Temat przeszczepu wątroby dla Érica Abidala wciąż nie jest jeszcze zamknięty. Rozgłośnia Cadena SER poinformowała, że wszystkie strony procesu sądowego otrzymały dziś raporty śledczych w tej sprawie.
Przypomnijmy, że wokół tematu narosło dużo wątpliwości. Kwestionowano, czy kuzyn Abidala Gerard Armand rzeczywiście był dawcą części wątroby, czy nie zrobił tego w ramach korzyści majątkowych (co jest nielegalne), a nawet czy rzeczywiście jest spokrewniony z dyrektorem sportowym Barcelony. Jak podaje Cadena SER, według źródeł zbliżonych do obrony badania przeprowadzone w szpitalu Vall d’Hebron prowadzą do jednego wniosku, że to Armand był dawcą. Analiza próbek krwi ma świadczyć o tym jednoznacznie. Kuzyn Abidala podkreślał już w wywiadach, że nie rozumie całego zamieszania w tej sprawie, ponieważ zdecydował się bezinteresownie pomóc członkowi swojej rodziny. Ponadto w raporcie uwzględniono, że Armand ma na ciele charakterystyczną bliznę, która mogła powstać po operacji wątroby. Abidal swego czasu zdecydował się nawet na opublikowanie w mediach społecznościowych ich wspólnego zdjęcie ze szpitala po wykonaniu zabiegu.
Wciąż jednak nie ustalono, czy Armand rzeczywiście jest kuzynem Abidala. Według ASa, gdyby tak nie było, sprawę można uznać za przestępstwo. Zdaniem Cadena SER sędzia prowadzący sprawę zwrócił się już do hiszpańskiej dyplomacji w Lyonie, aby uzyskać akty urodzenia ich obu, ale jak na razie nie uzyskał tych dokumentów. Są one potrzebne do potwierdzenia pokrewieństwa między Armandem i Abidalem, ponieważ w trakcie rozprawy pojawiły się pewne niezgodności. Sędzia ma podjąć kolejne kroki, żeby uzyskać wymagane dokumenty. Według dziennikarza Javiego Miguela ma wątpliwości co do związków tej dwójki.
Komentarze (12)
Nie. I stąd cały problem.
Wokół Barcelony obecnego zarządu toczy się straszny gnój i ciężko mi uwierzyć, by był on tylko kwestią czyjejś złośliwości.