Przy 1. i 3. golu nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Natomiast przy 2. i 4. bramce Marc już się nie popisał - strzał Wijnalduma był mocny, ale jak najbardziej do obronienia. Jeśli zaś chodzi o sytuację z 79. minuty, to przysnął jak większość naszych. Brawa za obronione strzały z 7., 11., 23., czy 51. minuty, jednak ostatecznie na nic się to zdało.

Miał kilka dobrych interwencji, jak chociażby wybicie niełatwego dośrodkowania w 48. minucie, czy wygarnięcie piłki spod nóg Mane, który wychodził na czystą pozycję w 50., ale co z tego skoro przez większość meczu był nieefektywny? Już w 9. minucie źle podawał piłkę (było prawie 1 na 1, ale interweniował ter Stegen). W 23. był spóźniony w obronie, a w 42. złamał linię spalonego. Przy pierwszej bramce, chcąc zaasekurować Gerarda, odpuścił strzelca gola. Przy reszcie nie miał bezpośredniego udziału, szczególnie przy czwartym - ze stoickim spokojem czekał na to, co zrobi Origi.

Kolejny gracz który zawiódł na całej linii. Dał się przedryblować przy pierwszej bramce (choć tu oczywiście największą winę ponosi Alba), a do tego zapomniał, że do wysokiej piłki należy wyskoczyć (trzeci gol), a w meczu zachować non stop koncentrację (czwarty gol). Doszukując się plusów można zwrócić uwagę na liczbę odbiorów (14), jednak to niewiele zmienia w odbiorze występu Gerarda.

Jako jedyny zawodnik z linii obrony nie był zamieszany w większym stopniu w stratę któregoś gola, co jednak nie oznacza, że rozegrał dobry mecz. Miał kilka solidnych momentów (wybicie piłki głową w 22. minucie, czy odbiory w 31. i 77.), ale również i słabych, jak chociażby przegranie pojedynku z van Dijkiem w 51., czy strata futbolówki w 91. minucie.

Od niego się wszystko zaczęło. Pierwsza i druga bramka - takie zachowania mogą być prezentowane na podwórku a nie w półfinale Ligi Mistrzów. Do tego zmarnowanie okazji na strzelenie bramki w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Jednym słowem - dramat!

Był jednym z niewielu wyróżniających się graczy w tym spotkaniu. Walczył na każdym metrze boiska, co przełożyło się na liczbę odbiorów (10). W grze do przodu było różnie, choć brawa za chociażby bardzo dobre przerzucenie piłki do Coutinho w 14. minucie. Niestety niekiedy sam robił zamieszanie, czego przykładem jest akcja z 1. minuty - strata, po której rywale ruszyli z groźną kontrą. Do tego nie upilnował strzelca drugiej bramki - próbował interweniować, jednak ustawienie od złej strony można było jedynie opłakiwać.

Naprawdę dobra pierwsza połowa w jego wykonaniu pod względem rozgrywania (16., 21., 38., 41. minuta), jak i gry w defensywie (3., 23., 26.). Niestety po przerwie zaczął dostosowywać się do kolegów z boiska i pojawiły się poważne błędy - przegranie pojedynku z Mane w 53. minucie, czy strata na własnej połowie w 69. Tempo tego meczu niekiedy aż przygniatało Busiego.

Miał kilka niezłych podań (24., 25., czy 68. minuta), jednak przez większość meczu był kompletnie niewidoczny. Dał się zabiegać i nie był w stanie zrobić nic, by ograniczyć zapędy rywali. Przy trzecim golu The Reds, co prawda nie był bezpośrednio odpowiedzialny za strzelca, jednak spoglądał na niego i mimo tego do końca pozostał pasywny.

Można Brazylijczyka lubić bądź nie, jednak ten kto ma oczy widzi, że 26-latek nie daje drużynie kompletnie nic. Na boisku jest totalnie zagubiony. Wraz z transferem do Barcelony w jego psychice pojawiły się kajdany. Czas ucieka, a klucz do nich nigdzie nie brzęczy.

Gdyby nie Argentyńczyk Barcelona nie zbliżyłaby się do pola karnego Liverpoolu choćby na moment. Brawa za dobre podania do kolegów (18., 28., 45., 51. minuta) - ostatnie dwa były naprawdę imponujące, jednak nieporadność Alby i Luisa zdecydowały o braku gola. Sam Leo również miał kilka okazji na strzelenie bramki, jednak te groźniejsze strzały zostały wybronione przez Alissona. W 16. minucie niepotrzebnie przekładał piłkę, zamiast uderzać w stronę bramki gospodarzy. Na minus również starty (35. x2 oraz 82. minuta).

Tradycyjne wykończenie ze strony Urugwajczyka w 51. minucie - byleby nie było gola. W tym meczu nie pokazał niczego godnego uwagi. Z sezonu na sezon Luis wygląda coraz gorzej - tylko czasami ma przebłyski. Statystycznie wygląda dobrze (25 goli, 13 asyst), jednak statystyka ma to do siebie, że potrafi niekiedy zakłamywać rzeczywistość.

Wszedł przy wyniku 3:0, więc ciężko się było spodziewać, że nagle odmieni losy tego spotkania. Brawa za odbiór w 62. minucie, czy podłączenie się do przodu w 88. Na minus m.in. słabe dośrodkowanie w 82. czy złe podanie w 75.minucie.

Trudno ocenić go za ten mecz. Wszedł w 75. minucie i starał się grać do przodu, jednak nie pokazał nic specjalnego.

Grał zbyt krótko.