Obrońca Liverpoolu Trent Alexander-Arnold wrócił wspomnieniami do swojego słynnego rzutu rożnego z półfinału przeciwko Barcelonie, który zakończył się golem Origiego i przypieczętował odpadnięcie Barcelony z rozgrywek. Obrońca przyznał, że skorzystał z gapiostwa zawodników Blaugrany.
- To było instynktowne zagranie. Nie ćwiczyliśmy go nigdy wcześniej. Dostrzegłem szansę i wykorzystałem ją. Zobaczyłem, że piłkarze Barcelony byli odwróceni plecami i nie patrzyli na piłkę. Ter Stegen dawał komuś w tym czasie jakieś instrukcje... Nie było żadnego zawodnika Barçy, który obserwowałby piłkę.
- Potem zorientowałem się, że w środku pola karnego znajdował się Divock Origi. Zobaczyłem czerwoną koszulkę i pomyślałem: "Czemu nie?". Gdyby zagranie mi nie wyszło, nakrzyczeliby na mnie. Wymyśliłem całe zagranie w pół sekundy, ale ryzyko się opłaciło. Po prostu uderzyłem piłkę i pomyślałem: "Zobaczymy, co się stanie".
- Wygraliśmy Ligę Mistrzów w zeszłym sezonie dzięki temu, czego nauczyliśmy się rok wcześniej. Wyciągnęliśmy wnioski z porażki z Realem w finale w Kijowie. Zobaczyliśmy, w jaki sposób oni wygrywają mecze i wykorzystaliśmy to, aby zrobić to samo.
Fot. Anton Zajcew/CC BY-SA 3.0
Komentarze (42)