktów. To jasne, że sędziowie czasami nam sprzyjali, ale przy innych okazjach nam szkodzili. To coś, co zdarza się w futbolu. Pamiętam ligę, którą przegraliśmy z Atlético Madryt meczem u siebie. Zremisowaliśmy 1:1, a potrzebowaliśmy zwycięstwa. Nie uznali bramki, która była legalna. To w ogóle nie ma sensu. Po prostu trzeba to dobrze wytłumaczyć i tyle.

Powiedziałeś w wywiadzie w El País, że kluby nie pozwoliły piłkarzom wyjść ze schematu. Ale czy to nie wy, piłkarze o największym autorytecie, jesteście tymi, którzy ostatecznie rządzą w klubach?

Nie. (...) Chodzi mi o to, że ludzie chcą naturalności i żeby zawodnik nie miał zawsze tego samego standardowego przekazu, kiedy wyjdzie do strefy mieszanej lub na konferencję prasową. Myślę, że dzieci, które są w tym wieku, kiedy zaczynają zakochiwać się w piłce nożnej, w innych sportach lub w Kings League, widzą graczy tworzących codziennie tiktoki i mówią o tym, do jakiej drużyny chcieliby przejść... Wszystkie te treści sprawiają, że dzieci bardziej angażują się w rozgrywki, bo dużo lepiej poznają zawodników i są dużo bardziej zaangażowane. A tego w dzisiejszym futbolu nie da się zrobić. Podam przykłady zawodników, którzy byli moimi kolegami z drużyny jak Pedri, Gavi, Balde... nic o nich nie wiesz! Dlaczego? Ponieważ klub ich chroni, oni również chcą być chronieni. Ale rozumiem to, ponieważ jeśli wyjdziesz trochę poza linię lub poza to, co ludzie myślą, jaki piłkarz musi być, uderzają w ciebie ze wszystkich stron. Ja mówiłem to, co chciałem powiedzieć, ale jest bardzo mało ludzi, którzy wychodzą poza linię. Dla piłki nożnej byłoby bardzo dobrze mieć takiego Nicka Kyrgiosa z tenisa czy w koszykówce mieć typowego bad boya. Bo to też jest fajne, nawet jeśli nie jest poprawne politycznie. Ludzie powinni mieć prawo do wyrażania siebie, o ile istnieje kontrola w ramach pewnych parametrów. Zamiast tworzyć 25 niemal identycznych profili, które mówią to samo i odpowiadają na to samo, dobrze byłoby się otworzyć i móc powiedzieć co się myśli, co jest obecnie mocno karane.

Czy poczujesz się mistrzem ligi, jeśli Barcelona zdobędzie tytuł?

Cóż, to kwestia anegdotyczna, ale tak. Byłem częścią drużyny przez pół sezonu. Można powiedzieć, że tak.

Kiedy w czerwcu obniżyłeś wynagrodzenie, mogłeś sobie wyobrazić, że Barça dojdzie do miejsca, w którym jest teraz w LaLidze?

Z drużyną, która była budowana, z transferami, oczywiście byliśmy kandydatami do wygrania LaLigi.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Pique to jednak szef. Jak kiedyś nadejdzie jego kadencja jak prezydenta, to będziemy świecić tryumfy, wspomnicie moje słowa.