Leo Messi zostaje w Barcelonie! Argentyńczyk udzielił wywiadu portalowi Goal i szczerze opowiedział o ostatnich wydarzeniach. Nie szczędził słów krytyki w stronę Josepa Marii Bartomeu.
Dlaczego tyle czasu zajęło ci wypowiedzenie się na ten temat?
Po pierwsze dlatego, że po porażce w Lizbonie było ciężko. Wiedzieliśmy, że rywal był trudny, ale nie że tak to się skończy, że pokażemy tak słaby wizerunek klubu i barcelonismo. Zagraliśmy bardzo źle. Czułem się źle, nie miałem na nic ochoty. Chciałem, by minęło trochę czasu, by później wyjść i wszystko wyjaśnić.
Dlaczego powiedziałeś Barcelonie, że chciałeś odejść?
Powiedziałem klubowi, przede wszystkim prezydentowi, że chciałem odejść. Mówiłem to mu przez cały sezon. Uważałem, że był to odpowiedni moment na usunięcie się na bok. Uważałem, że klub potrzebował więcej młodych piłkarzy, nowych zawodników. Myślałem, że mój etap w Barcelonie się skończył, choć było mi bardzo przykro, bo zawsze mówiłem, że chciałem zakończyć tu karierę. To był bardzo skomplikowany sezon, bardzo cierpiałem na treningach, w trakcie meczów i w szatni. Wszystko stało się dla mnie trudne i przyszedł moment, kiedy zacząłem szukać nowych celów i nowego otoczenia. To nie wynik porażki w z Bayernem, to decyzja, o której myślałem od dawna. Powiedziałem to prezydentowi, a on zawsze mówił, że na koniec sezonu będę mógł podjąć decyzję. Ostatecznie nie dotrzymał słowa.
Byłeś samotny?
Nie, nie czułem się samotny. U mojego boku były osoby, które są tam zawsze. To mi wystarcza, dodaje mi sił. Odczuwałem ból z powodu, rzeczy, które usłyszałem od ludzi, dziennikarzy, osób wątpiących w moje oddanie klubowi i mówiących rzeczy, na które moim zdaniem nie zasługiwałem. To pomogło mi zobaczyć, kto jest kim. Świat piłki jest bardzo trudny, a wiele osób bardzo fałszywych. Odkryłem wiele fałszywych osób, o których miałem inne zdanie. Bolało mnie, że zwątpiono w moją miłość do tego klubu. Niezależnie od tego, czy odejdę, czy zostanę, moja miłość do Barcelony nigdy się nie zmieni.
Można było usłyszeć wszystko. O pieniądzach, o „przyjaciołach Messiego”. Co najbardziej cię zabolało po 20 latach w koszulce Barçy?
Trochę wszystkiego, to o przyjaciołach, o pieniądzach… Wiele rzeczy mnie zabolało. Zawsze stawiałem klub ponad wszystkim. Wiele razy miałem możliwość odejścia. Pieniądze? Co roku mogłem odejść i zarabiać więcej niż tu. Zawsze mówiłem, że to mój dom, tak czułem i czuję. Trudno, by gdzieś było lepiej niż tu. Czułem, że potrzebowałem zmian, nowych celów, nowych rzeczy.
Trudno jest zrezygnować z 20 lat, całego życia, rodziny w Barcelonie, miasta… To ma duże znaczenie przy podejmowaniu decyzji. Rozumiem bowiem, że koniec końców zostaniesz, prawda?
Oczywiście, że bardzo trudno było mi podjąć decyzję. To nie przez porażkę z Bayernem, przez wiele rzeczy. Zawsze mówiłem, że chciałem skończyć tu karierę i że chciałem zostać. Że chciałem zwycięskiego projektu i zdobywania trofeów z klubem, by dalej powiększać legendę Barcelony. Prawda jest taka, że od jakiegoś czasu nie ma projektu ani niczego, żongluje się i zakrywa dziury w miarę upływu wydarzeń. Tak jak powiedziałem, zawsze myślałem o dobru mojej rodziny i klubu.
Co się stało, kiedy powiedziałeś rodzinie, że myślisz o odejściu?
Zrobiło się ogromne zamieszanie. Cała rodzina płakała, moi synowie nie chcieli się przeprowadzać ani zmieniać szkoły. Spojrzałem ponad to, chcę rywalizować na najwyższym poziomie, zdobywać trofea, rywalizować w Lidze Mistrzów. Można ją wygrać lub przegrać, bo to trudne, ale trzeba rywalizować. Przynajmniej rywalizować, by nie działo się to, co w Rzymie, Liverpoolu czy Lizbonie. To wszystko sprawiło, że nie zdecydowałem o odejściu. Wracamy do początku. Byłem pewny, że mogę odejść za darmo, prezydent zawsze mówił, że na koniec sezonu mogłem zdecydować, czy zostanę, czy nie, a teraz trzyma się tego, że nie powiedziałem o tym przed 10 czerwca, a wtedy graliśmy w lidze w środku tej gównianej pandemii. Ten wirus wszystko zmienił. Dlatego zostanę w klubie. Zostanę, ponieważ prezydent powiedział mi, że jedynym sposobem, bym odszedł, jest zapłacenie 700 milionów euro, co jest niemożliwe, lub udanie się na drogę sądową. Nigdy nie poszedłbym z Barçą do sądu, bo kocham ten klub, który dał mi wszystko, to klub mojego życia. Mam tu swoje życie, Barça dała mi wszystko, a ja dałem jej wszystko. Nigdy nie przyszło mi do głowy składanie pozwu.
Najbardziej zabolało cię, że niektórzy myśleli, że możesz zaszkodzić Barcelonie? Od lat bronisz klubu i jesteś jego symbolem. Bolało cię, że zwątpiono w twoje oddanie?
Zabolało mnie bardzo, że publikowano rzeczy przeciwko mnie, szczególnie te fałszywe. Albo to, że mogłem złożyć pozew, by na tym skorzystać. Nigdy bym tego nie zrobił. Powtórzę: chciałem odejść i miałem do tego pełne prawo, bo mówił to mój kontrakt. Nie jest to: „odchodzę i tyle”. Bardzo wiele mnie to kosztowało. Chciałem odejść, bo chciałem przeżyć szczęśliwie swoje ostatnie lata w piłce nożnej. W ostatnim sezonie nie znalazłem w klubie szczęścia.
Bycie szczęśliwym jest kluczowe. Jesteś urodzonym zwycięzcą. Grasz w zespole, który walczy o wszystkie tytuły, a w ostatnich latach Barça nie rywalizowała w Europie. Zostaniesz jako lider drużyny. Coś się musi jednak zmienić, prawda? Na poziomie sportowym.
Zostanę w Barcelonie i moje nastawienie się nie zmieni bez względu na to, jak bardzo chciałem odejść. Dam z siebie wszystko. Zawsze chcę wygrywać, lubię rywalizację i nie lubię przegrywać. Zawsze chcę dla klubu, szatni i dla mnie tego, co najlepsze. Powiedziałem kiedyś, że nie było nas stać na wygranie Ligi Mistrzów. Teraz nie wiem, co się wydarzy. Mamy nowego trenera i nowy pomysł. To dobre, ale potem trzeba zobaczyć, jak odpowie zespół i czy będziemy w stanie rywalizować. Teraz mogę powiedzieć tylko, że zostaję i dam z siebie wszystko.
O czym najpierw pomyślałeś, kiedy ludzie mówili, że mogłeś odejść i że Barcelona była ci obojętna? Byłeś wściekły?
Czułem ogromny ból, że wątpiono w moje oddanie, biorąc pod uwagę to, jak jestem wdzięczny klubowi. Kocham go i nigdzie nie będzie mi lepiej. Ale i tak mam prawo podejmować decyzje. Chciałem szukać nowych celów i wyzwań. A potem mógłbym wrócić, bo w Barcelonie mam wszystko. Moje dzieci tu dorastają i są stąd. W odejściu nie było niczego złego, potrzebowałem tego ja i potrzebował tego klub. To było dobre dla wszystkich.
Rodzina jest bardzo ważna w twoim życiu. Twój ojciec źle to zniósł, twoja żona i dzieci również. O co cię pytali? Co ci powiedzieli? Synowie mówili: „tato zrób to, tato, zrób tamto”? Oglądali telewizję i zadawali pytania?
Cały ten temat był dla wszystkich trudny. Jasne dla mnie było, czego chciałem, zaakceptowałem to i powiedziałem. Moja żona z całym swoim bólem wspierała mnie i towarzyszyła mi…
Ale najważniejszy w rodzinie jest Mateo…
[śmiech] Tak, Mateo jest jeszcze mały i nie zdaje sobie sprawę z tego, co znaczy odejście i budowanie życia przez kilka lat w innym miejscu. Thiago już rozumie, jest starszy. Usłyszał coś w telewizji, coś sprawdził i zadawał pytania. Nie chciał nic słuchać o przeprowadzce, nowej szkole i nowych przyjaciołach. Płakał i mówił: „nie jedźmy”. To było bardzo trudne, naprawdę. To zrozumiałem, sam przez to przeszedłem. Bardzo trudno jest podjąć decyzję.
Każdemu byłoby trudno, to 20 lat, całe życie. Przybyłeś do Barcelony, będąc w wieku twoich synów. Ludzie chcieliby wiedzieć dwie fundamentalne rzeczy. Zostajesz, znów będzie liderem zespołu. Przekażesz jakąś optymistyczną wiadomość na przyszłość?
Jak zawsze. Dam z siebie wszystko, wszyscy damy 100%, by walczyć o wszystkie cele. Mam nadzieję, że będziemy mogli zadedykować trofea osobom, które źle to zniosły. Ja źle zniosłem ten sezon, ale porównywanie się z osobami, które cierpią przez wirusa, które straciły rodziny i wiele rzeczy, byłoby hipokryzją. Obyśmy mogli zadedykować im zwycięstwa i obyśmy mogli w końcu pokonać tego wirusa i wrócić do normalności.
Słynny biurofaks. Wiele mówiło się, że źle ci doradzano i że z tego powodu w ten sposób poinformowałeś o odejściu. Dlaczego wysłałeś ten faks? Co chciałeś udowodnić? Jakie było twoje stanowisko?
Biurofaks miał w jakiś sposób oficjalnie poinformować o zamiarze odejścia. Przez cały sezon mówiłem prezydentowi, że chciałem odejść, że nadszedł czas na szukanie czegoś nowego. On wciąż mi powtarzał: „porozmawiamy, że to, że tamto i owamto”. W końcu nic. Nie zwracał uwagi na to, co mówiłem. Poprzez faks oficjalnie poinformowałem, że chciałem odejść i nie zamierzałem skorzystać z opcjonalnego dodatkowego sezonu. Nie chciałem wywołać zamieszania ani zwracać się przeciwko klubowi. Moja decyzja była podjęta, chciałem ją oznajmić.
Gdybyś nie wysłał faksu, być może o wszystkim by zapomniano i nikt by cię nie wysłuchał.
Oczywiście. Gdybym tego nie zrobił, to jakby nic się nie wydarzyło, zostałbym, bo miałbym jeszcze jeden opcjonalny sezon. Oni mówią, że nie poinformowałem o tym przed 10 czerwca, ale powtarzam, byliśmy w środku rozgrywek, to nie był odpowiedni moment. Poza tym prezydent zawsze mówił mi, że „po zakończeniu sezonu zdecydujesz, czy zostaniesz, czy odejdziesz”. Nigdy nie podał daty, a ja chciałem oficjalnie to oznajmić. Nie chciałem wszczynać kłótni, nie chciałem walczyć z klubem.
Komentarze (702)
To o Was mowa niewdzięczni kibice, Ci którzy wylewali pomyje na Leo i zwątpili w jego postawę i oddanie względem klubu. W sumie dzięki tej sytuacji, my na tej stronie też już wiemy kto jakie wartości prezentuje.
Po 20 latach gry, tylu trofeach, bramkach, asystach, wspaniałych momentach zasługiwał na odejście z honorami.
Gruz nie kibice.
"Bolało mnie, że zwątpiono w moją miłość do tego klubu. Niezależnie od tego, czy odejdę, czy zostanę, moja miłość do Barcelony nigdy się nie zmieni.
"
Jestem zachwycony tym wywiadem.
Leo kłaniam się w pas i czekam tylko aż ludzie z taczkami i widłami przyjdą po pana "prezesa".
Najlepsza odpowiedź na ostatnie wydarzenia z możliwych!
Eksperci tutejszego forum od wszystkich aspektow zycia moga mowic ze to ladny PR, a ja czuje ze tak to wygladalo. I nie stalo sie to nagle, bo Messi juz raz sprowokowany sprowadzil do parteru Abidala, badz co badz reprezentujacego mierny zarzad. Mowil w trakcie sezonu, ze z taka gra nie mieli czego szukac w europejskich pucharach. W duzej mierze sam dzwigal ciezar ataku Barcy, bo Dembele polamany, bo Coutinho wyslali w pizdu, bo Suarez tez mial swoje problemy zdrowotne (gral w koncu z kontuzja), a Griezmann po prostu jest cienki.
Facet jest tylko czlowiekiem, a nie cyborgiem jak niektorzy mu wmawiaja. Ma swoje chwile slabosci, jak kazdy. A to ze kocha Barcelone, ale chcial odejsc, niczym sie nie rozni od rozstania z kims, kogo bardzo sie kocha przez tyle lat. Ale jak ten ktos ciagnie cie w dol to sie rozstajesz, bo to najczesciej najlepsze rozwiazanie.
Jestem pewien, ze jeszcze wroci Leo radosc z gry. Czy bedzie to Barcelona to juz nie wiem, ale zycze mu jak najlepiej w Barcelonie, bo jestem z tym klubem na dobre i na zle. Ale jestem z Barca od momentu jak zobaczylem w telewizji wlasnie Leo Messiego :)
Wam się wydaje że jego pozostanie jest/będzie dobre?... Jego pozycja wśród kolegów i zaufanie właśnie DIAMETRALNIE spadło jak i chemia między Kapitanem a drużyną...
Moim zdaniem w taki sposób spisujemy ten sezon na straty...
Mam nadzieję, że kibice wstawią się na pierwszym meczu na Camp Nou za Messim i okażą wsparcie, jeżeli usłyszę gwizdy to na prawdę stracę wiarę w ten smutny klub.
To jest mocne
Mówiłem - nie znacie całej historii nie wymyślajcie pierdół - więc pytam - gdzie krzykacze i twórcy gownoburz jesteście ?
Wielcy kibice Barcelony i Leo, którzy wolą kupić czteropak piwa i paczkę fajek aniżeli wykupić abonament aby móc oglądać swoją drużynę legalnie w telewizji, co weekend fala komentarzy, " poratuje ktoś linkiem" i najwięksi eksperci.
Prawdziwi fani wierzyli w tę decyzję do ostatnich chwil, dani w Barcelonie ustawiali się pod bramami klubu żeby wyrazić swoją opinię jak zarząd traktuje Leo i cały klub.
Powinniśmy być dumni, że mamy Messiego, który dał tyle pięknych chwil i tytułów. Należy mu się dozgonna wdzięczność.
Wszyscy mamy chwilę słabości
Kolejna rzecz, to jak zareaguje teraz szatnia? Będą udawać, że nic się nie stało i dalej patrzeć na Messiego z dołu czy ktoś się postawi?
Co z opaską kapitańską? Jakoś sobie nie wyobrażam, że po tej całej aferze Messi dalej miałby przewodzić stadu. Zawodnik, który za rok chce i może odejść za darmo.
No i co z koncepcją gry i odrodzeniem Griezmanna i Coutinho. Ciekawe czy Koeman to od początku poukłada czy jednak podczas sezonu to wszystko wybuchnie?
Szczerze pisząc, to w tej sytuacji bardziej martwi mnie pozostanie Messiego w klubie niż jego odejście. Brzmi to strasznie, ale smród pozostał taki, że żaden odświeżacz powietrza go nie stłumi. Osobiście widzę więcej szkody niż pożytku, bo kolejny sezon uporczywego grania na Messiego i człapania po boisku będzie sezonem straconym. Messi ma być wartością dodaną do drużyny, a nie jej koniem pociągowym. Koledzy z drużyny mentalnie się przestawią? Koeman ich przekona, żeby grali w piłkę, a nie do Lionela?
Masakra, jak jednym nieprzemyślanym, nieodpowiedzialnym ruchem można wszystko zepsuć. Messi w piłkę gra fantastycznie, ale poza boiskiem już tak dobrze nie potrafi podejmować decyzji.
Jestem bardzo ciekaw...
I tłumaczenie że chodził cały sezon do Bartomeu że chce odejść i on go nie słuchał... RLY?! HAHAAHA niczym w szkole gdy uczeń chodzi za nauczycielką chcąc dostać możliwość poprawy oceny... No no ludzie... Szanujmy własną inteligencję...
Leo stchórzył, po prostu... Kapitan na ocenę NIEDOSTATECZNĄ i po raz kolejny pokazał to w Barcelonie i pokazywał to w Argentynie...
0 autokrytyki jakiejkolwiek... DRAMAT... Wszyscy źli... Projektu nie ma... Transferów nie było przeca... Neymar odszedł bo go wyrzucili, a nie sam chciał odejść przeca... Straszny ból czytania nieprawdy w mediach itp itp... Straszny los tego naszego Leo... Dla mnie bicie piany, która ma go wykrystalizować przed kibicami, nic więcej. Reasumując...
Mamy " Kapitana " który chciał za wszelką cene odejść i który nie odszedł bo mu nie pozwolili... Zarabia 100 mln brutto rocznie i robi kwas w szatni...
Nigdy nie sądziłem że to napiszę ale jeśli Messi faktycznie zostaje no to on rozbije ten sezon w szatni, od środka... Szczególnie że widać po braku jakiejkolwiek reakcji, odzewu ze strony reszty zawodników, szczególnie Pique, Alby, Busquetsa, czyli znaczących person a i ten który odszedł, Rakitic, wypowiedział się w chłodnym tonie w sprawie sytuacji Leo... Tam w szatni po prostu musi być niezły bajzel który zrobił Messi...
Zostanie Leo moim zdaniem niszczy nadchodzący sezon...
A wygwizdywać to sobie mogą co najwyżej kibice przed telewizorami, bo ci ludzie, którzy przyjeżdżali i będą przyjeżdżać na Camp Nou, by obejrzeć piłkarza jedynego w swoim rodzaju, nie spodziewam się, by gwizdali.
Leo mógł pójść na wojnę, ale gdyby to zrobił, faktycznie poszedłby już na wojnę z klubem, nie zaś z Bartomeu, nie zrobił tego, czy trzeba coś więcej tłumaczyć? W przyszłym sezonie również nie odejdzie i jestem o tym przekonany na 90 procent.
Natomiast to co Messi powinien zrobić, to oddać opaskę kapitańską, która ewidentnie mu ciąży, bo Leo nie jest urodzonym przywódcą. Zgaszony facet, zamknięty w sobie introwertyk po prostu na kapitana się nie nadaje. Leo przemawia swoją grą i na niej jest skupiony.
Jeszcze się okaże,że to Bartomeu zostanie bohaterem Rambli...
Nawet ta toksyczna otoczka ani wizja hipotetycznej wymiany na Gabriela Jesusa, Bernardo Silvę, Erica Garcię i góry pieniędzy nie spowodowała choćby na moment, że zechciałbym odejścia mojego idola z ukochanej drużyny. Jestem tylko prostym kibicem, chcę oglądać najlepszego piłkarza w historii w barwach ulubionego zespołu. Nic więcej.
Zawsze i wszędzie, niezależnie od okoliczności, wybrałbym ,,last ride'' z Lio.
W trakcie całej tej sytuacji miałem mieszane odczucia- myślałem, że odejście Messiego jest nową szansą dla Barcy. Dziś trochę się cieszę, w końcu najlepszy piłkarz na świecie zostaje z nami, z drugiej strony odczuwam ogromny żal, również do Messiego. To jacy ludzie zarządzają tym klubem jest wiadome- to najgorsze co spotkało Barcę za mojego życia. Messi jednak również pozostawił niesmak, myślę, że nie tylko u mnie. Nie ma wątpliwości, że stosunki Messiego i zarządu są fatalne od jakiegoś już czasu. Z jednej strony rozumiem, że Messi nie chciał kontynuować współpracy z tymi panami. Gdzie jednak jest ta bezwarunkowa miłość? Dlaczego kapitan, człowiek instytucja po tak kompromitującym sezonie schował się i nie dał odpowiedzi na tak wiele pytań? Dziś nie mam wątpliwości, że Messi postawił swój interes i swój konflikt ponad dobro klubu. Konflikt obu stron odbija się tylko i wyłącznie na klubie. Klubie, który wspierają setki milionów ludzi, którzy płaczą po wielkich wygranych i płaczą po klęskach. Leo mówi, że jego odejście byłoby korzystne dla zarówno dla niego jak i dla klubu. Jakie dobro zatem przyniosłoby odejście Leo za darmo w takim kryzysie. Czy legenda i kapitan nie powinien wziąć na swoje barki zadania odbudowy wielkiej Barcy? Dziś zero przeprosin dla ludzi którzy żyli ta sprawą, jakby nic się nie stało. Osobiście czuje się zdradzony, wiedząc jednak ze znaczną część winy leży po stronie zarządu. Dało się jednak ta sprawę załatwić inaczej. Boli mnie, że ruszy nowy sezon, a kapitanem Barcelony będzie człowiek, który zranił tak wiele jej fanów.
I chciał to zrobić
Nowy sezon,nowe możliwości i kolejne trofea!! Trzymam kciuki!!! A głupiomądrym filozofom i hejterom bez honoru I wiedzy biada...!
Visca el BARCA!!!!
A Bartka to powinni kibice wywiezc dzis na taczkach do Mardytu, bo to jest normalnie Madrycki konfident ktory rozwala klub od srodka !