Jak radzili sobie w Barcelonie piłkarze, którzy przybyli do klubu z Wysp Brytyjskich?

Dariusz Maruszczak

5 kwietnia 2020, 21:40

Transfermarkt

17 komentarzy

Fot. Getty Images

  • Barcelona w ostatnich dwudziestu latach często sprowadzała piłkarzy z Wysp Brytyjskich
  • Niektóre transfery okazały się bardzo udane, a inne stanowiły wielkie rozczarowanie
  • Na Camp Nou trafiali z Wysp nie tylko Luis Suárez czy Gerard Piqué, ale także Aleksandr Hleb czy Alex Song

Marc Overmars

W 2000 roku Barcelona pokusiła się o prawdziwy hit transferowy. Na Camp Nou trafił Marc Overmars z Arsenalu za 40 milionów euro. Teraz ta kwota może nie robić większego wrażenia, ale wówczas oznaczała przeprowadzenie jednej z największych operacji w historii. Overmars stał się tym samym najdroższym holenderskim piłkarzem w dziejach. Presja na skrzydłowym była zresztą podwójna, ponieważ musiał zastąpić Luisa Figo, który zdecydował się na odejście do Realu Madryt. Teoretycznie Overmars przybył do Barcelony w najlepszym wieku dla piłkarza (27 lat), a jednak zbyt rzadko nawiązywał do swoich najlepszych występów w Arsenalu. Jego dorobek w Dumie Katalonii zatrzymał się na 19 golach i 19 asystach w 142 meczach. To właśnie Overmars był autorem słynnego gola z meczu z Liverpoolem, w akcji, w której padło 27 podań. W 2004 roku niespodziewanie ogłosił zakończenie kariery w związku z problemami z kolanem, choć wznowił ją na krótko w 2008 roku, aby pograć w macierzystym Go Ahead Eagles. Overmars zdecydowanie nie spełnił bardzo wysokich oczekiwań w Barcelonie i nie zdobył z klubem żadnego trofeum. 

Emmanuel Petit

W tym samym roku na Camp Nou trafił też z Arsenalu Emmanuel Petit. Autor gola w finale Mundialu 1998 kosztował 15 milionów euro. Francuz spędził w Barcelonie tylko jeden sezon, w którym rozegrał 38 meczów i strzelił jednego gola. Już po roku gry w barwach Blaugrany przeniósł się do Chelsea za 11,5 miliona, a karierę zakończył w tym samym roku co Overmars. Sprowadzenie Petita do dziś ma negatywne konsekwencje dla Barcelony, ponieważ były pomocnik co jakiś czas udziela kontrowersyjnych wywiadów, w których opisuje, jak źle był traktowany przez szatnię Dumy Katalonii.  

Giovanni van Bronckhorst

Barcelonie lepiej może kojarzyć się inny nabytek z Arsenalu - Giovanni van Bronckhorst. Holender w 2003 roku trafił na Camp Nou w ramach wypożyczenia i szybko zadomowił się na lewej obronie Blaugrany. Spisywał się na tyle dobrze, że Barça sprowadziła go na stałe w ramach wolnego transferu. Van Bronckhorst reprezentował Barcelonę do 2007 roku i rozegrał w jej barwach 154 mecze, w których strzelił 7 goli i zanotował 18 asyst. Był podstawowym lewym obrońcą w erze Franka Rijkaarda i wygrał z klubem m.in. Ligę Mistrzów w 2006 roku i dwa mistrzostwa Hiszpanii.

Henrik Larsson

Wspomniany finał Champions League na Stade de France kojarzy się w dużym stopniu z Henrikiem Larssonem. Szwed trafił do Barcelony za darmo w 2004 roku, już w trakcie jesieni swojej kariery, gdy miał 33 lata. W pierwszym sezonie zdobył tylko cztery bramki w 17 spotkaniach, ponieważ odniósł poważną kontuzję. Wydawało się, że sprowadzenie napastnika okaże się wpadką. W kolejnych rozgrywkach Larsson był jednak cennym zawodnikiem dla Dumy Katalonii i strzelił w jej barwach 15 goli. Finał Ligi Mistrzów stanowił zwieńczenie jego przygody z Barceloną i być może przyćmił pod względem znaczenia wszystkie jego błyskotliwe występy strzeleckie w Celticu. Tym razem Szwed zrezygnował ze swojej standardowej roli goleadora i wcielił się w asystenta. Pojawił się na boisku, gdy Barça przegrywała z Arsenalem 0:1, ale po jego dwóch asystach Katalończycy odwrócili losy rywalizacji i po czternastu latach przerwy sięgnęli po Puchar Mistrzów. Larsson cieszył się szacunkiem kolegów z drużyny i kibiców, co było widać podczas świętowania mistrzostwa Hiszpanii.

Eidur Gudjohnsen

Zastępcą Larssona w roli rezerwowego napastnika miał być Eidur Gudjohnsen. W 2006 roku Islandczyk został wykupiony z Chelsea za 12 milionów euro. Napastnik nie odegrał tak doniosłej roli jak Szwed, choć mógł cieszyć się z trypletu zdobytego w sezonie 2008/2009. W ostatnich dwóch sezonach często występował na innych pozycjach niż środek ataku. W Barcelonie Gudjohnsen rozegrał 114 meczów, w których strzelił 19 goli i zanotował 10 asyst. W 2009 roku został sprzedany do Monaco za 2 miliony euro.

Thierry Henry

Jednym z najgłośniejszych transferów 2007 roku było przeniesienie się na Camp Nou legendy Arsenalu Thierry’ego Henry'ego. Francuz kosztował 24 miliony euro. Jeden z najlepszych napastników początku XXI wieku pozostawił jednak po sobie mieszane uczucia ze względu na wysokie oczekiwania. Nie spisywał się już tak genialnie jak w zespole Kanonierów, ale często musiał występować na lewym skrzydle, a mimo to przyczynił się do sukcesów klubu w tym okresie. Jego dorobek w Barcelonie to 121 meczów, 49 goli i 27 asyst.

Gerard Piqué

Piqué w 2008 roku wrócił do Barcelony po czterech latach spędzonych w Manchesterze United i w Realu Saragossa. Kosztował zaledwie 5 milionów euro i były to bardzo dobrze wydane pieniądze. Już w sezonie 2008/2009 Piqué zdobył z Barceloną Ligę Mistrzów po wygranym finale ze swoim poprzednim klubem, co powtórzył dwa lata później. Katalończyk do dziś jest podstawowym stoperem Blaugrany, w której zanotował ponad pół tysiąca występów, stając się jednym z symboli klubu.

Alaksandr Hleb

Gorszym posunięciem okazało się sprowadzenie za 17 milionów euro Alaksandra Hleba, kolejnego piłkarza Arsenalu. W Anglii Białorusin był gwiazdą, ale w Barcelonie nie potrafił się przebić. Co prawda w sezonie z trypletem (2008/2009) rozegrał 36 meczów, ale głównie pojawiał się na murawie z ławki rezerwowych. Wypożyczany do Stuttgartu, Birmingham i Wolfsburga, na stałe odszedł dopiero w 2012 roku do Samary w ramach wolnego transferu.

Javier Mascherano

W 2010 roku z Barcelony odszedł Yaya Touré, a w jego miejsce na Camp Nou pojawił się wówczas czołowy defensywny pomocnik na świecie Javier Mascherano. Argentyńczyk kosztował 20 milionów euro. Pep Guardiola przekwalifikował go na środek obrony i od tego czasu Mascherano znacznie rzadziej występował na swojej nominalnej pozycji. Jego cechą charakterystyczną był perfekcyjny wślizg i to właśnie ten element być może był jednym z czynników, który pozwolił Barcelonie zwyciężyć w Lidze Mistrzów w 2011 roku. W rywalizacji z Arsenalem wychodzący na czystą pozycję Nicklas Bendtner mógł wyrzucić Blaugranę z rozgrywek już w 1/8 finału, ale powstrzymał go rozpaczliwie interweniujący Mascherano. Argentyńczyk opuścił Dumę Katalonii dopiero w 2018 roku, a w jej barwach rozegrał 334 spotkania.

Cesc Fàbregas

Jedną z najdłuższych telenowel transferowych Barcelony był temat powrotu Cesca Fàbregasa na Camp Nou. Ostatecznie doszło do tego w 2011 roku, a Barça zapłaciła Arsenalowi 34 miliony euro. Hiszpan niewątpliwie pod względem stylu gry pasował do Barcelony, a jego statystyki (42 gole i 51 asyst w 151 meczach) były bardzo dobre, ale jednak brakowało mu tego czegoś, żeby odnieść sukces na Camp Nou. Być może drużynie potrzebny był inny typ piłkarza, ponieważ rozgrywających już miała w osobach Xaviego, Iniesty czy nawet Busquetsa i Messiego. W 2014 roku Fàbregas został sprzedany do Chelsea za około 30 milionów i co symptomatyczne, właśnie w tym sezonie Barcelona znów wygrała Ligę Mistrzów. Pomocnik wygrał z Blaugraną inne trofea, ale jednak po jego wielkim powrocie oczekiwano więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę występy w Arsenalu.

Alex Song

Skoro Mascherano został podstawowym środkowym obrońcą, Barcelona postanowiła sprowadzić w 2012 roku innego zmiennika dla Sergio Busquetsa. Wybór oczywiście musiał paść na piłkarza Arsenalu Aleksa Songa. Kameruńczyk był wyróżniającym się zawodnikiem Kanonierów, ale już nie Blaugrany. Mimo rozegrania 65 spotkań nie spełnił oczekiwań i był wypożyczany do West Hamu. W 2016 roku odszedł za darmo do Rubina Kazań. W dużej mierze Song został zapamiętany na Camp Nou z wstydliwej sytuacji związanej z odbieraniem pucharu.

Thomas Vermaelen

Barcelona zdecydowała się wykupić Belga w 2014 roku za 19 milionów, mimo że poprzedni sezon w Arsenalu spędził on głównie na leczeniu kontuzji. Problemy zdrowotne naznaczyły karierę Vermaelena również w Dumie Katalonii, dla której przez pięć lat rozegrał tylko 53 mecze. W 2019 roku odszedł za darmo po zakończeniu kontraktu. W ostatnich dwóch sezonach dołożył swoją małą cegiełkę do mistrzostwa, pomagając zespołowi w trudnych momentach, gdy tylko był w stanie grać.

Luis Suárez

W tym samym roku Barcelona miała też znakomity ruch transferowy. Za ponad 80 milionów euro sprowadziła z Liverpoolu Luisa Suáreza, który w trakcie kariery na Camp Nou stał się jednym z najlepszych napastników w historii katalońskiego klubu. Do tej pory El Pistolero strzelił dla Barcelony 191 goli i zaliczył 108 asyst w 270 występach.

Gerard Deulofeu

W 2017 roku po zagranicznych podróżach do Barcelony wrócił kolejny wychowanek o imieniu Gerard – Deulofeu. Formalnie był piłkarzem Evertonu, ale uwagę Blaugrany zwrócił podczas wypożyczenia do Milanu. Barça sprowadziła go do domu za 12 milionów, ale nie sprawdził się i znów został skreślony. W 24 meczach zdobył trzy bramki i zanotował tyle samo asyst. Jeszcze w sezonie 2017/2018 Deulofeu znów przeniósł się do Anglii i trudno spodziewać się kolejnego sentymentalnego powrotu w jego wykonaniu.

Philippe Coutinho

Znacznie droższy od Deulofeu był Coutinho, za którego Barcelona zapłaciła w styczniu 2018 roku ponad 120 milionów euro + zmienne. Brazylijczyk miał udane pierwsze pół roku kariery na Camp Nou, ale w nowym sezonie 2018/2019 nie spełnił wielkich oczekiwań. Został wypożyczony do Bayernu i być może zostanie zapamiętany jako jedna z największych wpadek transferowych w historii Barcelony.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.
konto usunięte

Kurde a Songa pamiętam jak dziś, jak tutaj wszyscy narzekaliśmy na jego gre :D Ale czas leci.

Wniosek z tej wyliczanki taki, żeby Arsenal raczej szerokim łukiem omijać :) Do Cesc'a mam mieszane uczucia ale może to przez to, że zwykle grał na nieswojej pozycji. Z drugieej strony liczby więcej niż przyzwoite. Myślę, że od drugiego sezonu Enrique miałby pewny plac na swojej nominalnej pozycji czyli w środku pola. I drużynę oglądałoby się znacznie przyjemniej. Chyba że Ernesto by zabił jego kreatywność. Z tych wszystkich transferów jednak jak patrzę to ponad połowę jednak zaliczę na plus ale uwzględniając rolę do jakich byli sprowadzani. Bo ciężko negatywnie ocenić obecność w kadrze Eidura, Larssona, Gio, Luis'a, Pique, Mascherano czy nawet Henry + Cesc. Coutinho do tej pory nie dostał poważnej szansy choć myślę, że on swoim profilem do naszej gry po prostu nie pasuje. Zdecydowanie na minus: Song, Hleb, Petit, Deulofeu oraz Vermaelen (w tym przypadku to głównie wina naszych działaczy, którzy liczyli na cudowne ozdrowienie wiecznie kontuzjowanego zawodnika). Overmars jednak tragedii nie było ale po prostu to co dał było nieadekwatne do ceny

Ja uważam, że Fabregas spełnił swoją rolę. Trafił na okres gdzie Xavi, Busi czy Iniesta byli nietykalnymi pewnikami. Często grał nie na swojej pozycji lub wchodził z ławki, a mimo to wykręcił naprawdę niezłe statystyki (42 gole i 51 asyst w 151 meczach). Widać było ewidentnie, że to zawodnik skrojony pod Barcę. Świetnie oglądało się jego klepki z innymi zawodnikami Barcy a w szczególności z Messim.

Generalnie slabo, poza wyjatkami czyli Luis Suarez, ktory u nas rzadzil na szpicy i Pique, ale ten mial DNA Barcy wiec wiedzial jak grac. Reszta grala juz slabiej i ponizej oczekiwan. Barca powinna omijac ten rynek. Zupelnie inna pilka i po przybyciu do LaLigi zwykle soe mecza.
Moze jeszcze Mascherano.
Fabregas mial tego pecha ze wyszedl z LaMasii za czasow Iniesty i Xaviego. Dzis nie mial by problemow.
Overmars o ile pamietam nie przybyl w najjasniejszych czasach ale i wtedy nie imponowal cos jak Henry.

Barca ładną ilość graczy wyrwała z Arsenalu ;) a Gudjohnsena pamiętam z tego że pięknie marnował podania wisienki od Ronaldinho :D

Najgorsze transfery z Atletico Madryt

Alex Song rozwalił system, jeszcze jak zajarzyl to szybko zaczął klaskać i stał jakby nic się nie stało, dobre wybrnięcie z sytuacji lecz tak średnio udane :)

z wszystkich transferow najlepszy Suarez zaraz za nim Macherano

U Henry'ego warto zaznaczyć, że nie tylko grał na lewym skrzydle w Barcelonie, ale przede wszystkim, że miał już 30 lat jak do nas trafiał, więc nic dziwnego, że nie był tak supergwiazdą jak w Arsenalu. Trafił do nas niestety kilka lat za późno, choć mimo to i tak wykręcił niezłe liczby.