Bardzo często winę za problemy Barcelony w meczach wyjazdowych Ligi Mistrzów zrzuca się wyłącznie na barki Luisa Suáreza, którego fatalna seria w spotkaniach rozgrywanych poza Camp Nou jest ewenementem na skalę światową u tak klasowego napastnika. Urugwajczyk ostatnim razem trafił do siatki 16 września 2015 roku, czyli od 1777 minut (około 30 godzin) nie zdobył bramki w roli gościa. Rzecz jasna jako napastnik jest on zobowiązany do strzelania goli, ale trzeba zauważyć, że jego koledzy z drużyny, wcześniejsi i obecni, również nie wpisują się zbyt często na listę strzelców w spotkaniach rozgrywanych poza Camp Nou.
Od momentu wygrania Ligi Mistrzów w finale z Juventusem w Berlinie bilans bramkowy Barcelony w meczach wyjazdowych wygląda fatalnie. Barça od tego czasu rozegrała na obcych stadionach 22 starcia i strzeliła tylko 21 goli - mniej niż jednego na spotkanie. Dodatkowo straciła 27 bramek. Jeszcze gorzej ta statystyka wygląda w dziesięciu pojedynkach rozegranych w fazie pucharowej. Barcelona trafiła do siatki tylko cztery razy, a sama dała się pokonać siedemnaście razy. Za te cztery trafienia w zespole Blaugrany odpowiada tylko Leo Messi, który strzelił dwa gole Arsenalowi w 1/8 finału w 2016 roku i jednego Chelsea na tym samym etapie zmagań w 2018 roku. Czwarta bramka w ćwierćfinale w 2019 roku powędrowała na konto Luke’a Shawa z Manchesteru United.
W ogólnym bilansie meczów wyjazdowych w Lidze Mistrzów w ciągu ostatnich czterech lat Suáreza wyprzedzają Messi (10 goli), Ivan Rakitić (3), a także Gerard Piqué (2). Tyle samo trafień mają Arda Turan (1), Philippe Coutinho (1) i Malcom (1). Dwa razy piłkę do własnej bramki kierowali piłkarze rywali. Żaden inny napastnik Barcelony nie zdobył bramki. Nie zrobił tego ani Ousmane Dembélé, ani Neymar, który przed odejściem do PSG nie potrafił się przełamać poza Camp Nou przez dwa lata. Brazylijczyk nie pomógł drużynie, gdy ta odpadała z Ligi Mistrzów po rywalizacji z Atlético w Madrycie (0:2) w 2016 roku, a także w spotkaniu z PSG (0:4), choć w rewanżu na stadionie Barcelony miał wielki wpływ w dokonanie pamiętnej remontady. W następnej fazie rozgrywek jednak znów zaprezentował się słabo w starciu z Juventusem w Turynie (0:3). Problem braku bramek w meczach wyjazdowych Ligi Mistrzów spoczywa na całym zespole, a nie tylko na Suárezie, choć Urugwajczyk może czuć największe zobowiązanie do przerwania tej negatywnej tendencji jako napastnik mający tak zawstydzającą serię.
Komentarze (57)
tak czy inaczej wyglada to naprawdę tragicznie i nie wróży niczego dobrego , obym się mylił
- Ale mieliśmy dziś wieczorem odwiedzić moją mamę
- Przecież pamiętam, strzelę tylko gola i szybko wracam do domu.
30 godzin działa na wyobraźnie. Zasiadasz w piątek o północy przed tv i akurat kończysz by ugotować niedzielny rosół :)
Bilans bramkowy wygląda tragicznie. O ile na wyjazdach nigdy nie mieliśmy rewelacyjnych wyników nawet za Guardioli (3/6/3) to potrafiliśmy utrzymać wartość dodatnią (14-13).
Było do przewidzenia,że Gryzak na 9 sobie nie poradzi,to nie jest jego pozycja.Zresztą,narzekamy na Griezmanna po spotkaniach,ale już przed transferem było pisane,że Barca funduje sobie kolejną wysokiej klasy "10",dlatego cudów nikt spodziewać się nie powinien.
Statystyka Suareza jest fatalna, ale zwalenie całej winy na niego byłoby nie tylko niesprawiedliwe, ale wręcz szkodliwe dla przyszłości zespołu.