Leo Messi: Na początku było ciężko, ale zawsze chciałem zostać w Barcelonie

Radek Koc

22 listopada 2019, 21:50

Sport

9 komentarzy

Fot. Getty Images

Leo Messi wrócił wspomnieniami do przeszłości w najnowszym dokumencie zatytułowanym "Becoming Leo Messi", zrealizowanym przez cyfrową platformę OTRO

Złota Piłka: To bardzo zaszczytne wyróżnienie. Moja pierwsza Złota Piłka jest dla mnie chyba najbardziej wyjątkowa... 

Przenosiny do Barcelony: Byłem w Barcelonie przez jakieś 15 dni i wróciłem do Argentyny. Po kilku miesiącach zadzwonili do mnie i powiedzieli, że są gotowi na przyjęcie mnie do klubu. Mogłem przyjechać i zacząć spełniać moje marzenie. To było szczęście dla mnie i dla mojej rodziny. 

Życiowa zmiana: Nie mogłem się doczekać, aby wiedzieć, czy przyjadę do Barcelony, czy nie. Wówczas nie zdawałem sobie sprawy z wielkiej zmiany, jakiej przyjdzie mi dokonać. Byłem jeszcze dzieckiem. Chciałem jedynie przyjechać do Barcelony i grać w piłkę. Nie zdawałem sobie sprawy z trudności, jaką oznaczała tak ciężka zmiana dla mnie i mojej rodziny. 

Początki w Barcelonie: Szczerze mówiąc, było kiepsko i ciężko. Najpiękniejszą rzeczą była możliwość gry i trenowania. Kiedy nie mogłem grać, było trudno. Miałem też kilka kontuzji. Kiedy po kilku miesiącach w końcu mogłem tutaj zagrać, doznałem urazu w moim pierwszym meczu. Byłem wyłączony z gry przez 1,5 miesiąca. Było ciężko, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, aby wrócić do Argentyny. Moi bracia wrócili do Argentyny. Najtrudniej było się zaaklimatyzować mojej siostrze. Była najmłodsza i było jej ciężko w szkole... Postanowiono, że mama wróci razem z nią do Argentyny. Zostałem sam z tatą. Zapytał mnie wtedy, co chciałbym zrobić - zostać w Barcelonie czy również wrócić do Argentyny. To była moja decyzja, natomiast on miał się dostosować do każdego wyboru. Zawsze byłem pewny tego, że chcę zostać w Barcelonie. 

Pierwszy gol w barwach Barçy: Minęło już dużo czasu. Tamten gol był wyjątkowy, nawet moja cieszynka. Zawsze mogłem liczyć na serdeczność ze strony kolegów z szatni. Ronaldinho sprawił, że mogłem się poczuć bardziej swobodnie. Dzięki niemu byłem sobą i mogłem się szybciej zaaklimatyzować w szatni. Ronaldinho jako pierwszy mnie uścisnął, objął opieką i był moim przewodnikiem. Nie tylko on. Cała szatnia zachowała się w taki sposób. 

Pozycja "fałszywej dziewiątki": To była zmiana, do której podszedłem z dużym spokojem. Można powiedzieć, że była dla mnie bardzo korzystna. Jako dziecko zawsze grałem na tej pozycji. Gra na skrzydle nigdy nie była moją prawdziwą pozycją. 

Pierwsze El Clásico na nowej pozycji: W tygodniu przed tamtym pojedynkiem z Realem zostałem nagle wezwany przez Guardiolę. Powiedział mi, że zagramy w inny sposób i że zajmę pozycję "fałszywej dziewiątki". Guardiola chciał stworzyć przewagę w środkowej strefie boiska i dzięki temu mieć większe posiadanie piłki. Dwa skrzydłowi mieli natomiast zagrywać piłkę przez cały czas za plecy obrońców. Ta zmiana zaskoczyła wszystkich, przede wszystkim piłkarzy Realu Madryt. Nie spodziewali się tego. To było coś innego w porównaniu do tego, co robiliśmy z Guardiolą przez cały sezon. Graliśmy bardzo szybko z Eto'o i Henrym. Mecz wyszedł mi i całej drużynie idealnie. To było historyczne zwycięstwo ze względu na styl oraz wielkość przeciwnika. 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Czemu Leo teraz nie występuje na 9 falszywej tylko na skrzydle

Guardiola wiedział jak zaskoczyć Real, nasz "kucac" nie zauważył przez cały mecz ze Slavią, że są hektary pustej przestrzeni za obrońcami i mając takie petardy jak Dembele i Semedo nadal grał - ja do Ciebie, Ty do mnie, ech......