Remis z Cádizem sam w sobie był oczywiście złą wiadomością dla Ronalda Koemana, ale konsekwencje potknięcia było dużo szersze. Sam trener Barcelony otrzymał czerwoną kartkę i dzisiejszego meczu nie mógł poprowadzić z ławki, a podobny los spotkał także Frenkiego de Jonga, który w ostatnim meczu zarobił dwie żółte kartki. Ponadto wciąż brakowało Alby i Balde, przez co na lewej obronie musiał zagrać Dest, a tuż przed meczem ze składu wypadł także Sergi Roberto cierpiący na problemy żołądkowe. Do szerokiej kadry wrócił natomiast Ansu Fati, który jednak oczywiście zasiadł na ławce rezerwowych. Kolejną szansę dostał za to duet pomocników - Gavi i Nico, a Ronalda Araujo na środku obrony tym razem zastąpił Éric García.
Mecz rozpoczął się idealnie dla Barcelony. Na lewym skrzydle dryblować zaczął Depay i dotarł aż do pola karnego, gdzie został podcięty i sędzia podyktował. jedenastkę. Sam poszkodowany nie miał problemu z wykorzystaniem rzutu karnego - uderzył mocno w lewy róg, dając prowadzenie gospodarzom. W 10. minucie na bramkę uderzył Coutinho, ale Aitor spokojnie złapał piłkę. Barcelona dominowała w środku pola, a większość akcji przeprowadzała lewym skrzydłem. Podobnie było w 14. minucie, kiedy Dest został wypuszczony przez Memphisa i dobrze zagrał „w uliczkę” do Luuka de Jonga, a Holender precyzyjnym strzałem pokonał golkipera gości. Gospodarze nie zwalniali. W 22. minucie pokazał się Coutinho, ale lepsi okazali się obrońcy. Chwilę później w pole karne dośrodkował Memphis, a doskonałą okazję zmarnował Gerard Piqué.
W 36. minucie wyśmienitą piłkę do Depaya zagrał Gavi, ale Holender nie zdołał przechytrzyć wychodzącego z bramki Aitora. Dwie minuty później młody pomocnik Barcelony powinien wpisać się na listę strzelców, jednak próba przelobowania bramkarza Levante zakończyła się niepowodzeniem. W 42. minucie fantastyczne dośrodkowania zaserwował Depayowi Mingueza, ale strzał Memphisa obronił Aitor. Przed przerwą oglądaliśmy jeszcze niezłą szarżę Desta i dośrodkowania Depaya i Coutinho, niestety bez zagrożenia dla gości. Wynik 2:0 do przerwy należało jednak uznać za miłą odmianę po ostatnich fatalnych występach.
Barça dobrze rozpoczęła także drugą połowę, ale akcja dobrze napędzona przez Gaviego nie przyniosła nawet strzału. W 49. minucie błąd obrońcy Levante pozwolił Memphisowi na oddanie strzału, jednak Aitor tylko potwierdził wysoką formę świetną interwencją. Chwilę później znów Depay pokazał się na skrzydle, gdzie efektownie przedryblował kilku rywali i uderzył na bramkę, niestety zbyt lekko. W 64. minucie z dystansu huknął Nico, ale bardzo niecelnie. Dużo lepszą okazję kilkadziesiąt sekund później miał Memphis, niestety znów lepszy okazał się Aitor. Holender miał okazję się poprawić, jednak został zablokowany. Dobrą okazję miał też wprowadzony za Coutinho Riqui Puig, ale nie zdołał dobrze wykończyć indywidualnej akcji.
W 70. minucie interwencję numer dziewięć po strzale Desta zanotował Aitor. Barcelona ciągle atakowała, a coraz częściej na prawym skrzydle pokazywał się Mingueza. W 75. minucie Oscar dobrze podał do Gaviego, ale jego dośrodkowanie zostało przerwane przez obrońców. Luuk de Jong z kolei mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, jednak przestrzelił w dogodnej okazji. Chwilę po tej sytuacji Holender opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Ansu Fati, którego kibice przywitali owacją na stojąco. Wraz z nową "10" na placu gry zameldowali się Ronald Araujo i Demir, zmieniając Minguezę oraz Gaviego.
W 83. minucie Levante wreszcie poważnie zagroziło Barcelonie, ale Ter Stegen dobrze interweniował. Chwilę później efektowną akcję przeprowadził Fati i został powalony w polu karnym, jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Powtórki pokazały, że arbiter się pomylił, i trudno zrozumieć, czemu nie interweniował VAR. W doliczonym czasie gry Ansu przeprowadził jednak akcję indywidualną i uderzył na bramkę tak, że Aitor nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Takiego powrotu Fatiego chyba nikt się nie spodziewał! Młodziutki skrzydłowy w zaledwie kilka minut pokazał, że może wrócić do najwyższej formy dużo szybciej, niż przypuszczaliśmy.
Jakkolwiek rywal nie ustawił dziś poprzeczki zbyt wysoko, warto docenić bardzo dobrą postawę Gaviego i Nico w środku pola. Mimo młodego wieku zagrali bardzo dojrzale, a 17-latek wielokrotnie napędzał akcje ofensywne zespołu. Poza skutecznością imponował Depay, a udany mecz zaliczył także Dest, który był bardzo aktywny na lewym skrzydle. Prawdziwą wisienką na torcie było jednak wejście Ansu Fatiego. Oby wrócił do regularnych występów i dał Barcelonie gole, których tak bardzo potrzebuje.
FC Barcelona: Ter Stegen, Mingueza (min. 81, Ronald Araujo), Dest (min. 89, Lenglet), Piqué, García, Busquets, Nico, Gavi (min. 81, Demir), Coutinho (min. 59, Riqui Puig), Depay, Luuk de Jong (min. 81, Ansu Fati).
Levante: Aitor, Miramon, Postigo, Mustafi (min. 76, Robert Pier), Clerc, Radoja (min. 55, Pablo Martínez) , Pepelu (min. 69, Vukcević), De Frutos (min. 69, Cantero), Melero, Roger Marti, Dani Gómez (min. 55, Morales).
Komentarze (340)
Pierwsza wygrana !!!
Rudy na asystenta :)
Teraz nas czeka maraton meczów z dużo lepszymi drużynami jak Benfica, Valencia, Atletico, Real
Bez dwóch zdań egzamin w roli prawego obrońcy zdał śpiewająco! Takiego Desta chcę oglądać zawsze! To był zdecydowanie najlepszy mecz Amerykanina w naszych barwach od czasu dołączenia do Barcelony. W dodatku na nie swojej nominalnej pozycji. Wielkie brawa! Nasi młodzi pomocnicy również zaprezentowali się dzisiaj z dobrej strony a w szczególności Gavi ,który bardzo odważnie poczynał sobie w roli prowadzącego grę.
Jeśli chodzi o nasz atak to z pewnością cieszą zdobyte przez niego bramki. Fajnie, że Luuk w końcu zaliczył swoje premierowe trafienie w nowych barwach, ale po golu jakby zniknął. Na pewno musi poprawić pracę w grze zespołowej. Jeśli chodzi o występ Depaya to był on przyzwoity. Bardzo sprawnie nakręcał nasza ataki na bramkę rywala. Jednak napastnik o takim profilu nie może marnować tylu dogodnych sytuacji bramkowych bo gdyby nie słaba forma naszego rywala to wynik mógłby być inny a my znowu byśmy pluli sobie w twarz jacy to byliśmy nieskuteczni. Czas nastawić celownik Panie Depay. Na koniec trzeba podsumować występ Fatiego, który wrócił po bardzo ciężkim urazie.
Muszę przyznać, że dawno się tak nie cieszyłem gdy wchodził na boisku jakiś gracz.
Po zdobytej przez niego bramce po prostu oszalałem! Chłopak ma niesamowite uderzenie i precyzję! Memphis powinien się od niego uczyć. Zdecydowany zawodnik meczu. Teraz pozostaję tylko ostrożnie wprowadzać go do gry a powinno być dobrze.
Oczywiście nie popadam w zbytni huraoptymizm bo to było tylko Levante w dodatku w słabej formie. Bardziej cieszy mnie przełamanie złej passy i powrót naszej nowej dziesiątki czyli Fatiego. Prawdziwe sprawdziany w lidze czekają nas już od następnych kolejek. Mały wstęp przed tym nimi czeka nas z Benficą. Jest na co czekać. Na razie jednak cieszmy się z trzech punktów i wielkiego powrotu naszej nowej dziesiątki w osobie Fatiego!
VEB!!!
Trzeba się cieszyć!!
8 zawodnikow poza gra.. w tym Pedri, De Jong, Dembele, Alba..
Visca el Barca!!
Ps. Marzę o 3pkt i zwyciestwie w trudnym meczu na ciezkim terenie z Benfika w Lidze Mistrzów
Do tego jak mamy te 70-90 mln to kupić:
- Louis Diaz
- Karim Adeyemi
I ofensywa naprawde będzie mega paką.
Oczywiście brawa za 3 punkty, powrot Ansu i poprawienie nastrojów.
Prawdą jest że wygrywamy z zespołem w bardzo słabej dyspozycji (tak samo jak z Sociedad), ale było znacznie więcej energii i szybkości. Tak właśnie gramy gdy rywal daje nam przestrzeń, teraz musimy się nauczyć grać pod pressingiem. Znakomite spotkanie młodych wilków, każdy z nich zasługuje na pochwałę, to co pokazali Dest, Gavi i Gonzalez napawa optymizmem i po raz kolejny nakłania mnie do cierpliwości wobec tej Barcelony, świetnie też się pokazał Mingueza.
Jedyne co mocno kłuje w oczy, to tragiczna wręcz skuteczność, wynik powinien być nawet dwukrotnie wyższy. Ale nie wszystko na raz, przed tym meczem bralibyśmy 1:0 w ciemno.
Oczywiście Ansu Fati spowodował tak wielki uśmiech na moim ryju, że aż mnie przeguby bolą, idźmy tą drogą, powoli i rozważnie.
To na pewno nie był mecz zgodnie z DNA ;).
Szkoda trochę że od zejścia Cou gra się nieco wyrównała bo stała się nieco mniej zespołowa (każdy chciał się pokazać), ale co tu dużo mówić - Barcelona młodzieżą stoi i wszyscy zasługują na brawa, a w szczególności Gavi, Dest i Nico, którzy dzielnie większość meczu pokazywali klasę i wręcz zaskakującą jakość biorąc pod uwagę że raczkują w pierwszym zespole.
Może słaby Levante, ale wczoraj z jeszcze słabszym Alaves przegrało mecz Atletico - poziom ligi się spłaszcza - trzeba się cieszyć po wygranym meczu. Visca El Barça!
Fati powrót marzenie
Napisze to po raz trzeci. Z gówna bata nie ukecisz, jak nie ma kim grać, to nic nie ugrasz. I tyle.