W pierwszym meczu tegorocznej edycji Ligi Mistrzów Barcelona zremisowała bezbramkowo z Borussią Dortmund. Bohaterem spotkania został Marc-André ter Stegen, który obronił rzut karny wykonywany przez Marco Reusa i popisał się kilkoma wspaniałymi paradami.
Ernesto Valverde po raz kolejny pokazał, że nie boi się zaufać 16-letniemu Ansu Fatiemu. Nastolatek zadebiutował dzisiaj w Lidze Mistrzów i stał się tym samym najmłodszym piłkarzem Barçy, który zagrał w tych rozgrywkach.
W odróżnieniu od ostatniego meczu ligowego z Valencią, gracze Barcelony nie zafundowali swoim kibicom aż tak wybuchowego startu. Barça zaczęła bardzo uważnie i nie chciała pozwolić na złapanie wiatru gospodarzom. Choć zawodnicy Borussii starali się szybko wymieniać piłkę i podchodzić jak najbliżej bramki strzeżonej przez ter Stegena, katalońska obrona pozostawała bardzo czujna.
Piierwsza długa wymiana piłek graczy Barçy zakończyła się strzałem Griezmanna w 12. minucie. Uderzenie zostało jednak dobrze wyblokowane przez jednego z obrońców Borussi.
Obie defensywy pozostawały zwarte i nie pozwalały na zbyt wiele rywalowi. W 25. minucie bardzo dynamiczną i groźną akcję przeprowadzili gospodarze. Znakomicie zachował się w tym przypadku ter Stegen, który błyskawicznie wyszedł do Marco Reusa i zablokował jego strzał.
Jeszcze przed przerwą Ernesto Valverde został zmuszony do przeprowadzenia pierwszej, przymusowej zmiany. Sergi Roberto zastąpił Jordiego Albę, który kilka minut wcześniej doznał niepokojącego urazu bez żadnego kontaktu z przeciwnikiem. W końcówce pierwszej połowy przebudził się jeszcze dość niewidoczny do tej pory Ansu Fati, ale jego wysiłki nie przyniosły żadnego efektu. Kibice zgromadzeni na Signal Iduna Park nie obejrzeli w pierwszej połowie żadnych bramek.
Na samym początku drugiej części gry bliski zdobycia bramki był Luis Suárez, ale jego uderzenie z ostrego kąta zablokował Burki.
W 55. minucie błąd w polu karnym popełnił Nélson Semedo, który dał się ograć Sancho i powstrzymał go faulem. Sędzia nie miał wątpliwości i odgwizdał rzut karny. Strzał kapitana Reusa w wyśmienitym stylu wybronił ter Stegen i udowodnił, że obecnie jest jednym z najjaśniejszych punktów zespołu Blaugrany.
Kibice Barçy nie zdążyli dobrze ochłonąć po paradzie niemieckiego golkipera, a chwilę później mieli kolejny wielki powód do radości. Na boisku zameldował się powracający po długiej przerwie Leo Messi, który zastąpił Fatiego. Zmiana okazała się podwójna, ponieważ oprócz Argentyńczyka na boisku pojawił się również Ivan Rakitić, zastępując Sergio Busquetsa.
Żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli nad meczem, choć częściej do sytuacji podbramkowych dochodziła ekipa dowodzona przez Favre’a. W 77. minucie Brandt spróbował strzału z dystansu i należy powiedzieć, że Barcelona miała dużo szczęścia – piłka odbiła się od poprzeczki. Chwilę później po raz kolejny na wysokości zadania stanął fantastyczny tego wieczora ter Stegen, który dwa razy zablokował strzały nieskutecznego Reusa.
Barça starała się utrzymywać przy piłce, ale poza oddaleniem zagrożenia od własnej bramki, nie stworzyła sobie żadnych czystych okazji do wyjścia na prowadzenie. Wynik nie uległ zmianie do końca. Barcelona, głównie dzięki bohaterskiej postawie swojego niemieckiego bramkarza, wywiozła z Dortmundu jeden punkt.
Michael Kranewitter/CC BY-SA 3.0
Kursy
Zwycięstwo Borussii - kurs 3.05
Zwycięstwo Barcelony - kurs 2.35
Barça wygra 2:1 - kurs 9.75
Luis Suárez strzeli pierwszego gola - kurs 4.50
Paco Alcácer strzeli pierwszego gola - kurs 6.00
Barcelona wygra różnicą jednej bramki - kurs 4.15
Komentarze (612)
A tymczasem nam w większości chodzi o to, że gra Barcy jest nudna jak flaki z olejem. Radości z oglądania Barcy pod wodzą Valverde jest jak na lekarstwo. A to, że nasza gra jest przy okazji nieskuteczna w wygrywaniu pojedynków z co mocniejszymi rywalami to jest tylko taki niesmaczny dodatek do tego wszystkiego.
Myślę, że większość się pod tym podpisze.