Eder Sarabia: Mam teraz okazję zająć się sprawami, na które nie miałbym czasu, a które są równie ważne

Maciej Łoś

26 marca 2020, 16:00

FC Barcelona

2 komentarze

Fot. Getty Images

Eder Sarabia napisał artykuł, w którym opisał swój dzień podczas przymusowej izolacji w domu. Pojawił się on na stronie internetowej FC Barcelony.

"Dzień 24 marca 2020 roku nie był normalny.

Gdyby był, to wstałbym o godzinie 8 i pojechałbym samochodem do Ciutat Esportiva. Po przybyciu na teren ośrodka poszedłbym do szatni dla trenerów, przebrałbym się w strój do treningów, a następnie udałbym się do stołówki na śniadanie. Tam przywitaliby mnie Alicia, Julio i Ivan (wspaniałe osoby, które codziennie nam usługują), a następnie spotkałbym Quique Setiena ze swoją miską z owocami. Porozmawialibyśmy o tym, co robiliśmy w wolnym czasie (ja pewnie opowiadałbym o jeździe na rowerze), na pewno wspominalibyśmy Johana Cruyffa, ponieważ wtedy wypadała czwarta rocznica jego śmierci. Następnie omówilibyśmy plan treningu, który zacząłby się o godzinie 11. Uwzględnilibyśmy fakt, że tydzień kończyłby się meczami reprezentacji.

Normalnie przeprowadzilibyśmy lekką sesję, ponieważ nie minęłyby jeszcze dwie doby od naszego meczu z Leganés. W kolejnych dniach pracowalibyśmy nad poprawą niektórych aspektów gry (mimo że nie moglibyśmy liczyć na zawodników, którzy wyjechaliby na zgrupowania swoich reprezentacji), a następnie dalibyśmy piłkarzom wolne w weekend.

Jednak tak się nie stało. Ten dzień nie był normalny.

Obudziłem się później niż zwykle. Czułem w nogach trening, który wykonywałem poprzedniego dnia w salonie podczas rozmowy wideo z moimi znajomymi. Włączyłem muzykę i przygotowałem sobie śniadanie. Następnie włączyłem komputer i oglądałem ostanie mecze Barcelony.

Wszystko dlatego, że jesteśmy obecnie w trudnym momencie. Trudnym szczególnie dla tych, których bezpośrednio dotknął ten przeklęty wirus, którzy stracili swoich bliskich, którzy walczą z zarazą w pierwszej linii frontu, którzy przez niego zostali zwolnieni z pracy i obawiają się o swoją przyszłość. Solidaryzuję się ze wszystkimi tymi osobami i doceniam ich zaangażowanie w tych czasach.

Dla większości społeczeństwa ta sytuacja sprawiła, że „tylko” musieliśmy zmienić swoje plany i zostać w domu, z możliwością wyjścia tylko po to, by wyrzucić śmieci, pójść po zakupy czy wyprowadzić psa. Ja zostałem bez swojej pasji, jaką jest jazda na rowerze, a także bez spotkań z bliskimi. Nie mogę też cieszyć się swoją pracą i codziennością, którą tak bardzo kocham, dzięki której jestem szczęśliwy.

Ta sytuacja pozbawiła mnie większości tego, co lubię robić, co sprawia, że się cieszę. Ale podchodzę do wszystkiego z humorem i pozytywnym nastawieniem. Mam teraz okazję zająć się sprawami, na które nie miałbym czasu, a są równie ważne.

Przed posiłkiem zagrałem kilka partii szachów, a także uczyłem się katalońskiego na kursie, na który się zapisałem. Przygotowałem pyszną sałatkę z makaronem (jeden z moich specjałów), a następnie odpocząłem trochę na kanapie. Wieczorem postanowiłem obejrzeć legendarny wyścig Tour de France z roku 1991, w którym Indurain po raz pierwszy założył żółtą koszulkę lidera. Potem planowałem rzeczy, które zrobię po zakończeniu tego okresu, a na koniec obejrzałem parę odcinków serialu You, który ostatnio mnie bardzo wciągnął.

O 20 wyszedłem na balkon, by wyrazić solidarność ze społeczeństwem, wzmocnić więź i poczucie jedności. Oklaskiwałem wszystkich tych, którzy się nami opiekują i walczą w tym trudnym momencie. Rozgrywają dla nas finał Ligi Mistrzów.

Po powrocie do salonu założyłem buty sportowe i odbyłem kolejny trening, ponownie „w obecności” moich znajomych na czacie wideo. Przy dźwiękach muzyki od czasu do czasu zatańczyłem jakiś taniec.

Wieczorem zjadłem bardzo smaczną tortillę z piersią z kurczaka, a następnie rozmawiałem przez telefon z rodzicami i siostrą. Przed pójściem spać przypomniałem sobie wszystko, co robiłem tego dnia, aby móc napisać ten artykuł. Robiłem to myśląc o tym, by ten dzień, podobnie jak 12 poprzednich, nie stał się naszą codziennością.

W rzeczywistości od wielu tygodni, miesięcy, a nawet lat, nie mam takich „normalnych” dni. A to dlatego, że jestem uprzywilejowany, mogąc pracować tutaj. Ta trudna sytuacja sprawia, że zaczynamy doceniać wszystko. Dostrzegamy to, co mamy, kim jesteśmy. Uczę się, aby być osobą pozytywną, szczęśliwą i nastawioną optymistycznie do życia, nawet w takich momentach".

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

To grubo .