FC Barcelona wciąż czeka na opinię Komisji Medycznej LaLigi w sprawie możliwości pozyskania przez klub napastnika w miejsce kontuzjowanego Ousmane’a Dembélé. W mediach pojawiły się wątpliwości co do pozytywnej odpowiedzi Komisji, ponieważ taka sama kontuzja w drugiej nodze zawodnika wykluczyła go z gry na 3,5 miesiąca, a nie, jak teraz się zapowiada, na aż pół roku. Kibiców Barçy uspokaja jednak Pedro Luis Ripoll.
Lekarz będący członkiem Komisji Medycznej RFEF [innego organu niż ten decydujący o możliwości transferu – przyp. red.] nie ma wątpliwości, że Barcelona otrzyma zielone światło do przeprowadzenia transferu. Podobnego zdania był także Lasse Lampainen, który operował napastnika w Turku w Finlandii.
- Jestem pewny, że raport medyczny Barcelony jest w całości prawdziwy. Nie mam wątpliwości, że nikt nie zmienił go i jest całkowicie wiarygodny – powiedział Ripoll, z którym skontaktowało się Mundo Deportivo. Lekarz został wybrany w 2018 roku jednym z pięciu najlepszych traumatologów w Hiszpanii. Przypomina on, że Barcelona jest jedynym klubem w Hiszpanii mającym akredytację FIFA, którą posiada także RFEF oraz Centrum Medyczne w Katarze, w którym Dembélé przechodził okres rekonwalescencji. – Sztab medyczny Barçy jest jednym ze światowych liderów, opublikował nawet pracę naukową o tego typu urazach. Opinia Barcelony musi być brana pod uwagę, ponieważ klub ma doświadczenie i prestiż większe od innych zespołów w Hiszpanii. I mówię to ja, który od 40 lat pracuję w dziedzinie piłki nożnej – dodał doktor.
- Kontuzja Dembélé nie ma ogólnego rozwiązania przyjętego międzynarodowo, nie ma jednej metody, co robić w tym wypadku. Ten piłkarz bardzo często cierpi na nawroty urazów, trzeba zwrócić uwagę na raport doktora Lampainena z jednej z najbardziej prestiżowych klinik na świecie. Wprowadzenie zmian w raporcie byłoby nieetyczne, na pewno tego nie zrobiono. Dembélé powinien teraz stosować się do zaleceń Barcelony i przejść odpowiednie leczenie, osoby zajmujące się nim najlepiej znają się na takich kontuzjach – zakończył Rapoll.
Komentarze (24)
Aaa, to po to kupiliśmy Dembele. Żeby nasi doktorzy "Frankenstin" mogli sobie praktykować (tu demoniczny śmiech) :D
Może jak dojdziemy do wróżbiarstwa, to kółko się zamknie i będziemy robić dobre piłkarskie transfery? :)
A poważnie - zapewne fakt, że piłka jest kontaktowa, a głowa jest jednym z narzędzi nie pomaga.
Najprawdopodobniej trafiłeś w punkt. Dalsze rozważania mają dotyczyć wpływu nowoczesnych, szybszych piłek ;) Przyznam, że sam ograniczyłem grę głową na orliku po tych wieściach.
Metodą porównawczą, można sytuację odnieść do piłki - również gry kontaktowej z niemałym udziałem uderzeń w głowę/głową. Zdecydowanie lepiej grać jak Xavi/Isniesta i głowy na boisku używać do myślenia, a pozwalać jej na kontakt z piłką, raczej z rzadka :)
Ciekawe, że nawet przed tymi badaniami o których piszesz, właśnie odnosząc się do charakteru urazów z innych sportów, przepisy ewoluują by wykluczyć, zminimalizować poprzez sankcje, przynajmniej kontakt głowy z łokciami.
Kto wie, może kiedyś doczekamy się też przepisów, gdzie używanie głowy do bezpośredniego kontaktu z piłką, będzie "nielegalne", jak użycie rąk. Cudowne czasy dla Barcy :)
Tu skrócona notka: https://www.mp.pl/pacjent/neurologia/aktualnosci/219220,choroby-neurodegeneracyjne-problem-bylych-pilkarzy
Nie wyobrażam sobie piłki bez gry z głową, a właśnie te najbardziej niebezpieczne zagrania z olbrzymią siłą są wyjątkowo uwielbiane. Cóż, ryzykowanie zdrowiem jest wpisane w pracę profesjonalnego sportowca. Kto wie, może sztab medyczny Realu Madryt już ma dowody, że taki Sergio Ramos narobił już sobie mikrowylewów w płacie czołowym... Bez złośliwości, tylko głośno myślę!
Ale tak, byłoby ciekawie, mediana wzrostu piłkarzy spadłaby o dobre dziesięć centymetrów :P
Tym niemniej, sprawa godna zbadania. O Ramosa bym się za bardzo nie martwił. Jest duże prawdopodobieństwo, że on ma w środku tylko nitkę trzymającą uszy :)