Nie jest tajemnicą, że w trakcie meczów piłkarskich realnie gra się znacznie krócej, niż wskazuje na to zegar. W minioną sobotę Xavi wyraził oburzenie w związku z traceniem czasu gry i zaproponował zatrzymywanie zegara, gdy piłka nie jest w grze. Takie rozwiązanie z pewnością byłoby rewolucją w futbolu.
- Moim zdaniem to absurdalne. Na co czekamy z efektywnym czasem gry? Wtedy nie musielibyśmy patrzeć, czy doliczone zostanie osiem minut, czy 22. Myślę, że jesteśmy jedynym sportem, który tego nie ma – powiedział szkoleniowiec. AS zauważa, że w pierwszej kolejce obecnego sezonu LaLigi grano średnio przez 52 minuty i 31 sekund. Na protesty, opóźnienia, interwencje medyczne, zmiany, VAR i udawanie kontuzji tracono więc średnio aż 38 minut. Najwięcej gry zobaczyliśmy w weekend w starciu Almeríi z Realem (58 minut), a najmniej w pojedynku Betisu z Elche (48 minut). W meczu Barcelony były to 54 minuty.
Średni czas gry w ostatnich dwóch sezonach ligi hiszpańskiej i tak poprawił się z 51:59 do 52:31 minuty. Mimo to LaLiga jest pod tym względem najgorsza z pięciu największych lig europejskich. W zestawieniu prowadzi Premier League, która tak jak Ligue 1 i Serie A przekracza 54 minuty, a czwarta jest Bundesliga. W Hiszpanii mocno zwiększono doliczany czas gry, szczególnie w meczach, w których wynik jest wyrównany. Nie oznacza to jednak, że ten czas jest efektywny. W spotkaniu Barcelony z Rayo sędzia doliczył osiem minut, a następnie doliczył jeszcze jedną, a i tak jako efektywne można uznać zaledwie cztery minuty, ponieważ gracze Rayo wolno wznawiali grę, Busquets otrzymał czerwoną kartkę, a sędzia sprawdzał anulowanego gola Falcao.
Arbitrzy zostali poproszeni, by mniej rozmawiali z piłkarzami oraz by w przypadku, gdy jakiś zawodnik udaje dolegliwości, nie pozwalali mu szybko wracać na plac gry. Najwięcej czasu tracą jednak same drużyny i to od nich zależy, czy ulegnie to zmianie. Efektywny czas gry mogłyby wprowadzić FIFA i IFAB, ale najpierw trzeba rozpocząć działania w tym kierunku. Wygląda na to, że tego chciałby Xavi.
Komentarze (75)
Nie jest tak, że centymetrowy spalony daje korzyść, której atakujący by nie odniósł, gdyby był o te kilka centymetrów dalej od bramki przeciwnika. Nie jest też tak, że to atakujący decyduje o tym, czy jest, czy też nie jest na pozycji spalonej. Dziś o tym decyduje piłkarz drużyny broniącej. Dziś to nie obrońca musi pilnować napastnika, ale napastnik obrońcy. Dziś zadaniem obrońcy nie jest odebranie piłki napastnikowi lub wybicie jej spod jego nóg, ale spowodowanie, by znalazł się na pozycji spalonej. Żeby było śmieszniej, to bardzo często napastnik na takiej pozycji znajduje się tylko przez ułamek sekundy, ale i tak każe się go za postępowanie niezgodne z duchem gry.
Spalony powinien być tylko wtedy, gdy jest z "winy" atakującego i gdy i w momencie podania, i w momencie przyjęcia piłki atakujący był na pozycji spalonej. Spalonego nie powinno być, jeśli wcześniej piłki dotknął broniący. Spalonego nie powinno być po rzutach wolnych wykonywanych na gwizdek sędziego. Spalonego nie powinno być za linią pola karnego, jeśli jest za nią określona liczba (trzech, czterech, może pięciu) piłkarzy broniących. Broniący nie powinien mieć możliwości kontrolowania pozycji spalonej, dlatego pozycja spalona powinna być dopiero wtedy, gdy atakujący każdą częścią swego ciała jest bliżej linii bramkowej przeciwnika od wszystkich graczy przeciwnika z pola. Nie powinno być tak, że akcję przeciwnika można zniweczyć, czyniąc krok w przód.
Rzut karny powinien być tylko wtedy, gdy nieprzepisowe zagranie uniemożliwiło zdobycie gola. Zatrzymanie ręką piłki zmierzającej do bramki nie powinno dawać korzyści, powinno więc skutkować uznaniem gola. W pozostałych przypadkach powinien być rzut wolny z miejsca przewinienia. Nie powinno być tak, że sędzia staje się pobłażliwy dla broniących, gdy faulują w polu karnym, choć taki samy faul popełniony poza polem karnym odgwizdałby na pewno.
Nie widzę powodu, by efektywny czas gry wynosił mniej niż 90 minut. By nie nadwerężać zdrowia piłkarzy, wystarczy znieść limit zmian i dopuścić zmiany powrotne. Kontrolą czasu gry powinien zajmować się dodatkowy sędzia, a zegar powinien być zatrzymywany, gdy piłka opuści boisko lub gdy sędzia główny przerwie grę, a uruchamiany ponownie, gdy piłka zostanie wprowadzona do gry. Zmiany powinny być dokonywane "w locie", a kontrolować je powinien kolejny sędzia. Sędzia główny powinien zajmować się prowadzeniem gry.
Łatwo to zrobić w przypadku zmian czy kontuzji, ale co z autami, rogami i ze wznawianiem gry przez bramkarza? Mi się wydaje, że najsprawiedliwiej będzie jak sędzia czeka 3-5s i w końcu gwiżdże, zatrzymywany jest czas. Następnie zarówno gra i czas będą wznawiana na gwizdek. Oczywiście wciąż będzie utrata tych 3-5s, ale chyba inaczej się nie da - tj. w tych największych ligach można by to zautomatyzować, ale w niższych ligach raczej się nie da. I tak te 3-5s to lepsze niż obecne kilkanaście sekund.
Moim zdaniem już dawno powinni to rozwiązać poprzez zatrzymywanie czasu gry. Gramy 30 minut i do "martwej piłki" czyli autu (gra faul czy rzut rożny nie powodowały by końca meczu).
Takie rozwiązanie skutkuje tym że symulka by nie miała sensu bo czas by nie upływał a i wznowienia gry mogły by trwać nawet 10 minut i nikt by nie tracił. Rozumiem że są auty i rogi których usunąć się nie da. Ale nie miało by znaczenia ile gra jest wznawiana teraz chłop pokazuje wariant albo przy aucie macha ręką i czas leci pomnóżmy to przrz ilość takich zdarzeń i się robi sporo czasu w którym się tylko stoi.
Edit:
To mnie w ogóle zabiło "a najmniej w pojedynku Betisu z Elche (48 minut)." Ludzie to co oni robili. Mecz trwał pewnie że 100 minut biorąc pod uwagę doliczony czas. Więc nawet połowa z tego nie była grana.... śmiech na sali.
Tylko czekam aż realny czas spadnie do 30 minut. 30 minut gry a międzyczasie 15 minut przerwy.
* 2 razy po 35min i zegar stop jak w choćby w NHL, tyle czasu na pełnych obrotach i gitara.
* Kary np. 5 minutowe za wszystkie rodzaje gry na czas (wtedy już nawet bramkarz nie będzie leżeć z piłką bo jak bez niego grać za chwilę?) a i wrzut z autu natychmiastowy.
* Rzuty rożne na limit do iluś sekund bo chłopcy od piłek przy chorągiewkach będą je podawać na bieżąco.
* Rzuty wolne blisko bramki w kwestii drużyn atakujących a nie na gwizdek i trwa to wieki czasami z tą pianką do golenia ( w sensie to drużyna chce tak albo inaczej a nie że do czekania zmusza ich sędzia ). Messi kilka takich sprytnych goli strzelił kiedy broniący ustawiali w tym czasie mur a teraz byłoby ich o wiele więcej w całej lidze.
* Całkowity zakaz dotykania piłki po gwizdku dla faulujących.
No nie tylko na to. Dałbym sobie rękę uciąć, że większość z tych 38 minut to przerwy, które są nieuniknione. Przecież nie da się wznowić gry w sekundę, nieraz zwykły wrzut czy rożny trwa kilkanaście sekund i nie jest to żadne opóźnianie. Po prostu często szybciej się nie da.
Inna sprawa, że trudno sobie wyobrazić zatrzymywanie czasu w meczu Madziara Nieporęt z Bobrem Tłuszcz czy innej Błyskawicy Drogomyśl z Tempem Puńców. Musiałyby powstać de facto dwie różne dyscypliny – z zatrzymywaniem czasu i powiedzmy 60 minutami gry (poważniejsze rozgrywki) i bez zatrzymywania po staremu. Bo jak inaczej to zrobić?
https://tenor.com/view/leonardo-dicaprio-laughing-django-calvin-candie-meme-gif-18250887
Można się też zastanowić nad karami po 2-5 minut, za niesportowe zachowanie i inne przewinienia.
- zakaz dotykania piłki po gwizdku
- żółta kartka jak bramkarz ma problemy z wybiciem nawet w 2 min i juz jest wynik z innych lig
-Dla bramkarzy co kładą się na 10 sek, bo złapią piłkę, albo wykopy gdzie podbiega 2 razy wcześniej ustawiając piłkarzy (spokojnie zabiera 30sek) KARAĆ JUZ OD 1 MIN.
-wyrzut z autu, to są jajca, jal gościu celuje szuka komu podac, a za chwilę inny zawodnik podbiega, że on wykona.
-No i karanie symulek po meczach, oczywiście dodatkowo masz kontuzje schodzisz na bok( wejście możliwe dopiero po np 2min)
Rozwiązania są proste i łatwe do wprowadzenia.
Nie wiem, czy to nie jest narzekanie trenera, który nie dał rady taktycznie, na sztuczny problem. Już sam fakt, że po meczu zajmujemy się tematem zastępczym budzi brak zaufania do trenera. Czy to nie jest odwracanie uwagi od dania głównego, które okazało się bardzo nieświeże?