W meczu z Viktorią Pilzno Ferran Torres wszedł na murawę w 65. minucie, a już po sześcu minutach miał na koncie gola i asystę. Hiszpan dał tym samym jasno do zrozumienia, że jest w stanie rywalizować z Ansu Fatim i Raphinhą o miejsce w wyjściowej jedenastce.
Ferran Torres nie rozpoczął sezonu tak, jak sobie tego wymarzył. 22-latek na samym początku presezonu doznał urazu stopy, przez co nie mógł rozgrywać meczów, ani trenować razem z kolegami. W ubiegłym sezonie Ferran był dla Xaviego bezdyskusyjnym zawodnikiem wyjściowej jedenastki, lecz właśnie po zmarnowanym presezonie, a szczególnie po wzmocnieniach Blaugrany, zaczął obecną kampanię jako rezerwowy.
Co prawda Ferran Torres wyszedł w pierwszym składzie na mecz wyjazdowy z Realem Sociedad w drugiej kolejce LaLigi, lecz Hiszpan czuł się nieco zagubiony w roli „interiora” i został zmieniony w 63. minucie przez Ansu Fatiego. W kolejnych meczach z Realem Valladolid i Sevillą napastnik wchodził już z ławki. Xavi zapowiedział jednak, że w spotkaniu Ligi Mistrzów z Viktorią Pilzno dokona rotacji, co dla Ferrana mogło być sporą szansą na wykazanie się. Były zawodnik Manchesteru City nie wyszedł jednak w podstawowym składzie, lecz po wejściu na boisko w drugiej połowie zdecydowanie wykorzystał swoją szansę, zdobywając bramkę na 5:1 oraz asystując przy trzecim trafieniu Roberta Lewandowskiego.
Jeszcze przed spotkaniem z Viktorią zastanawiano się, czy od pierwszej minuty zagra Ferran czy Ansu Fati. Xavi postawił od początku na 19-latka, który nie zagrał źle, lecz nie dał żadnych konkretów w postaci goli, asyst czy kluczowych podań. W 65. minucie wychowanka zmienił Ferran Torres, który już po dwóch minutach od wejścia na boisko umiejętnie zastawił piłkę i wyłożył ją na 18. metr Lewandowskiemu. Polak uderzył precyzyjnie przy słupku i mógł cieszyć się z hat-tricka. Z kolei zaledwie cztery minuty później to Ferran świętował bardzo ładną bramkę, przy której spory udział miał świetnie dysponowany wczoraj Ousmane Dembélé. Francuz genialnie rzucił piłkę do 22-latka nad linią obrony Viktorii, a Torres z pierwszej piłki uderzył mocno pod poprzeczkę, nie dając szans Stankowi.
Choć rywal nie był wymagający, to Ferran pokazał, że wrócił do pełnej sprawności i nadal może być ważną częścią kadry. Za tydzień Barcelona zagra z Bayernem na Allianz Arenie, ale najpierw w sobotę będzie musiała stawić czoła ostatniemu w tabeli Cádizowi. Można zatem spodziewać się, że szkoleniowiec znów zamiesza w składzie, a Ferran liczy, że tym razem to on zagra od pierwszej minuty. Sezon jest długi i wypełniony meczami co trzy dni, więc dobra dyspozycja każdego z napastników będzie kluczowa do osiągania sukcesów na każdym froncie.
Komentarze (44)
Młody chłopak nawet roku w Barcelonie nie jest, a rozliczany jest jakby był jakimś nierobem typu Puig. Litości - chłopak nawet presezonu nie miał, zatem jego postawa cieszy.
Ja nie mogę uwierzyć, że taki ogór, poziomem nie różniący się od Braitheaite jest w ogóle w Barcelonie, a odszedł Auba.