Rok 2021 z pewnością zostanie zapamiętany jako jeden z najgorszych w wykonaniu Barcelony w XXI wieku. Jeżeli ktoś jednak oczekiwał, że kolejny rozpocznie się dużo lepiej, to szybko został odarty ze złudzeń. Przed meczem z Mallorcą Xavi musiał bowiem szukać rozwiązań skrajnie alternatywnych, nie mogąc liczyć na aż 17 piłkarzy. Długą listę niedostępnych z powodu kontuzji wydłużył jeszcze Covid. Wymienianie całej grupy nie ma większego sensu. Dość powiedzieć, że Xavi mógł liczyć na 12 piłkarzy zarejestrowanych w pierwszej drużynie, w tym aż trzech bramkarzy. Sytuacji nie ułatwiał przepis wymuszający, by w pierwszym składzie musiało znaleźć się przynajmniej siedmiu graczy pierwszego zespołu. Realnie można było zatem oczekiwać, że na plac nie wybiegnie więcej niż trzech piłkarzy Barçy B i sekcji młodzieżowych, aby w razie czerwonej kartki nie było przykrych konsekwencji.
Pierwszym zaskoczeniem było ustawienie Ronalda Araujo na lewej obronie, pozostawiając Minguezę na bardziej dla niego naturalnej pozycji prawego defensora. W 8. minucie niezły strzał z rzutu wolnego oddał Piqué, ale piłka wyraźnie minęła bramkę strzeżoną przez Reinę. W jednej z kolejnych akcji pierwszy celny strzał oddał Ilias, a po interwencji bramkarza piłka wyszło na rzut rożny. Barcelona dominowała, ale gra toczyła się głównie w środku pola. Niecelnie uderzył Ferran Jutglà, a Ilias pokazał kilka ciekawych akcji indywidualnych, z które nie miały jednak dobrej kontynuacji. Znakomitą okazję w 29. minucie miał Luuk de Jong, niestety trafił w słupek. Chwilę później Holender uderzył z powietrza po dośrodkowaniu Minguezy, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Trzeci kwadrans to sporo gry faul, zwłaszcza w wykonaniu gości. Wreszcie w 45. minucie po dośrodkowaniu Minguezy w pole karne w powietrze wyszły dwie barcelońskie wieże: Araujo oraz Luuk de Jong, a Holender w piłkę trafił na tyle precyzyjnie, że wylądowała ona w siatce pomimo interwencji Reiny. Sędzia nie pozwolił gospodarzom nawet na próbę odpowiedzi i odesłał zawodników do szatni. Pomimo dość apatycznej postawy, podopieczni Xaviego wykorzystali jedną z trzech dobrych okazji i na przerwę schodzili prowadząc.
Barcelona rozpoczęła drugą połowę dość spokojnie, choć po jednej ze strat w środku pola mogła stracić bramkę. Dobrą próbę strzału z dystansu podjął Nico, ale nie trafił w bramkę. W 58. minucie goście ciekawie rozegrali rzut wolny, ale piłka po strzale głową Piqué nie miała prawo przedrzeć się przez gąszcz obrońców ustawionych przed linią bramkową. Chwilę później kolejną okazję miał Luuk de Jong, ale w trudnej sytuacji nie zdołał skierować piłki w kierunku bramki.
W ostatnich 20 minutach z grymasem bólu na twarzach boisko musieli opuścić Nico i Mingueza, a ich miejsce zajęli Álvaro Sanz oraz Lenglet. W 84. minucie Mallorca mogła wyrównać Mboula, ale uderzył głową ponad poprzeczką. Był to sygnał do ataku, po którym Mallorca zdecydowanie częściej gościła w okolicach szesnastki Barcelony. Wiele jednak z tego nie wynikało, a goście dobrze oddalali zagrożenie. Dopiero w 92. minucie Jame Costa przetestował Ter Stegena, który popisał się znakomitą interwencją. Po ponad trzech kolejnych nerwowych minutach Lahoz mecz zakończył i Barcelona mogła świętować ważne zwycięstwo. Dało ono bowiem awans na piątą lokatę ze stratą zaledwie dwóch punktów do trzeciego Betisu.
Mallorca: Reina, Maffeo, Russo, Valjent, Jaume Costa, Battaglia (min. 84, Abdon), Baba (min. 61, De Galarreta), Sánchez (min. 70, Mboula), Dani Rodríguez, Kang-in Lee (min. 70, Llabres), Ángel (min. 61, Fer Niño).
FC Barcelona: Ter Stegen, Araujo, Piqué, Éric García, Mingueza (min. 76, Lenglet), Frenkie de Jong, Nico (min. 71, Sanz), Riqui Puig, Jutglà, Akhomach (min. 80, Estanis), Luuk de Jong.
Komentarze (326)