FC Barcelona przegrała z Athletikiem na inaugurację LaLigi 2019/20. Pomimo kilku dobrych okazji do strzelenia gola, przez niemal 89 minut żadnej drużynie nie udało się tego osiągnąć. Dopiero fenomenalne uderzenie przewrotką Aduriza znalazło drogę do siatki.
Ernesto Valverde zaskoczył niemal wszystkich, desygnując do gry w linii pomocy de Jonga, Sergiego Roberto i Aleñę, a pozostawiając na ławce Busquetsa z Rakiticiem. Tuż przed spotkaniem mogliśmy zobaczyć popis umuzykalnionych baskijskich „pałeczkarzy”(?), a także wspomnienie jednej z legend Athleticu – Koldo Aguirre. Atmosfera tego inaugurującego sezon spotkania była dość podniosła, czego dowodem był pięknie odśpiewany przez kibiców na stadionie hymn. Ci przed telewizorami zapięli pasy.
Po kilku minutach standardowych powitań, zdjęć i losowań Carlos Del Cerro Grande gwizdnął w tym spotkaniu po raz pierwszy. Już od pierwszej minuty można było zauważyć, że gospodarze zamierzają grać ostrym pressingiem i dużo biegać. Athletic próbował od pierwszych minut atakować prawą stroną, jednak zagrożenie przyszło już w 7. minucie z drugiej strony, kiedy po fatalnej stracie Dembélé na strzał z dystansu zdecydował się Iñaki Williams, zaś ter Stegen popisał się świetną paradą. Kolejne minuty to zwiększone posiadanie piłki gości, jednak w 15. minucie to ponownie Athletic wyprowadził cios, kiedy do sytuacji sam na sam doszedł znów Williams. Jego strzał obronił jednak z wyczuciem ponownie ter Stegen. Następny kwadrans naznaczony był przez walkę w środku pola – każda drużyna starała się zdominować rywala. Dopiero w 31. minucie prosty strzał z dystansu oddał Unai López – niemiecki bramkarz z łatwością go chwycił. Pierwszy raz pod bramką Athleticu zagotowało się już minutę potem, i to od razu porządnie, kiedy po koszmarnym błędzie wspomnianego już Unaia w słupek uderzył Suárez. Kolejne minuty to ponownie walka w środku pola, którą przedzieliła jedynie akcja Athleticu w 36. minucie i strzał Raúla Garcíi po błędzie Alby. Kontuzji doznał również Luis Suárez, który został zmieniony przez Rafinhę. Pierwszą połówkę zakończył bardzo ładny strzał wprowadzonego Brazylijczyka w 44. minucie, który z ogromnym wysiłkiem sparował na poprzeczkę Unai. Do przerwy na tablicy widniało więc 0:0.
W przerwie wprowadzony za Aleñę został Rakitić, który zajął na boisku miejsce Sergiego Roberto. Katalończyk zaś przesunął się bliżej lewej flanki. Baskowie nie stosowali już tak agresywnego pressingu. W 52. dobrą akcję przeprowadził Rafinha, który otrzymał podanie od Dembélé – pierwsze udane zagranie w meczu Francuza. Gospodarze odgryźli się okazją Iñakiego w 56., którego strzał zatrzymał się na bocznej siatce. Ewidentnie można było zauważyć, jak wiele sił kosztowała Athletic pierwsza połowa. W 60. minucie Rafinha uderzył z woleja niecelnie, choć jego próba była odważna i potrzebna. Chwilę później żółtą kartkę za atak łokciem przy walce w powietrzu otrzymał Gerard Piqué. Następnych kilkanaście minut to, poza akcją Roberto w 70. minucie i strzałem Ivana, nic ciekawego. W 76. minucie Ernesto Valverde zdecydował się wykorzystać ostatnią zmianę i wprowadzić na murawę Péreza w miejsce dość bezproduktywnego w tym meczu Sergiego. Końcowe dziesięć minut meczu upłynęło pod znakiem ataków gości. Najpierw Rafinha w 80. minucie znakomicie przedryblował rywali, ale jego strzał został zablokowany. Potem Griezmann w 84. minucie niecelnie uderzył głową. Kiedy wydawało się, że w tym meczu nie zobaczymy już goli, a drużyny podzielą się punktami, na murawę wszedł legendarny już Aritz Aduriz i w fenomenalny sposób wykończył dośrodkowanie Capy. Bramka „stadiony świata”, która jest godną reklamą ligi hiszpańskiej. Ostatnie sekundy to rozpaczliwe próby wyrównania wyniku w wykonaniu gości, które nie skończyły się powodzeniem. Trzy punkty pozostają więc w Bilbao.
Ernesto Valverde zaskoczył składem, ale boisko nie pozostawiło złudzeń. Gra drużyny nie różni się od tej z poprzedniego sezonu. Nadal na pierwszym miejscu jest defensywa, pragmatyzm i liczenie na wykorzystanie jednej z dwóch lub trzech stworzonych sytuacji. Tym razem się nie udało. Zobaczymy więc, co przyniesie przyszłość.
Athletic Club: Simón, Capa, Yeray, Núñez, Yuri, Unai López, Dani García, De Marcos, Raúl García, Munian, Williams.
FC Barcelona: Ter Stegen, Semedo, Piqué, Lenglet, Jordi Alba, Aleñá, Sergi Roberto, de Jong, Suárez, Dembélé, Griezmann.
Komentarze (877)