Władze LaLigi spotkały się z 42 klubami tworzącymi Primera i Segunda División, aby przeanalizować ostatnie zmiany wprowadzone do Prawa Sportowego. W spotkaniu uczestniczyły także Real Madryt, Barcelona i Athletic, które początkowo nie były zaproszone, ale zostały wezwane późnym wieczorem w środę. Prezes LaLigi Javier Tebas skomentował obecny stan rzeczy w hiszpańskim a także europejskim futbolu.
Masz obawy, że umowa z CVC zostanie zerwana?
Javier Tebas: Jesteśmy spokojni w sprawie CVC. Mamy dwa korzystne raporty z Prokuratury Krajowej. Na zgromadzeniu pojawili się Real Madryt, Barcelona i Athletic i odbyliśmy małą debatę na temat CVC. Uważali, że musimy mówić, że przegraliśmy, kiedy to nie jest prawda. Ponieważ nie uczestniczą w działaniu LaLigi i nie zadają pytań, nie wiedzieli, że była to jedna z opcji, którą rozważaliśmy. Dyskurs, który chciano wykreować, nie jest prawdziwy. Chcieliśmy zapewnić pewność prawną, a gdyby projekt ustawy został przyjęty w takim kształcie, jaki był, generowałby wiele niepewności. Tego właśnie chcieli niektórzy - aby współpraca z CVC nie była kontynuowana. Chcieliśmy bronić obecnego status quo. Woleliśmy nasze rozwiązanie niż odebranie uprawnień RFEF. Na spotkaniu z ministrem Icetą powiedzieliśmy, że wolimy tę poprawkę niż odebranie uprawnień federacji, ale oni woleli to. Ta niepewność prawna już nie istnieje. W sądach udowodniono nam, że mamy rację. Dzięki zmianom, które zostały wprowadzone do ustawy, kluby otrzymają wszystkie pieniądze z planu Impulso. CVC dobrze czuje się w obecnej formie. Jest w takiej samej sytuacji jak wtedy, gdy dokonywali inwestycji. Mamy wyzwanie, które nas nie martwi, bo wierzymy, że mamy rację. Problem byłby, gdyby nie zatwierdzono w ostatniej chwili zmiany w ustawie.
Jak z twojej perspektywy wygląda kwestia Superligi?
Kluby się wypowiedziały. Wpływy prezesa Realu Madryt są w tym kraju bardzo ważne. I to ze złym skutkiem. Nowelizacja ustawy w prawie sportowym nie znokautowała Superligi. I tak zamierzamy ją znokautować, ale to by nam przetarło szlak. Ta nowelizacja uniemożliwia nam zrobienie tego, co Włochy, czyli, że ci zawodnicy, którzy grają w rozgrywkach poza systemem, nie mogą grać w Serie A. Mamy inne metody i zamierzamy to zrobić. Jestem przekonany, że Rząd i Partia Ludowa nie są zwolennikami Superligi, ale musimy to powiedzieć i udowodnić faktami. Nie mamy co liczyć na wymówki. Musimy przeanalizować, co się dzieje z Superligą. Z 27 państw Unii Europejskiej 26 wypowiedziało się przeciwko Superlidze. Jest to bardzo ważna kwestia. 570 europosłów głosowało przeciw... co może się stać? Sprzedają pomysł, że jeśli wygrają w trybunale europejskim, to już po wszystkim. Podam przykład: Kiedy wprowadziliśmy kontrolę finansową i nie pozwoliliśmy na rejestrację Pedro Leóna w Getafe, Hiszpański Związek Piłkarzy (AFE) nas zaskarżył, a zawodnikowi dał prawo do gry. LaLiga zaakceptowała nakaz, ale potem prawo zostało zmienione tak, by dać LaLidze dominującą pozycję w kontroli finansowej. Tak będzie w Unii Europejskiej z Superligą. Jestem pewien, że stworzą prawo, aby model UEFA był pod ochroną Europy. Zawsze powtarzam, że Florentino Pérez nigdy nie przegrywa. Dziś mówiłem to Realowi Madryt. Zdecydowana większość krajów w Europie jest przeciwko Superlidze i za obecnym modelem. UEFA będzie musiała poprawić wiele rzeczy, ale model się broni.
Spotkałeś się z przedstawicielami Realu Madryt, Barcelony i Athleticu...
W kółko rozmawialiśmy o CVC. Dawno ich tu nie było. Ostatnio Real Madryt wysłał tylko prawnika i nie widzieliśmy José Ángela Sáncheza, który przyszedł dzisiaj. Odbyliśmy debatę na temat CVC. Stanowisko klubów było następujące: "Nie jesteśmy głupcami i robimy rzeczy z przekonaniem". Kluby podejmują decyzje z pełną świadomością i w tajemnicy, bez nacisków. Sprawy załatwia się większością głosów. Nie ma tu prawa pierwszej nocy. To nie jest tak. Mam nadzieję, że Real i Barcelona będą tak samo zaangażowani jak dzisiaj. Trzeba pozwolić im wyładować swoje żale. Problemy z nimi dotyczą podstawowych rzeczy, tego jak rozumiemy futbol. Dlatego nie da się dojść do konsensusu. Jak można mieć konsensus, skoro bronią Superligi, która niszczy ligi krajowe? Zniszczy ona wiele miejsc pracy. Na to nie można się zgodzić. Ja uznaję to jako niemożliwe. Posiadanie większej wartości decyzyjnej w zależności od majątku? To niemożliwe. To by oznaczało zniszczenie klubów. Mam nadzieję, że pewnego dnia porzucą ten projekt i będziemy walczyć o zbliżenie się do Premier League.
Jak oceniasz sytuację hiszpańskich klubów w Lidze Mistrzów?
Pół roku temu mieliśmy dwóch hiszpańskich półfinalistów. Wyeliminowanie Barcelony, Atlético i Sevilli było oczywiście rozczarowaniem. Zdobyliśmy z kolei Złotą Piłkę, nagrodę Golden Boy... To nie jest całkowita katastrofa. W XXI wieku LaLiga zdobyła 34 tytuły europejskie, a Premier League 13. 60% europejskich tytułów w ostatnich latach to tytuły hiszpańskie.
Jak wygląda sytuacja Barcelony po odpadnięciu z Ligi Mistrzów?
Wiedzą, że niezależnie od tego, czy grają w Lidze Mistrzów, czy nie, muszą obniżyć swoje wynagrodzenia. Będą musieli je obniżyć, jeśli chcą sprowadzić zawodników. I zamierzają to zrobić. Nasza kontrola finansowa jest prawdziwa. LaLiga i Bundesliga są do siebie bardzo podobne, mają porównywalne obroty i zrównoważone kluby, ale kiedy zaglądasz do innych lig jak francuska, włoska czy Premier League, to widzisz, że przynoszą one straty. Premier League od czterech lat traci ponad dwa miliardy euro na sezon. Za te straty płacą kluby-państwa i wielcy amerykańscy inwestorzy. Cały czas działają ze stratą, co jest sprzeczne z ekosystemem. Nie możemy mieć supermilionerów prowadzących działalność ze stratą. Ja będę dalej twardy, a oni muszą się zmienić. To niszczy ekosystem europejskiego futbolu. Zagraża to konkurencyjności. Tego lata krytykowano transfery w Hiszpanii. Tymczasem Premier League ma bilans na poziomie -1,2 mld. Stawiają kapitał na straty. To jest złe dla każdego sektora gospodarki, nie tylko dla piłki nożnej. Arabia Saudyjska weszła już do Tottenhamu. Na końcu futbol zostanie pozbawiony swojej natury.
Komentarze (18)