FC Barcelona pokonała na wyjeździe Leganés w meczu 14. kolejki LaLigi. Po raz kolejny w tym sezonie podopieczni Ernesto Valverde musieli odrabiać straty, ponieważ w 12. minucie gospodarze objęli prowadzenie po golu En-Nesyriego, jednak w drugiej części gry trafienia Luisa Suáreza i Arturo Vidala zapewniły Katalończykom trzy punkty.
Barcelona rozpoczęła mecz z Leganés w ofensywnym ustawieniu 4-2-3-1 z Messim, Dembélé, Griezmannem i Suárezem z przodu. Gra w takim systemie przyniosła wcześniej bardzo pozytywny efekt w wygranym 5:0 starciu z Levante, jednak dziś nie było tak różowo. Barça przegrywała bowiem już od 12. minuty. En-Nesyri oddał bardzo dobry, precyzyjny strzał lewą nogą, zaskoczył Ter Stegena i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Barcelona musiała odrabiać straty już po raz szósty w tym sezonie... Zabrała się jednak do tego bardzo niemrawo i zaledwie trzy minuty później mogła przegrywać już 0:2. Niefrasobliwość Dembélé i Piqué spowodowała, że piłkę przejął Oscar Rodríguez, ale jego strzał był minimalnie niecelny.
Barça stworzyła zagrożenie dopiero w 23. minucie. Strzał Luisa Suáreza zatrzymał jednak Cuellar. Piqué prosił swoich kolegów o szybszą wymianę piłki, a Griezmann spisywał się nieco lepiej po zmianie stron z Dembélé. W 31. minucie Dembélé dośrodkował do Luisa Suáreza, który znakomicie uderzył na długi słupek, ale cudowną interwencją popisał się Cuellar i nadał było 1:0. W 32. minucie żółtą kartkę obejrzał Sergio Busquets, co oznacza, że podstawowy defensywny pomocnik Barçy nie zagra za tydzień z Atlético. Przez ostatni kwadrans pierwszej połowy Barcelona była praktycznie bezsilna w ataku, dlatego do przerwy utrzymał się wynik 1:0.
Tuż po zmianie stron goście ruszyli do ataku. W 47. minucie Messi dośrodkował z rzutu rożnego, a głową w słupek trafił Gerard Piqué. Sześć minut później był już jednak remis. Messi wrzucił piłkę w pole karne, a tam świetnie odnalazł się Suárez, który wreszcie pokonał Cuellara. W 56. minucie De Jong posłał znakomite penetrujące podanie do Messiego, ale w dogodnej sytuacji Argentyńczyk uderzył zbyt lekko.
Od początku drugiej połowy Barcelona bardzo wyraźnie dominowała, a Leganés się cofnęło. Sporadycznie gospodarze wychodzili z kontrami, starając się wykorzystać wysokie ustawienie obrony Blaugrany. Pomimo dominacji, Barça nie stwarzała jednak zbyt dużej liczby okazji. Mur obronny Leganés wydawał się solidny, mimo coraz większego zmęczenia gospodarzy. Mur pękł jednak w 80. minucie. Piłka po zagraniu w pole karne odbiła się od nogi Rubena Péreza i trafiła do wprowadzonego wcześniej Arturo Vidala, który wpakował ją do siatki. Chilijczyk był mocno wysunięty, jednak z powodu dotknięcia Péreza sędzia uznał bramkę. W ten sposób Barcelona wymęczyła zwycięstwo na stadionie Butarque, które mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby Ousmane Dembélé wykorzystał kontrę w doliczonym czasie gry.
Komentarze (325)
Po trzy punkty!
Zarządzających tym klubem i przede wszystkim sztab szkoleniowy powinien skłonić do refleksji fakt,że ostatnia drużyna w tabeli,mająca 7 bramek na koncie strzela gola jako pierwsza ekipie wartej miliard,gdzie 2 grających dziś stoperów,bierze za sezon łącznie ponad 25 baniek.Bo winę za tego gola nie ponosi tylko Pique.To ze strony Big Sama wpadła ta bramka.
Obecność Sergio w meczu z Atleti jakoś mnie nie martwi,bo nie pamiętam dobrego spotkania Busiego przeciw AM.Ivan powinien sobie poradzić,jeśli go oczywiscie Erni wystawi.
Biedny Gerard. Strasznie go musiało zaboleć!!!
Z plusów Firpo, bardzo aktywny, jeden z nielicznych, którzy coś dawali w ataku, brakło precyzji i spokoju, no ale jak się tyle gra, to nie dziwne. Na pewno też pomogły zmiany, Rakitic o dziwo dał coś w ofensywie i mocno zrównoważył środek, a Vidal docisnął fizycznie zmęczone Leganes i dało to efekt.
Ogólnie bolały mnie oczy jak na to patrzyłem, mocniejszy przeciwnik nie dałby nam szans, ale pewnie i my spięlibyśmy bardziej na takowych tyłek.
Wygląda mi to na mocny tryb oszczędny z racji ciężkiego terminarza, ale to nie tłumaczy kompletnej niemocy w rozegraniu i zupełnego braku koncentracji.