Robert Lewandowski mógł cieszyć się z gola we wczorajszym meczu z Betisem, a dziś miał do czynienia z zupełnie innym wyzwaniem. Rozpoczął się bowiem proces wytoczony przez piłkarza jego byłemu agentowi Cezaremu Kucharskiemu.
Lewandowski pozwał swojego poprzedniego przedstawiciela na skutek rzekomego szantażu, jakiego ten miał się dopuścić wobec zawodnika i jego żony. Kucharski w latach 2018-2020 miał im grozić ujawnieniem informacji na temat nieprawidłowości finansowych w firmie RL Management, która zajmuje się prawami do wizerunku piłkarza. Lewandowski w 2018 roku rozstał się z nim po ośmiu latach współpracy. Agent miał potem próbować wyłudzić od napastnika 20 milionów euro, szantażując go, że w przeciwnym wypadku ujawni informacje na temat wymienionych potencjalnie bezprawnych działań. Kucharski kilka razy miał naciskać w ten sposób na Lewandowskiego, ale ten rzekomo nagrał wszystkie rozmowy i ma je przedstawić jako dowód w sprawie. Agent uważa te nagrania za zmanipulowane.
Ciekawym aspektem sprawy jest to, że pierwsze posiedzenie odbyło się za zamkniętymi drzwiami, ponieważ prawnicy obu stron nie doszli do porozumienia w tej sprawie. Proces nie jest jawny na wniosek pełnomocnika samego Lewandowskiego, co rodzi pewne wątpliwości. Oliwy do ognia dodaje wypowiedź prawnika Kucharskiego, który przed rozpoczęciem procesu zapowiedział, że wkrótce zostaną opublikowane niewygodne fakty dla Lewandowskiego i jego żony. Jedna z rozpraw ma być jednak jawna, ale prawdopodobnie odbędzie się dopiero w lipcu. Będą na niej odtworzone nagrania, ale na razie sąd zlecił poddanie ich kolejnej ekspertyzie.
W żeglarskim żargonie mówiąc:zwrot przez rufę-chciałem pełnej jawności procesu,niestety pomimo wcześniejszej obietnicy wczoraj Lewandowski wniósł o utajnienie CAŁEGO PROCESU! 2.Sąd uwzględnił nasz wniosek,biegły przyjrzy się nagraniom i oceni ich autentyczność.💪✌️
— Cezary Kucharski (@CezaryKucharski) February 2, 2023
Tymczasem w Hiszpanii zwraca się uwagę na pewną ciekawostkę związaną z meczem z Betisem. Lewandowski po strzeleniu gola miał dotknąć nosa, a media zadają pytanie, czy nie jest to odniesienie do sytuacji ze spotkania z Osasuną, w którym Polak otrzymał czerwoną kartkę i po podobnym geście został dodatkowo zawieszony łącznie na trzy pojedynki za rzekomą obrazę arbitra.
En @lewy_official torna a tocar els nassos. ⚽ Foto: Javi Ferrándiz. pic.twitter.com/dW59Z8PFbl
— Ivan San Antonio (@sanantheone) February 1, 2023
Komentarze (19)