Ważne zwycięstwo nad Atlético pozwoliło odetchnąć i z pozytywnym nastawieniem wyruszyć do Arabii Saudyjskiej na Superpuchar Hiszpanii. Do kadry wrócili Lewandowski oraz Alba, co Xavi od razu postanowił wykorzystać. Koundé wystąpił na środku obrony w parze z Araujo, a na bokach zagrali Roberto i Alba. W środku pola zabrakło tym razem Busquetsa, a obok De Jonga wyszli Gavi oraz Pedri. Z kolei Roberta Lewandowskiego w ataku wspierać mieli Raphinha i Dembélé.
Barcelona rozpoczęła od ataków prawym skrzydłem, ale dwa kolejne podania Raphinhii nie dotarły do Lewandowskiego. Z kolei Luiz Henrique próbował przelobować ze znacznej odległości Ter Stegena, jednak wyraźnie chybił. Gra bardzo szybko przeniosła się pod pole karne Betisu, gdzie De Jong odrobinę za mocno podał w kierunku Dembélé, który miał mnóstwo przestrzeni przed sobą. Powtórki pokazały, że była to znakomita okazja na wykreowanie okazji bramkowej. W 11. minucie fantastycznie lewym skrzydłem urwał się Dembélé i podał do Lewandowskiego, ale Polak źle przyjął piłkę i akcja nie miała kontynuacji. Betis był blisko objęcia prowadzenia, kiedy Koundé za lekko podał do Ter Stegena, jednak w ostatniej chwili Fekira uprzedził Araujo. Chwilę później Pedri wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Raphinhi, ale radość nie trwała długo – dosłownie milimetrowy spalony sprawił, że sędzia gola anulował.
W 31. minucie Betis był blisko objęcia prowadzenia po rzucie rożnym, jednak Ter Stegen szczęśliwie interweniował. Kolejną próbę ekipy z Sewilli zastopował z kolei Sergi Roberto, wybijając piłkę wślizgiem na rzut rożny. W 40. minucie wreszcie odgryzła się Barcelona. Dembélé dość szczęśliwie minął rywala na skrzydle i podał do Lewandowskiego, a ten na raty pokonał Claudio Bravo!
twitter.com/SIRDLVMedia/status/1613622143543087122
Kilka minut później mogło być już 2:0, ale Sergi Roberto źle opanował piłkę i nie zdołał oddać strzału. Betis zrewanżował się dwoma kolejnymi uderzeniami na bramkę, po których Ter Stegen miał pewne problemy, ale wyszedł obronną ręką. Sędzia pozwolił na dokończenie doliczonych dwóch minut gry, po czym odesłał oba zespołu do szatni. Barcelona prowadziła, ale nie mogła się rozluźnić.
Po zmianie stron bliski gola był znów Lewandowski, ale nie uderzył dobrze dośrodkowanej przez Albę piłki, a powtórka dodatkowo pokazała, że znajdował się na pozycji spalonej. Betis był groźny po stałych fragmentach gry, choć już nie tak bardzo, jak przed przerwą. W 62. minucie Raphinha dobrze przejął piłkę w środku pola i zagrał do Dembélé, a Francuz uderzył niecelnie. Chwilę później Ousmane opuścił boisko, a jego miejsce zajął Ferran Torres. Swój występ zakończył także De Jong, którego zastąpił Busquets. W 75. minucie dobrze urwał się Raphinha, ale wytrącony z równowagi przez obrońcę, za późno dośrodkował w pole karne. Chwilę później Betis wrócił do rywalizacji po tym, jak Fekir dobrze uderzył przy słupku, a Ter Stegen skapitulował.
twitter.com/SIRDLVMedia/status/1613636598494814208
Nie trzeba było długo czekać na reakcję Barcelony. W polu karnym dobrze przedarł się Ferran Torres i w porę wyłożył piłkę Lewandowskiemu, a Polak uderzył bardzo mocno i nie do obrony. Niestety – Hiszpan w momencie podania był na pozycji spalonej i była to już druga anulowana przez sędziego bramka. Betis nie rezygnował z ataków i w 84. minucie Ter Stegena przetestował Miranda. W doliczonym czasie Ansu Fati miał wyśmienitą okazję na rozstrzygnięcie rywalizacji, ale Claudio Bravo świetnie obronił jego strzał. W końcówce meczu mieliśmy jeszcze niecelny strzał Fekira i kolejną pozycję spaloną gracza Barcelony, a następnie sędzia zarządził krótką przerwę przed dogrywką.
Dodatkowe 30 minut Barcelona rozpoczęła najlepiej, jak mogła. Fantastyczny strzał z pierwszej piłki Ansu Fatiego i piłka zatrzepotała w siatce tuż przy słupku! Wydawało się, że Barcelona ma wszystko pod kontrolą. Wtedy Luiz Henrique dobrze zagrał do Lorena Morona, a ten piętą pokonał Ter Stegena!
twitter.com/SIRDLVMedia/status/1613643205295177730
twitter.com/SIRDLVMedia/status/1613645452804595726
Barcelona próbowała szybko wrócić na prowadzenie. Strzelał wprowadzony w dogrywce Kessie, ale wprost w ręce Claudio Bravo. Po zmianie stron dwukrotnie wypuszczany skrzydłem był Alonso, jednak pomysł jak i wykonanie pozostawiały wiele do życzenia. Oba zespoły opadły sił i można było odnieść wrażenie, że czekają już na rzuty karne. W 117. minucie jeszcze uderzał piętą Fati, ale Claudio Bravo pewnie złapał piłkę.
W serii jedenastek kolejno swoje rzuty karne wykorzystali Willian Jose, Lewandowski, Loren Moron oraz Franck Kessie. W pojedynku Juanmi – Ter Stegen górą już był jednak Niemiec i Barcelona mogła wyjść na prowadzenie. Szansę wykorzystał Ansu Fati, a chwilę później Ter Stegen znów dobrze interweniował przy jedenastce Carvalho. Zwycięstwo chwilę później Dumie Katalonii dał Pedri! Choć awans do finału to na pewno dobra wiadomość, to trudno pozytywnie ocenić dzisiejsze spotkanie. Barcelona znów zagrała bardzo przeciętnie i miała sporo szczęścia. W finale to może nie wystarczyć, kiedy naprzeciw stanie Real Madryt. A jak wiemy – Królewscy finałów nie przegrywają.
Seria rzutów karnych:
0:1, Willian Jose
1:1, Robert Lewandowski
1:2, Loren Moron
2:2, Franck Kessie
2:2, Juanmi (karny obroniony)
3:2, Ansu Fati
3:2, Carvalho (karny obroniony)
4:2, Pedri
FC Barcelona: Ter Stegen – Roberto (min. 79, Koundé), Araujo, Koundé, Alba (min. 79, Alonso) – Gavi (min. 96, Franck Kessie), De Jong (min. 63, Sergio Busquets), Pedri – Raphinha (min. 86, Ansu Fati), Lewandowski, Dembélé (min. 63, Ferran Torres).
Real Betis: Bravo - Aitor Ruibal (min. 79, Sabaly), Pezzella, Luiz Felipe, Miranda – Guido (min. 86, Guardado), Canales (min. 46, Carvalho) - Luiz Henrique, Fekir (min. 91, Loren Moron), Rodri (min. 79, Juanmi) - Borja Iglesias (min. 67, Willian Jose).
Komentarze (662)