- La Vanguardia przeprowadziła rozmowę z Ivanem Rakiticiem przed półfinałowym pojedynkiem Chorwacji z Anglią
- Pomocnik Barçy dwukrotnie na tym mundialu strzelił decydujący rzut karny dla swojej drużyny
- Na Łużnikach Rakitić zagra o zwycięstwo dla siebie, całego kraju i swojej starszej córki, która dziś kończy pięć lat
Na boisku numer 10 w kompleksie sportowym stadionu Łużniki obok rzeki Moskwy wyraźnie zmęczony selekcjoner reprezentacji Chorwacji Zlatko Dalić odpowiada na pytania dziennikarzy. Minęło zaledwie kilka godzin od drugiej z rzędu zwycięskiej serii rzutów karnych, poprzedzonych wycieńczającymi dogrywkami. Trener jest tak związany ze swoimi zawodnikami, że wydaje się, że również brał udział w grze. Kiedy jednak wysłannik La Vanguardii zadaje pytanie: "czy Ivan Rakitić jest jednym z najlepszych zawodników na świecie?", Dalić nie myśli długo nad odpowiedzią. – Nie mogę się bardziej zgodzić. Ivan to czołowy zawodnik. Bardzo wiele znaczy dla naszego zespołu. Nie przestaje się rozwijać, zapewnia nam stabilizację i mamy nadzieję, że utrzyma formę i pomoże nam iść dalej naprzód. Jest na poziomie najlepszych piłkarzy na świecie i znajduje się w szczytowym momencie swojej kariery – mówi selekcjoner. Konkluzja wydaje się prosta: bez Ivana Rakiticia Chorwacji nie byłoby w półfinale mistrzostw świata.
Dziś zawodnik Barçy rozegra jeden ze swoich najważniejszych meczów w życiu. Przed spotkaniem z Anglią Rakitić rozmawiał z dziennikarzem La Vanguardii.
Chorwat jest zmęczony, ale nadzieja na triumf pozwala mu o tym zapomnieć. Cieszy go zgodna opinia ludzi ze świata piłki nożnej. Nie tylko trener jego reprezentacji mówi o nim w samych superlatywach. Robili to wcześniej wszyscy szkoleniowcy, z którymi pracował w Barcelonie, w szczególności Ernesto Valverde, który nie wyobraża sobie wyjściowej jedenastki bez Ivana Rakiticia. Pomocnik jest wdzięczny za uznanie i przynaje, że w wieku 30 lat przeżywa wspaniały moment w swojej karierze. – Czuję się bardzo dobrze, jestem silny i pewny siebie, bardzo cieszę się grą. Jestem zadowolony z uznania, jakim darzą mnie koledzy z zespołu, prezydent i trener zarówno w Chorwacji, jak i w Barcelonie. Dobrze spędzam czas na boisku i to widać, przekazuję to dalej – stwierdza Rakitić. Zawodnik Barçy jest ambitny i uważa, że nie osiągnął jeszcze szczytu swoich możliwości: – chcę iść po znacznie więcej. Obecny moment jest dla mnie wyjątkowy i piękny. Czuję, że jestem na szczycie, ale zamierzam pracować dużo ciężej. Mam pole do poprawy i chcę podnosić swój poziom w każdym meczu i przy każdej okazji, żeby pokazać się moim kolegom i całemu światu.
Na mundialu Rakitić zaprezentował swój potencjał techniczny, fizyczny oraz taktyczny i wspólnie z Luką Modriciem jest motorem napędowym chorwackiego zespołu. Pomocnik Barçy był jednak w centrum uwagi dwa razy, kiedy podchodził do decydujących rzutów karnych w seriach jedenastek, w których piłkarze Zlatko Dalicia wyeliminowali Danię oraz Rosję. Kiedy Rakitić zmierzał ze środka boiska w kierunku punktu oddalonego o jedenaście metrów od bramki, napięcie sięgało zenitu, a awans reprezentacji był w rękach jednego zawodnika. Ivan ani razu nie zawiódł.
Co jest dla zawodnika bardziej męczące, przebiegnięcie trzynastu kilometrów w trakcie meczu i dogrywki czy pokonanie stresu, który czuje podczas tego krótkiego spaceru? – Tak naprawdę wszystko jest męczące. Trzynaście kilometrów z hakiem... uff. Napięcie, które tworzy się w momencie strzelania rzutu karnego mogącego dać reprezentacji awans do półfinału, jest niesamowite – odpowiada Rakitić. Nerwy? – Próbuję podejść do tego ze spokojem i pewnością, a nawet radością z takiej chwili. To oczywiście wyczerpujące psychicznie, ale czuć też niewidoczną siłę, która pcha zawodnika naprzód. Wie, że jeśli strzeli ten rzut karny, pomoże swojej reprezentacji i całemu krajowi osiągnąć coś, czego wszyscy pragną - dodaje.
Najważniejsza dla Rakiticia pozostaje rodzina. Dziś, w dniu meczu Chorwacji z Anglią, jego starsza córka Altea kończy pięć lat. – To trochę smutne, ponieważ chciałbym być z nią i świętować jej urodziny, ale przygotuję jej wielkie przyjęcie, kiedy wrócę. To będzie nasz dzień. W Moskwie będę chciał uświetnić te urodziny zwycięstwem z Anglią i wykonaniem historycznego kroku dla naszego kraju. Moja córka rozumie, że jestem tutaj, ponieważ przeżywam wyjątkowe chwile. Jej siostrzyczka również to wie. Chcę pokazać mojej żonie i córkom, że tatuś wykonuje dobrą robotę. Chciałbym, żeby były szczęśliwe i dumne z ojca i męża. Mam nadzieję, że awansujemy jeszcze dalej na tym mundialu i oby dzisiejszy dzień był idealny dla mnie i dla mojej rodziny – mówi Chorwat.
Po rozmowie Rakitić udaje się na odpoczynek do swojego pokoju w luksusowym moskiewskim hotelu Swissotel. Jego ciało jest poobijane i zmęczone. Piłka nożna to wyczerpujący fizycznie sport, choć wielu go za taki nie uważa. Nogi odmawiają posłuszeństwa, ponieważ czują trudy poprzednich meczów. Inni zawodnicy, jak Šime Vrsaljko, mieli mniej szczęścia. Wciąż nie wiadomo, czy obrońca Atlético będzie w stanie zagrać przeciwko Anglii. Dla zabicia czasu Rakitić czyta wyrazy wsparcia, które otrzymuje w ostatnich dniach. Przychodzą one także z klubowych gabinetów Barcelony od działaczy zadowolonych z dokonań Chorwata. Boiskowa jakość, profesjonalizm i osobowość Rakiticia sprawiły, że jego transfer można uznać za pełen sukces. Kiedy w 2014 roku pomocnik przechodził na Camp Nou z Sevilli, kosztował 18 milionów euro, które dziś brzmią jak bezcen.
Pojawiają się nawet głosy, że Rakitić będzie się liczył w rywalizacji o Złotą Piłkę. Jeśli Chorwacja zdobędzie mistrzostwo świata, może dojść do bratobójczego pojedynku pomiędzy pomocnikiem Barçy i jego partnerem z środka pola reprezentacji Luką Modriciem. Osiem lat temu o statuetkę także rywalizowali mistrzowie świata i boiskowi koledzy Xavi i Iniesta, ale wówczas pogodził ich Leo Messi. Niezależnie od indywidualnych nagród w Barcelonie nie zamieniliby Rakiticia na żadnego innego piłkarza. Ile dałby Messi, żeby mieć takiego zawodnika także w swojej reprezentacji? Marzeniem Argentyńczyka było zdobycie mistrzostwa świata. Dziś jest to główny cel, który przyświeca również Rakiticiowi.
Fot. Кирилл Венедиктов / CC BY-SA 3.0
Komentarze (27)
Pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Moim zdaniem to właśnie Modrić oraz Rakitić i to w tej kolejności byli dotychczas czołowymi zawodnikami Chorwacji. to oni decydowali o grze ich zespołu.
Oczywiście każdy z nich miał również słabsze momenty w trakcie tych 5-6 meczy lecz należy patrzeć szerzej.
Co do Modricia to powiem tak: taki piłkarz przydałby się Barcelonie jak mało który. Moim zdaniem to TOP 3 najlepszych rozgrywających, jak nie najlepszy (konkurencja Hazard, Ericsen?). I nie zmienia tego fakt, że gra w tak nielubianym przez nas klubie jak Real Madryt.
Co do Rakiticia to powiem tak stanowi świetne uzupełnienie dla Modricia, podobnie jak u nas stanowi uzupełnienie dla Busqetsa.
Moim zdaniem znaczny postęp jaki można zauważyć w grze Rakiticia od roku to po części zasługa Valverde oraz Neymara. Tak, tak uważam, że obecność Brazylijczyka powodowała "zastój" co najmniej kilku piłkarzy Barcy, a zwłaszcza rakiticia i alby. Nie bez kozery mówi się, że zwłaszcza Ci dwaj piłkarze 'odżyli" po odejściu Neymara.
Gdy "junior" był u nas to on wraz z Leo i Suarezem chcieli mieć największy wpływ na kreowanie gry i strzelanie bramek. I jak się wydaje właśnie najbardziej negatywny wpływ na to miał Neymar, który chciał by mu podawać a on kiwał się kiwał aż się zakiwał przechodząc do PSG.
Moim zdaniem odejście Neymara wprowadziło ożywczy powiem w szatni Barcelony. Ten powiem świeżego powietrza spowodował, że Ci piłkarze odżyli.
Boję się, że taka sytuacja może mieć teraz miejsce w Realu Madryt, gdzie po odejściu CR7 młodzi dostana skrzydeł. obym się mylił gdyż w przeciwnym razie Real może zdominować wszystkie rozgrywki w najbliższych latach, zwłaszcza gdyby udało im się pozyskać Hazarda, Keina i jeszcze kogoś innego.
Po odejściu CR7 można powiedzieć jedno Real ma sporo kasy na transfery, zwłaszcza, że w ostatnich latach nie robił jakiś spektakularnych transferów, w odróżnieniu do Barcelony (Coutinho, Dembele)
Rakitic to zaden wirtuoz, ale jest świetny w tym co robi. Valverde nauczył go grać doaskonale w destrukcji i Chorwacja ma z tego dziś pożytek. Złotą piłkę dostanie mbappe, przyjdzie do Realu, real dostanie zastrzyk sezonowców a od września artykuły, ze życie po ronaldo istnieje.
Podejrzewam , że większość tych hejterów teraz bardzo chwali Rakietę !