Były argentyński piłkarz i mistrz świata z 1978 roku Mario Kempes udzielił wywiadu w programie "El Transistor" na antenie stacji Onda Cero. Przewodnim tematem rozmowy była analiza postawy argentyńskiej drużyny na Copa América, przyszłość ekipy oraz analiza zachowania argentyńskich kibiców względem Leo Messiego.
Cierpiałeś, oglądając mecz Argentyny z Brazylią?
Nie, aż tak źle nie było. Obie drużyny nie zachwycały wcześniej grą i można się było spodziewać takiego spotkania. Brazylia w roli gospodarza miała większą siłę, ale muszę powiedzieć, że trochę mnie oszukała. Po strzeleniu pierwszej bramki oddała piłkę Argentynie, która z kolei nie do końca wiedziała, co z nią zrobić. Wygrana nie odzwierciedliła rozkładu sił na boisku. Brazylia nie stworzyła aż tak wielkiego niebezpieczeństwa pod bramką rywala. Argentyna mogła zremisować ten mecz.
Rozumiem, że też byłeś zły na sędziów tego spotkania?
W zasadzie to nie. Kontakt Alvesa z Agüero w polu karnym to było starcie i można je różnie interpretować. Nie winiłbym arbitra. Argentyna miała więcej pecha niż w innych spotkaniach. Miała okazje bramkowe i mogła doprowadzić do remisu.
Messi po meczu był zły. To jest taka złość w stylu Messiego, ponieważ nie ma w zwyczaju krzyczeć. Wydaje się natomiast, że ty jesteś trochę zrezygnowany.
Nie, zupełnie nie. Wielką siłą Argentyny są jej piłkarze. Zespół zawsze musi wychodzić na boisko z chęcia wygrania meczu. Argentyna nie może czekać na to, co zrobi jej rywal. W meczu z Brazylią pojawiły się błędy, ale generalnie nie były to złe zawody w wykonaniu drużyny Albicelestes. Brazylia nie zagrała tak, jak zazwyczaj. Szukała gry z kontry i ta sztuka jej się udała.
Jak wytłumaczyć fakt, że Argentyna, która ma tak wielkie tradycje piłkarskie, nie jest w stanie wywalczyć żadnego tytułu od 25 lat?
Trzeba znaleźć spokój i przekazać pewność siebie. Musi przyjść moment pewnego przełomu i wtedy należy powrócić do początku. Jeśli chce się zebrać owoce, trzeba dać selekcjonerowi odpowiednio długi kontrakt i pozwolić mu pracować. W Argentynie wszyscy jesteśmy dziennikarzami i wszyscy jesteśmy trenerami piłkarskimi. Uderzamy w samych siebie. Teraz za to płacimy. Scaloni odważył się zrobić to, czego nie odważyli się zrobić inni. Przewietrzył skład. W ostatnich dwóch meczach można było zauważyć światło w tunelu. Piłkarze zaczęli rozumieć, że jeśli Messi nie jest w najwyższej dyspozycji, sami muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczynam widzieć, że inni zawodnicy coraz bardziej angażują się w grę. Po tym turnieju możemy jednak wrócić do tego, co było wcześniej. Zobaczymy.
Jak wytłumaczyć młodemu kibicowi, że Argentyna ma w składzie najlepszego piłkarza na świecie i nic nie funkcjonuje tak, jak powinno funkcjonować.
Trener musi pracować z drużyną nie przez 2 miesiące, ale przez cztery lata. Musi mieć jasny pomysł na grę i drużynę. Nie można zależeć tylko od jednego piłkarza. Odpowiedzialność spoczywa na całej ekipie. Trzeba o tym rozmawiać. Grupa jest najważniejsza. Potem trzeba poszukać wyników.
Jak interpretujesz ciągłą krytykę spadającą na Leo Messiego? Sam byłeś kiedyś piłkarzem. W jaki sposób to odczuwasz?
Wkurza mnie to. Argentyńczycy nie kochają samych siebie. W tym przypadku wyraźnie to widać. To bardzo typowe i bardzo błędne. Mówią, że Messi nie czuje argentyńskiej koszulki i nic nie robi na rzecz tej drużyny, podczas gdy w Barcelonie wygrywa wszystko. Przy tym wszystkim, co Messi już wygrał, wcale nie musi wygrać mundialu. Jest najlepszy na świecie. Jest wielu innych graczy, którzy też nie wygrali mundialu. Johan Cruyff czy Alfredo Di Stéfano nie zostali mistrzami świata i są zaliczani do najlepszych w historii.
Na Messiego spada ogromna krytyka i tutaj w Hiszpanii bardzo się temu dziwimy. Natomiast gdyby teraz powiedział, że więcej nie zagra w reprezentacji, mógłby już właściwie nie wracać do kraju.
Nie, aż tak źle by nie było. Ale rzeczywiście – mamy w składzie najlepszego na świecie i nie przestajemy go krytykować. Gdyby go nie było, tęsknilibyśmy za nim. Ja sam na jego miejscu zrezygnowałbym już dawno temu. Tacy jesteśmy. Uważamy, że przez samo założenie argentyńskiej koszulki, należą się nam zwycięstwa. To tak nie działa. Trzeba włożyć dużo wysiłku. My jednak wygrywamy turnieje jeszcze przed startem. Tak to wygląda w Argentynie.
Jest możliwe, że Messi zakończy karierę, wygrywając z Barceloną wszystko, a z Argentyną nic?
A Johan Cruyff to co? Cruyff był fenomenem, wygrał wszystko w barwach Barcelony, ale nie wygrał mundialu. Nadal jednak jest zaliczany do pięciu najlepszych piłkarzy w historii piłki nożnej. Problemem jest zatem kraj, w którym Messi się urodził. Argentyna to bardzo piłkarski kraj, ale ludzie się mylą.
Komentarze (9)