Analiza taktyczna meczu Barçy z Leganés wg Lobo Carrasco

Łukasz Lewtak

24 listopada 2019, 12:00

Mundo Deportivo

2 komentarze

Fot. Getty Images

  • FC Barcelona pokonała na wyjeździe Leganés 2:1 w meczu 14. kolejki LaLigi dzięki dwóm bramkom po stałych fragmentach gry w drugiej połowie
  • Blaugrana już po raz szósty w tym sezonie ligowym jako pierwsza straciła gola i nadal nie jest w stanie grać na wyjeździe tak jak na Camp Nou
  • Były piłkarz Barçy, a obecnie ekspert Mundo Deportivo Lobo Carrasco zwraca uwagę m.in. na błędy Piqué oraz bierność Griezmanna

Ernesto Valverde wystawił dwóch defensywnych pomocników, aby zmieścić Dembélé i Griezmanna na skrzydłach. Javier Aguirre ustawił natomiast Braithwaite'a w środku pola, zostawiając na szpicy jedynie En-Nesyriego. Leganés postawiło dwa mury obronne przed bramką Cuellara, a nadzieję w ataku opierało właśnie na Marokańczyku, do którego piłka miała trafiać przez Rubena Péreza.

Na początku meczu Barcelona przebywała na połowie rywala. Busquets i De Jong chcieli przyspieszać akcje ofensywne, ale nie byli w stanie tego robić. Messi został zablokowany, Rosales i Silva wspierani przez Oscara Rodrígueza i Braithwaite'a dobrze kryli Dembélé i Griezmanna. Atakowanie przy tak małej przestrzeni do dyspozycji oraz niemocy w dryblingu okazało się frustrujące.

Tymczasem w 12. minucie En-Nesyri przechwycił piłkę i umieścił ją w siatce dzięki złemu ustawieniu Piqué, który krył rywala nie z tej strony. Był to dziwny błąd jak na tak doświadczonego zawodnika.

Po strzale Oscara Rodrígueza w boczną siatkę wszystko wróciło do początkowego scenariusza. Barcelona odzyskała piłkę, Dembélé próbował uwolnić się od krycia, a w związku z biernością Griezmanna także zmieniać stronę. To nie zadziałało, ponieważ bardzo trudno było przedryblować Rosalesa. Z kolei Griezmann przerzucił całą odpowiedzialność za dośrodkowania na Moussę Wagué. Jedyną okazję stworzył ruchliwy Dembélé, dośrodkowując na głowę Suáreza. 

Było jasne, że w drugiej połowie Ernesto Valverde musi podjąć ważne decyzje, a zdecydowanie bardziej widoczny musi być Leo Messi. I tak też się stało. Argentyńczyk rozmontował rywali swoimi dośrodkowaniami - najpierw na głowę Piqué z rzutu rożnego (słupek), a potem do Suáreza z rzutu wolnego (gol na 1:1). Mimo że Barça doprowadziła do remisu, Valverde nie zrezygnował z podwójnej zmiany i wprowadził Rakiticia na pozycję piwota oraz Vidala na prawą pomoc. Barcelona zaczęła grać w systemie 4-3-3, była jednak mocno wysunięta do przodu. Leganés straciło moc w kontratakach i zaczęło po prostu wykopywać piłkę z własnej połowy.

Na koniec wygrał ten, kto bardziej zaryzykował. Na boisku pojawił się Ansu Fati, a Dembélé ponownie zameldował się na prawej stronie. Dziesięć minut później padła bramka na 2:1 dla Barcelony po kolejnym stałym fragmencie, tym razem rzucie rożnym. Gola strzelił wprowadzony wcześniej Arturo Vidal.

Mimo że Aguirre uruchomił ławkę, przechodząc do bardziej ofensywnego ustawienia (nawet przesuwając Siovasa do ataku), nie przyniosło to efektu, ponieważ było już za późno. Barcelona mogła nawet wygrać 3:1, gdyby Dembélé umieścił w siatce piłkę podarowaną mu w kontrataku przez Messiego. 

Mecz był ciężki i został rozstrzygnięty dzięki stałym fragmentom gry. Barcelona nadal nie jest w stanie grać na wyjazdach w tak wysokim rytmie jak na Camp Nou.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Co tu analizować? Jak nasza taktyka polega na podaniu do Leo i czekanie aż coś wymyśli, ale że to też człowiek zdarza mu się mieć słaby mecz i cały misterny plan Valverde w piz...

Wow nie wiedziałem od kiedy opis wydarzeń boisowych można uznać za analizę.
Kawał średniej, nikomu niepotrzebnej roboty Panie Carrasco