Barça wygrywa, Lewandowski znów trafia

Błażej Gwozdowski

3 września 2022, 19:35

455 komentarzy

Fot. Getty Images

Sevilla FC

SFC

Herb Sevilla FC

0:3

Herb Sevilla FC

FC Barcelona

FCB

  • 21' Raphinha 
  • 36' Robert Lewandowski 
  • 50' Eric García 
  • Barcelona pokonała Sevillę 3:0, choć początek spotkania nie zapowiadał tak wysokiej wygranej
  • Kolejnego gola na swoim koncie zapisał Lewandowski, a po jednym trafieniu zaliczyli też Raphinha i Éric García
  • Doskonałe zawody rozegrał Koundé, który zakończył spotkanie z dwiema asystami, a zawodnikiem spotkania wygrany został Gavi

Po tygodniu przerwy Barcelona powróciła do gry i od razu była pod presją Realu, który wcześniej pokonał Betis i miał już pięć punktów przewagi. Xavi postawił na dokładnie taką samą jedenastkę, jaka zwyciężyła w ostatnim spotkaniu z Realem Sociedad. Na prawej obronie wystąpił Koundé, obok Araujo zagrał Éric García, a rywalizację z Albą znów wygrał Balde. W środku pola do Busquetsa dołączyli Pedri oraz Gavi, natomiast partnerami Lewandowskiego w linii ataku byli Dembélé i Raphinha. Między słupkami – rzecz jasna – stanął Ter Stegen. 

Gospodarze od początku założyli wysoki pressing, który przyniósł znakomity efekt. Już w piątej minucie ładnie przejęli piłkę i dobrze przedarli się w pole karne, gdzie Ter Stegen znakomicie powstrzymał Ivana Rakiticia. Fatalny błąd w tej akcji popełnił Ronald Araujo, który wybił piłkę wprost pod nogi rywali. W 12. minucie gospodarze trafili do siatki, ale sędzia gola nie uznał – pozycja spalona. W kolejnej akcji po kontrataku fatalnie spudłował Acuna. Sevilla nie zwalniała. W 18. minucie wyborną okazję miał En-Nesyri, jednak doskonale interweniował Ter Stegen, a dodatkowo sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Tymczasem Barcelona potrzebowała zaledwie jednej dobrej akcji, by wyjść na prowadzenie. Rozpędzony Dembélé dobrze uruchomił Lewandowskiego i choć piłkę z linii bramkowej po lobie Polaka wybili obrońcy, to Raphinia szybko poprawił i było 1:0 dla gości! Warto dodać, że kontratak odbiorem zapoczątkował Gavi.

W 24. minucie pięknie z pierwszej piłki uderzył Raphinha i zabrakło bardzo niewiele. Barcelona zdawała się odzyskiwać kontrolę po słabych pierwszych 20 minutach. Bramka wyraźnie odmieniła obraz gry i ostudziła zapał gospodarzy. W 31. minucie swój rajd strzałem zakończył Dembélé, niestety niecelnym. Pięć minut później doskonale do Lewandowskiego podał Koundé, a Polak przyjął spokojnie na klatkę piersiową i uderzył nie do obrony – 2:0! Jeszcze przed przerwą drugą bramkę na swoim koncie powinien mieć Raphinha, ale przekombinował, mając przed sobą tylko Bono. W ostatniej minucie wyborną okazję zmarnował jeszcze Koundé, który uderzył głową tak, jakby jego zadaniem miało być oddalenie zagrożenia we własnym polu karnym. Koniec? W żadnym razie. W doliczonym czasie kontratak wyprowadził Dembélé i mając wolnego Roberta Lewandowskiego, postanowił wykończyć akcję sam – niestety kolejnym niecelnym strzałem. Od razu po tej akcji Mateu Lahoz odesłał oba zespoły do szatni.

Drugą połowę lepiej rozpoczęła Sevilla, a Éric García musiał ofiarnie interweniować po strzale Lameli. W 50. minucie Barça wreszcie dobrze rozegrała rzut rożny. Raphinha zagrał do Koundé, a Francuz do Érica Garcíi, który podwyższył na 3:0. Sevilla chciała od razu odpowiedzieć, ale po dwóch ostrych dośrodkowaniach i strzale Lameli golkiper gości spokojnie złapał piłkę. Chwilę później boisko z urazem opuścił strzelec trzeciego gola, a jego miejsce zajął Sergi Roberto. W efekcie Koundé został przesunięty na środek obrony. W 62. minucie Lewandowski był bardzo blisko gola po dośrodkowaniu Roberto, ale Bono zdołał instynktownie obronić strzał Polaka.

W 71. minucie dobrze z dystansu uderzył wprowadzony chwile wcześniej Papu Gómez, ale Ter Stegen nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi wyborną okazję miał Lewandowski, jednak piłka po jego lobie nie wpadła do siatki. Chwilę później Polak został zastąpiony przez Ansu Fatiego. Tymczasem z dystansu uderzył Frenkie de Jong – minimalnie niecelnie. Końcówka spotkania była rozgrywana już raczej w tempie spacerowym, choć Carmona swoim zaangażowaniem zasłużył sobie na uznanie trybun. Goli już jednak nie było i to Barcelona wywalczyła komplet punktów. Wyborne zawody rozegrali Gavi i Koundé, a kolejny dobry mecz zaliczyli także Lewandowski i Raphinha. Bardzo aktywny był też Dembélé, choć jemu zabrakło konkretów. Teraz pora na Ligę Mistrzów i choć rywal do najsilniejszych nie należy, to o lekceważeniu nie może być mowy. Ewentualna strata punktów byłaby bowiem tragedią i nieść ze sobą poważne konsekwencje w tak trudnej grupie.

FC Barcelona: Ter Stegen - Koundé, Araujo, Éric García (min. 55, Roberto), Balde (min. 63, Alba) - Gavi, Busquets, Pedri (min. 63, Frenkie) - Raphinha, Lewandowski (min. 74, Ansu Fati), Dembélé (min. 63, Ferran Torres).

Sevilla: Bono – Montiel (min. 64, Suso), Gudelj (min. 46, Carmona), Nianzou, Acuna – Jordan (min. 46, Delaney), Fernando, Rakitić - Lamela, En-Nesyri (min. 57, Dolberg), Isco (min. 70, Papu Gómez).

 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Wygrać z Sevilla gdy sędziuje Lahoz.
Szanuję.
« Powrót do wszystkich komentarzy