Matheus Fernandes, który w lipcu dołączy do Barcelony, a na razie jest wypożyczony do Realu Valladolid, udzielił wywiadu dziennikowi AS. Część pytań dotyczyła Barçy i kolejnego samego transferu.
Kto był twoim idolem, gdy byłeś dzieckiem?
Nigdy nie miałem idola, ale wzorowałem się na piłkarzach pełniących tę samą funkcję co ja, grających na tej samej pozycji. Jak mówił mój ojciec, brałem po trochu od każdego z nich. Najbardziej przyglądałem się jednak Busquetsowi i Pogbie.
Pojawiła się szansa transferu do Barcelony. Jak do tego doszło?
Od kiedy grałem w Botafogo, Barça mnie obserwowała, ale byłem bardzo młody, więc chciała jeszcze trochę przeanalizować moja grę. Choć nie grałem w Palmeiras, byłem szczęśliwy, że mnie oglądano. Dużo pracowałem. Kiedy domknięto transfer, byłem szczęśliwy z możliwości trafienia do Europy i do Barcelony, która była moim marzeniem z dzieciństwa. Zawsze sobie mówiłem, że któregoś dnia mi się to uda. Teraz chcę grać. Jestem tu, mam to blisko i chcę grać. Barça mnie zakontraktowała, ale na razie jestem w Realu Valladolid i myślenie o Barcelonie nie zdaje się na nic. Moja przyszłość zdecyduje się później.
Uważasz, że w przyszłym sezonie będzie dla ciebie miejsce w Barcelonie, czy konieczny będzie kolejny sezon adaptacji do gry w Europie?
Nie mam w zwyczaju mówić, że jestem przygotowany, wolę powiedzieć, że przygotowuję się codziennie. Kiedy dołączę do Barcelony, spędzę z nią presezon, poznam piłkarzy i zobaczymy, co się wydarzy. Mam potencjał, by grać w wielkim zespole, ale codziennie mam coś nowego do nauczenia się. Nie mogę się doczekać gry, treningów, ale staram się o tym nie myśleć, bo najpierw muszę zakończyć mój etap w Valladolid. Chcę pokazać swoją pracę i odejść z odczuciem wypełnienia obowiązków.
Komentarze (3)