Jak podaje Cadena SER, Josep Maria Bartomeu miał po ujawnieniu afery Barcagate unieważnić wniosek zarządu o zwołanie wcześniejszych wyborów.
Dwa dni po ujawnieniu przez rozgłośnię szczegółów dotyczących płacenia przez Barcelonę za dyskredytowanie różnych osób w mediach społecznościowych doszło do spotkania prezydenta z wiceprezydentami, Jaume Masferrerem i Oscarem Grau. Następnie spotkali się wszyscy członkowie zarządu w restauracji Sant Just Desvern. Doszło do głosowania nad zwołaniem wyborów i to właśnie ta opcja zyskała najwięcej zwolenników. Bartomeu miał powiedzieć jednak, że nie było to oficjalne spotkanie zarządu, choć wszyscy członkowie byli obecni, i że nie istniał protokół. W związku z tym prezydent uznał, że głosowanie było nieważne.
Na tym samym spotkaniu rozmawiano też o przeprowadzeniu audytu. Bartomeu ustalił ponoć jego zakres i limity. Mimo że zajęła się nim zewnętrzna firma, kluczowe sprawy musiały być zatwierdzane przez Oscara Grau. Compliance officer klubu Noelia Romero sporządziła raport, informując o nieprawidłowościach, i chciała, by prezydent przedstawił go zarządowi. Trzy dni później została zawieszona, a następnie zwolniona.
Na koniec Cadena SER ujawnia, że dyrektor biura w Hong Kongu Xavi Asensi odmówił podpisania dwóch kontaktów, które miały przejść przez jego biura. Jego zdaniem były one „niejasne” i niepokoiły go. Gdyby za nie zapłacono, „mogłoby się to dla niego skończyć poważnymi konsekwencjami”.
Komentarze (65)