Sandro Rosell udzielił kolejnego w ostatnim czasie wywiadu. Na łamach Sportu skomentował nadchodzące wybory prezydenckie w Barcelonie oraz ogólną sytuację klubu.
Gdybyś ponownie został prezydentem Barcelony, jakiego piłkarza byś pozyskał?
Neymara. To jedyny zawodnik oprócz Messiego, który naprawdę robi różnicę. Ma ogromną osobowość na boisku. Podpisałbym z nim jednak dwa kontrakty: jeden sportowy i drugi dotyczący zachowania.
Czy uważasz, że w mediach dobre wieści o Barcelonie są przykrywane innymi doniesieniami?
Krajowa telewizja od razu wyszukuje coś negatywnego. Rozumiem, że robi się to w Madrycie. Ale że działa też tak “nasza” telewizja… Tego już nie rozumiem.
Mówisz o TV3?
Ostatnio powiedzieli, że jeśli Barça przegra z Atlético, Setien zostanie zwolniony. Klub zadzwonił do telewizji, by przekazać, że to kłamstwo. Dodajemy Realowi argumentów.
Potwierdzasz, że Bartomeu jest zbyt dobrym człowiekiem, by być prezydentem Barçy?
Tak, ponieważ żeby być prezydentem, trzeba mieć gorszy charakter.
Dlaczego odszedłeś z klubu?
Z powodu mojej matki i sprawy Neymara. Nazwano mnie tchórzem, bo podałem się do dymisji. Tak już jest w tym kraju. Mówi się, że tu nikt nie odchodzi sam, tylko obwiniają go. Ja odszedłem, a i tak mnie krytykowano.
Rozczarowało cię, że Jordi Cardoner nie chciał wystartować w wyborach?
Nie, szanuję tę decyzję. Wszyscy myśleliśmy jednak, że to on powinien był kontynuować nasz projekt.
Obecny zarząd nie ma jeszcze kandydata.
Po raz pierwszy w historii klubu doszło do takiej sytuacji.
Wiele osób mówi, że stoisz za Jordim Roche…
Nie, to nieprawda. Prawdą jest jedynie, że to mój przyjaciel.
Powiedziałeś, że nie będziesz wpływać na wybory.
Zrobię to tylko, jeśli zobaczę, że za jakąś kandydaturą stoją politycy, media lub firmy. Prezydent Barçy musi być niezależny.
Trochę trwało, zanim Bartomeu wsparł cię publicznie. W twojej książce mówisz, że byłeś nieco zazdrosny, że np. Omnium szybciej wsparło więźniów politycznych.
To nie było łatwe. Chciałbym, by Barça zaczęła bronić mnie wcześniej, ale rozumiem wątpliwości.
Jakie wątpliwości?
Po szopce, którą odstawiono, można było pomyśleć, że „coś zrobiłem”.
Martwi cię obecna sytuacja klubu?
Niezbyt, bo Barça ma dużo możliwość generowania dochodów. Mogłaby powiększyć swój majątek.
Jak widzisz przyszłość klubu w krótkiej i średniej perspektywie?
Jako spółka musimy rozwijać się w kierunku bycia "bardziej klubem”.
Co to oznacza?
Barça skupia się na zbyt wielu rzeczach. Trzeba usiąść i dogłębnie przeanalizować, czy naprawdę potrzebujemy sekcji profesjonalnych, amatorskich, fundacji…
To rzeczy, które odróżniają Barçę od innych klubów…
Nie możemy robić wszystkiego. Wszystko, co nie jest piłką nożną, sprawia, że tracimy zdolność rywalizacji z wielkimi europejskimi klubami skupiającymi się tylko na piłce.
To wielka debata.
Trzeba to omówić, wyjaśnić na zgromadzeniu socios i jeśli będzie taka potrzeba, urządzić referendum. Ktoś musi się odważyć to zrobić.
Ufff…
Wiem, że to niewygodne. Łatwo jest używać taniej demagogii i zakończyć tę debatę, ale trzeba to zrobić.
Widzisz Joana Laportę ponownie prowadzącego Barcelonę?
Powiedziałbym mu, z całą sympatią, że nasza epoka już minęła. Etap Laporty, Rosella i Bartomeu dobiegł końca.
Pep Guardiola interesował się twoją sytuacją?
Nie, nigdy. Ja załatwiłem mu pierwszy kontrakt z Nike i zaskoczył mnie, bo sam go negocjował i podpisał.
Pogodziłeś sie już z otoczeniem Johana Cruyffa?
Obecnie nie wydaje mi się, mimo wszystkiego, co klub zrobił dla Cruyffa.
Komentarze (13)
Rosell kmiocie, ludzie pamiętają co się działo kiedy rządziłeś, i będą pamiętać.