Ernesto Valverde opowiedział o porażce z Liverpoolem na konferencji przed meczem z Getafe. Trener ma pełne wsparcie klubu i bardziej niż odpadnięcie z Ligi Mistrzów przeszkadza mu styl, w jakim do tego doszło.
[Marc Brau, Barça TV] Getafe gra o udział w Lidze Mistrzów. Czy zwycięstwo nad tym zespołem będzie najlepszym sposobem na poprawienie nastrojów po odpadnięciu z Ligi Mistrzów?
Getafe gra bardzo podobnie do Valencii, z którą zmierzymy się w finale Pucharu Króla. Do tego walczy o wszystko. Najważniejsze będzie jutro zrobienie kroku do przodu, bo jasne jest, że mamy za sobą niezwykle trudny tydzień. Musimy się podnieść, nieważne, z kim gramy. Odpadnięcie z Ligi Mistrzów było ciosem dla kibiców, piłkarzy i nas wszystkich. Najlepiej jest jak najszybciej zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem, by móc pokazać swój charakter.
[Ramon Salmurri, Catalunya Radio] Od meczu z Liverpoolem minęło kilka dni. Znajdujesz jakieś wyjaśnienie tej porażki?
Nie obejrzałem tego spotkania ponownie, dobrze je pamiętam. Zawsze można przeanalizować mecz, jak nam poszła pierwsza połowa, w której według mnie mogliśmy strzelić gola. Wiedzieliśmy, że Liverpool mocno zacznie i że nie mogliśmy stracić bramki, ale tak się stało. Potem mieliśmy szansę trafić do siatki, to było naszym głównym celem. Dwa gole w dwie minuty rozłożyły nas na łopatki, staraliśmy się podnieść. To analiza na szybko, ale prawda jest taka, że jeśli przegrywa się 0:4 po wcześniejszej wygranej 3:0 to analiza schodzi na drugi plan. Straciliśmy cztery gole. To sprawia, że analiza zawsze będzie negatywna.
[Marta Ramon, RAC1] Czujesz się na siłach dalej prowadzić zespół czy zrezygnujesz ze stanowiska?
Czuję się na siłach, mam się dobrze. Chcemy zrobić krok do przodu, nie ukrywać się.
[Germán García, Radio Nacional] Jak można podnieść teraz mentalnie zawodników przed finałem Pucharu Króla?
Ta porażka bardzo nas dotknęła, nie zaprzeczam. Odpowiadamy nie tylko przed sobą, ale też przed kibicami. Można przegrać dwumecz z Liverpoolem w półfinale Ligi Mistrzów. To nie jest problemem. Problemem jest to, w jakim stylu to zrobiliśmy. Szczególnie w drugiej połowie graliśmy źle. W poprzednim sezonie po odpadnięciu z Romą nie byliśmy jeszcze mistrzami Hiszpanii. Jednym z najważniejszych meczów było później zwycięstwo w kolejną sobotę z Valencią. Udało nam się je odnieść. Teraz jest tak samo. Jest ciężko, ale musimy zrobić krok do przodu. Teraz nogi bardziej ciążą, nic nie „płynie” tak jak wcześniej, ale nie mamy wyjścia.
[Santi Valles, Cadena SER Catalunya] Rozmawiałeś z kimś z zarządu? Wspierają cię do kontynuowania pracy w kolejnym sezonie?
Tak, jak zwykle. Rozmawiałem z prezydentem i czuję, że mam wsparcie klubu. Wiem, że po takim ciosie wszystko się destabilizuje. Wiemy, jaki jest ten sport, ten spektakl. Wydaje się, że teraz trzeba zburzyć wszystko, jak to robią nasze dzieci, gdy wpadną w złość. Potem trzeba jednak poukładać wszystko z powrotem na swoim miejscu.
[Juan Arias, Cadena COPE] Sezon prawie się już skończył, jak oceniasz grę Coutinho?
Nie spieszmy się, sezon jeszcze się nie skończył, a przed nami bardzo ważny mecz, w którym gramy o tytuł. W sierpniu naszym marzeniem był tryplet i aż do maja mieliśmy na niego szansę. To prawda, że spektakularnie odpadliśmy z Ligi Mistrzów, ale wciąż mamy szansę na dwa tytuły. Coutinho pomoże nam w ich zdobyciu.
[Carles Escolán, Radio Marca] Dwa dni przed meczem z Liverpoolem Luis Suárez powiedział, że jego kolano znajdowało się w optymalnym stanie. Doznał kontuzji na Anfield? Nie mogliście poczekać do finału Pucharu Króla, operacja była potrzebna już teraz?
Nie jestem lekarzem, nie mam pojęcia. Suárez od jakiegoś czasu grał nieco osłabiony. Wytrzymał to, ma taki charakter i rozgrywał świetne spotkania. Skoro jest kontuzjowany i musiał przejść operację, to przeszedł operację.
[Alfredo Martínez, Onda Cero] Martwi cię możliwość wywoływania w przyszłości radości przez tę grupę piłkarzy? Wydaje się, że w Barcelonie dużo bardziej ciąży to, co złe.
Ciąży to, co złe, bo wydarzyło się niedawno. Zawsze ostatnie wydarzenia są najważniejsze. To nie było 0:1, tylko 0:4. Tydzień temu wszyscy byliśmy w euforii, teraz czujemy się bardzo źle. Oczywiście, że możemy sprawiać ludziom radość. Bywały lata, gdy Barça nie wygrywała nic lub prawie nic, a potem w kolejnym sezonie radość i tak wracała.
[Jordi Grau, TV3] Co przekazał ci prezydent?
Swoje wsparcie. Zapytał mnie, jak się czuję, ja również go o to spytałem. Mam jego pełne wsparcie tak jak wcześniej.
[BeIN Sports] Jak osobiście przeżyłeś ostatnie dni?
Mówiłem, że w mojej głowie działy się rzeczy przypominające „Wielką ucieczkę” ze Stevem McQueenem, w której ludzie uciekali z obozu koncentracyjnego. Zawsze gdy wydaje się, że mogę uciec, łapią mnie i zamykają w celi za karę. Tak się czuję. Będę w tej celi, dopóki wszystko nie minie. Mam jednak chęci rozegrać jutrzejszy mecz.
[Bernat Aguilar, Nacional.cat] Jakiej reakcji kibiców się spodziewasz?
Kibice mogą wyrażać swoje zdanie tak, jak chcą. Taka klęska zawsze jednak stwarza szansę dla wszystkich. Mamy sobie wiele do zarzucenia. Jutro ostatni mecz na Camp Nou, myślę, że to był dobry sezon, choć nieco przyćmiony porażką. Teraz fani mogą pomóc zespołowi się podnieść. Nasi wrogowie chcą, byśmy walczyli wewnętrznie. Możemy pokazać coś odwrotnego.
[Diari Ara] Messi, Piqué i Busquets, trzon drużyny, mają już ponad 30 lat. Przez ile lat mogą jeszcze grać na najwyższym poziomie?
Nie wiem, ale po trzydziestce rozpoczyna się odliczanie. Mówię z doświadczenia, mnie też to dotyczyło. Nie wiemy, jak będzie.
[Jordi Blanco, ESPN] Zrozumiesz, jeśli klub niedługo ci oznajmi, że już na ciebie nie liczy?
Obecnie nic mi na ten temat nie wiadomo. Chcemy wygrać finał Pucharu Króla, nie myślimy o tym.
[Jordi Gil, Sport] Co sądzisz o tym, że dzień po porażce z Liverpoolem Rakitić pojechał do Sewilli?
Przyszedł porozmawiać ze mną na ten temat. Mogę jedynie powiedzieć, że Rakitić jest niesamowitym profesjonalistą. Poleciał z rodziną do Sewilli i wyjaśnił mi to. Wyszedł na ulicę i ktoś zrobił sobie z nim zdjęcie. On nie jest w celi za karę, może wyjść. Wydaje mi się, że tak właśnie trzeba – wyjść i zaakceptować sytuację. Oczywiście, że jest ciężko.
[Joan Poquí, Mundo Deportivo] Czy jutro zagrają ci sami zawodnicy co na Anfield? A może przeprowadzisz jakąś zmianę, myśląc o Pucharze Króla?
Zobaczymy jutro.
Komentarze (266)