W hiszpańskiej telewizji wyemitowano wczoraj specjalny program o Javierze Mascherano. Były piłkarz Barcelony opowiedział o klubie, o Luisie Enrique oraz o swoich planach na przyszłość.
- Gdy Barcelona złożyła mi pierwszą ofertę i nie mogła się dogadać z Liverpoolem, zacząłem sam dokładać pieniądze.
- Nie byłem piłkarzem grającym w stylu Pepa i wiedziałem to.
- Jako trener chcę upodobnić się bardziej do Luisa Enrique, bo wiem, że nigdy nie osiągnę poziomu Pepa. Przeżyłem trzy spektakularne sezony z Luisem Enrique. Kiedy mówi się o roli trenerów w karierze gracza, nie chodzi o tytuły tylko o to, jak był dla ciebie ważny. Największy wpływ wywarł na mnie Pep ze względu na drastyczną zmianę, ale Luis Enrique ponownie odmienił nasz styl. Pep to geniusz, nie da się go naśladować. Luis jest przy nim, ale łatwiej go dogonić.
- Sezon pod wodzą Taty Martino nie był łatwy, myślałem o odejściu. Ciężko było pozbierać się po porażce w finale mundialu. Byłem w Barcelonie od czterech lat, Rafa Benítez trenował wtedy Napoli i chciał mnie zabrać. Luis Enrique powiedział mi jednak, że nie mogłem nigdzie odejść.
- Razem z Messim przeżyliśmy wiele trudnych chwil. Przyjaźniliśmy się, rozmawialiśmy. Nie można nie doceniać inteligencji kogoś wyjątkowego.
- Zawsze dokuczano mi, bo nigdy nie strzeliłem gola. Chciałem, by wyszło to naturalnie, a nie zostało wymuszone, ale koledzy naciskali tak bardzo, że wykonałem rzut karny. Na ławce piłkarze śmiali się, bo był to nasz typowy żart.
- Wiedziałem, że nie chciałem odejść z Barcelony w zły sposób, tak jak z Liverpoolu. Barça to najlepszy etap w mojej karierze.
Komentarze (10)