El País opublikował dziś reportaż, w którym Gerard Piqué wypowiada się na temat swojego zachowania, Mistrzostw Świata 2010 w RPA oraz swoich synów.
- Ja bawię się dobrze, muszę cały czas szukać bodźców. Czasami szukam motywacji i po zwycięstwie na stadionie rywala gwizdy są jeszcze silniejsze. Wiem, kiedy zrobić szum. Robię to, ponieważ mam na to ochotę. Uważam, że to część widowiska. Szczególnie kiedy, jak się wydaje, prawie wszystko jest kłamstwem. W końcu po dwóch dniach nikt już nie pamięta tego, co powiedziałeś. Wychodzisz i możesz nawet nakłamać, bo to nie ma znaczenia.
- Na mundialu w RPA wygraliśmy, ale też pamiętam, że godzinami patrzyłem w sufit. Nie było co robić. Nie można być przez miesiąc w jednym miejscu i tylko grać w piłkę. Dużo wygrywałem w karty, graliśmy we wszystko, co przyszło nam do głowy. Tak spędzaliśmy wiele nocy, do trzeciej nad ranem. Pepe Reina był naszym animatorem.
- Moi synowie, Milan i Sasza, mają się bardzo dobrze. Starszy jest bardziej piłkarzem, a młodszy - artystą. Milan jest pasjonatem, ma sześć lat, a wie o rzeczach, o których nie wiem nawet ja... Składy, drużyny... Trenował w zespole, który stworzyliśmy z synami Luisa Suáreza i Leo Messiego. Padł gol, a Milan powiedział: "tak Kroos strzelił bramkę ze Szwecją na mistrzostwach Europy!". Zaniemówiłem. "Co ty gadasz?!", powiedziałem. Potem patrzę na YouTube i rzeczywiście! Drugi jest bardziej fantazyjny, gra na perkusji, piłka idzie mu gorzej.
Komentarze (9)