Barcelona przegrała na stadionie San Mamés z Athletikiem 0:1. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył na chwilę przed końcem gry Iñaki Williams. Baskowie zagrają w półfinale Pucharu Króla.
Już na samym początku spotkania piłkarze Barcelony mogli odtworzyć kapitalną współpracę tandemu Messi–Fati z ostatniego meczu przeciwko Levante. Argentyńczyk rozprowadził akcję świetnym, indywidualnym rajdem i wystawił piłkę do Ansu. Nastolatek dobrze przyjął, ale tym razem strzelił obok bramki. Kilka chwil później Fati miał jeszcze lepszą okazję do zdobycia bramki po podaniu Semedo, ale tym razem bramkarza Simona wyręczył jeden z obrońców i zablokował piłkę zmierzającą do siatki.
Waleczni Baskowie grający na własnym stadionie nie zamierzali się biernie przyglądać akcjom Barçy i starali się odgryźć, jak tylko mogli. Po rzucie rożnym w 10. minucie meczu, do bramki trafił Williams, ale znajdował się na pozycji spalonej i gol słusznie nie został uznany.
Przewaga podopiecznych Setiena w posiadaniu piłki była wyraźna, ale czujni i agresywnie grający zawodnicy Athletiku, skutecznie utrudniali im życie. Można było wyczuć spory respekt obu ekip względem siebie. Baskowie, zgodnie z przewidywaniami, próbowali momentami grać wysokim pressingiem i nie ponosić jednocześnie zbyt dużego ryzyka. Gościom brakowało natomiast wertykalności i przyspieszenia w pobliżu pola karnego. Warto odnotować kilka kiepskich zagrań Ter Stegena, który, starając się grać krótkimi podaniami, kilkukrotnie oddawał piłkę w prezencie gospodarzom.
Tuż przed gwizdkiem obwieszczającym koniec pierwszej połowy, drybling Messiego zakończył się faulem tuż przed linią pola karnego baskijskiej ekipy. Widzieliśmy wiele razy, jak kapitan Barçy zdobywał bramki z tej pozycji. Tym razem jego strzał trafił jednak w mur.
Choć wielu kibiców spodziewało się rychłego pojawienia na boisku Vidala i/lub Griezmanna, druga połowa rozpoczęła się bez zmian w składzie. Pierwsze minuty w zasadzie nie zmieniły obrazu gry z pierwszej części starcia. Barça utrzymywała się przy piłce, Athletic grał z dużą intensywnością i czujnością.
Setien starał się reagować i najpierw wprowadził Griezmanna za Ansu Fatiego, a następnie Arthura w miejsce słabo spisującego się Rakiticia. W 70. minucie w znakomitej sytuacji znalazł się właśnie Francuz, ale mając dużo czasu na precyzyjne oddanie strzału, trafił wprost w bramkarza rywali. Dogrywał z prawej strony Sergi Roberto.
Na kilkanaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry, trener Dumy Katalonii został zmuszony do przeprowadzenia trzeciej zmiany. Okazało się, że Piqué nie jest w stanie kontynuować gry. Hiszpańskiego stopera zastąpił Umtiti.
Kiedy coraz bardziej zaczynało pachnieć dogrywką na San Mamés, szansę na skończenie meczu miał Messi. Po raz kolejny z fantastycznej strony pokazał się jednak bramkarz Simon, który z kilku metrów wybronił uderzenie argentyńskiego gwiazdora. Co się nie udało Messiemu, osiągnęli gospodarze. W kończącym się już doliczonym czasie gry, wrzutkę w pole karne Ter Stegena wykorzystał Iñaki Williams. Napastnik Athleticu lekko przeciął lot piłki i skierował ją do bramki niemieckiego golkipera.
Barça może załować niewykorzystanych sytuacji, ale generalnie gra Katalończyków nie mogła zachwycić nikogo. Baskowie wykazali ogromne zaangażowanie i dopięli swego w ostatniej chwili. Dołączają tym samym do zespołów Granady, Mirandés i Realu Sociedad, które zameldowały się w półfinale Copa del Rey już wcześniej.
Komentarze (970)
Taktyka jest dobra i widać w niej potencjał ale Panowie... na stojąco to my z najlepszym trenerem nie ugramy nawet pietruszki