- Barcelona zwyciężyła w Pampelunie 2:1 pomimo gry w 10 przez godzinę
- Dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną otrzymał w pierwszej połowie Robert Lewandowski
- Gole dla gości w drugiej połowie strzelili Pedri i Raphinha
Po zwycięstwie z Almeríą Xavi nie zdecydował się na istotne zmiany w składzie. Gerarda Piqué zastąpił Christensen, a poza tym oglądaliśmy dokładnie taką samą jedenastkę. Balde ponownie wystąpił na prawej obronie, po lewej stronie zagrał Alba, a Marcos Alonso znów wcielił się w rolę stopera. W środku pola znów zabrakło Gaviego, a obok Sergio i Pedriego w pierwszym składzie wyszedł Frenkie de Jong. Na skrzydłach oglądaliśmy Ferrana Torresa i Dembélé, a na środku ataku zagrał Robert Lewandowski.
Gospodarze bardzo odważnie rozpoczęli mecz. W 6. minucie fatalny błąd popełnił Sergio Busquets i Osasuna mogła wyjść na prowadzenie. Na szczęście dla gości udało się uniknąć straty gola. Chwilę później gospodarze już dopięli swego. Po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Davida Garcíi, a ten wpakował ją do siatki. Była jeszcze analiza VAR, ponieważ Marcos Alonso został przewrócony przy próbie interwencji, ale nie było zmiany decyzji. W 16. minucie znów piłkę stracił Busquets i Chimy Avila mógł podwyższyć prowadzenie. Uderzył jednak w boczną siatkę. Barcelona odpowiedziała konkretniej dopiero w 23. minucie, kiedy tyleż mocno co niecelnie uderzył Balde. Bliżej trafienia w 25. minucie był Robert Lewandowski, jednak Aitor dobrze interweniował.
Sytuacja poważnie skomplikowała się w 31. minucie. Robert Lewandowski sfaulował Davida Garcíę, a sędzia uznał, że zasłużył na żółtą kartkę. A ponieważ była to już drugie takie upomnienie w tym spotkaniu, to Polak obejrzał czerwony kartonik i musiał opuścić boisko. W 42. minucie głową uderzył Ferran Torres, niestety niecelnie. Jeszcze przed przerwą Ferran trafił do siatki, jednak był w momencie podania na pozycji spalonej i sędzia gola nie uznał. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą część spotkania. Sytuacja Barcelony była bardzo trudna.
Osłabieni goście nie zamierzali rezygnować z walki. Już w 48. minucie do piłki w polu karnym dopadł Pedri i strzałem przy bliższym słupku pokonał Aitora. Barcelona w drugiej połowie cofnęła się, ustawiając dwie linie po czterech zawodników i tylko Ferrana Torresa w roli napastnika. W 61. minucie na odważny rajd zdecydował się Balde, ale został zatrzymany faulem, za który Moncayola ujrzał żółtą kartkę. Po drugiej stronie boiska Chimy Avila próbował przelobować Ter Stegena, jednak Niemiec nie dał się zaskoczyć. W 74. minucie na rajd zdecydował się Dembélé, ale wykończył go słabym strzałem. Chwilę później na placu gry zameldowali się kolejno Gavi, Raphinha i Fati, zmieniając Christensena, Dembélé i Ferrana Torresa.
W 87. minucie na długie podanie za linie obrońców zdecydował się Frenkie de Jong, a Raphinha dopadł do niej pierwszy i przeniósł ją głową ponad interweniującym bramkarzem gospodarzy. Osłabiona Barcelona wyszła tym samym na prowadzenie. Z kolei Osasuna ruszyła do ataku. Defensywa gości była jednak dobrze ustawiona, a w końcówce Xavi zdecydował, że jeszcze ją wzmocni i na boisku zameldował się debiutant, stoper Barçy Atlétic, Chadi Riad. Barcelona ostatecznie utrzymała prowadzenie i zdobyła komplet punktów, dzięki czemu pozostanie liderem aż do wznowienia rozgrywek po mundialu.
Osasuna: Aitor - Nacho Vidal, Unai García, David García, Juan Cruz – Torro (min. 59, Kike García) - Moi Gómez (min. 83, Kike Barja), Moncayola, Aimar Oroz (min. 75, Brasanac), Ruben García (min. 75, Ruben Peña) - Chimy Avila (min. 83, Budimir).
FC Barcelona: Ter Stegen - Balde, Christensen (min. 74, Gavi), Alonso, Alba - De Jong, Busquets, Pedri (min. 89, Chadi Riad) – Dembélé (min. 78, Raphinha), Lewandowski, Ferran (min. 78, Fati).
Komentarze (631)
Mecz na wyjeździe, na nieprzyjaznym stadionie, godzinna gra w osłabieniu, i to bez najlepszego snajpera, potrzeba gonienia wyniku oraz agresywny, będący w formie, grający twardo i z wiarą, silny i wybiegany przeciwnik.
Aż szkoda, że teraz nastaje przerwa w rozgrywkach.
Brawo Barca!!!
Szkoda tej przerwy teraz, sądzę że można by było dorobić parę punktów przewagi w tym roku
Druga połowa to już walka na całego, nie byliśmy w formie, były błędy, bardzo brakowało jednego gracza, Osacuna umiejętnie wykorzystywała przewagę liczebną.
Kolejny świetny występ Balde, zaczynam go uwielbiać, a on zaczyna przejmować inicjatywę - to musi się podobać. Ten mecz nadal pokazuje że nie możemy się mierzyć z najsilniejszymi, ale zaczynamy budować charakter, a to jest bardzo ważne.
P.S.
Przed każdym meczem modlę się do Słowiańskich Bogów, by Garcia został na ławce rezerwowych albo na trybunach.
Gdyby to trafiło któregoś z obrońców w nogę to byłby płacz (w sumie nawet uzasadniony), dlaczego nie strzelał w odkrytą cześć bramki, ale on to zrobił tak, że czapki z głów.
Nawet bramkarz w taki strzał nie wierzył, bo poszedł w drugą stronę :)
Mimo wszystko pierwszy raz w tym sezonie miałem wrazenie ze drużyna nie pęknie i wygra. Brawa za walkę do końca. Cieszy, że gola zdobył Raphinia...
Po MŚ zejdzie cisbienie, bedzie znów liga i zacznie sie sezon od nowa. Oby tylko MŚ nie nabiły kontuzji.
Po niesłusznie uznanej straconej bramce i odcięciu od prądu Lewego, pomimo pokraka Busquetsa i to jeszcze Raphinha po asyście de Jonga XD
Na przekór biedakibicom, pseudoputom, wiecznym frustratom i malkontentom
+ Balde, kozak, rośnie nam zawodnik na lata
+ podniesienie głowy i wjazd w drugą połowę bez kompleksów mimo osłabienia
- Busi - przykro patrzeć ale kapitan już mocno odstaje od reszty.
- Lewy - są dwa wytłumaczenia - albo jest geniuszem i przewidział, że tak zagra zespół pod jego nieobecność :-D albo.. potrzebuje kopa i mały reset ;-)
Fakt 1: Drużyna jest w budowie i jeszcze długo w niej będzie
Fakt 2: Nie umiecie wyciągać wniosków, wiec przestańcie to robić.
Fakt 3: Super, ze zespół tak zareagował na trudna sytuacje i pokazali charakter!
Bo to szalenie ważny gracz ale nie pępek świata!
Chłopaki pokazali charakter i miejmy nadzieje że to kolejny kamień milowy do budowania mistrzowskiej drużyny ;-)
Podanie Frenkiego palce lizać… jak dobrze, że go mamy.
Sędzia do pierwszej połowy typowo pod Osasunę, później jakieś olśnienie że trzeba jednak równo sędziować.
Vamos Barcelono!